wtorek, 12 stycznia 2016

Jak przeżyć za 25 zł tygodniowo?

Nie było łatwo. 
Coś mi literki szwankują i zamiast polskich znaków mam chyba ruskie. 
Swojego czasu nie pracowałam,miałam takie a nie inne warunki w mieszkaniu,zapasów trochę -w sensie rzeczy suchych typu makaron,jakieś fixy do wymieszania z woda. 
Moim budżetem było 500 zł miesięcznie. 
Ciężko mi o tym pisać,bo zawaliłam swoje zdrowie na maksa. A żyłam tak uwierzcie mi kilka dobrych lat. Mając jedynie wsparcie u jednej osoby,do której przychodziłam raz w tygodniu na obiad w sobotę lub niedziele. 
Organizacja i gospodarność to mój chleb powszedni,wiec jak któraś z koleżanek ma dylemat co do ''przeżycia do końca miesiąca za 100 zł ( lub mniejszej kwocie)''.Uwierzcie mi na słowo- ja pomogę. 

Pamietam kiedys byl taki artukul,bardzo glosno o nim bylo,jak chlopak napisal jak przezyc za 50zl bodajze na miesiac.Dla mnie taka kwota jest nieprawdopodobna.
Choc,zdarzylo mi sie kilka razy zachorowac dosc powaznie i prawie wszystkie pieniadze przeznaczone na jedzenie-musialam inwestowac w lekarstwa.
Zdarzalo sie za 25zl,czasami za nawet 10zl przezywac tydzien.
Jak to robilam?
Zaczne moj gleboki wywod tym,ze ten tekst pisalam kilka miesiecy,balam sie go,bo nie wiem co on moze spowodowac.Lawine smiechu,smutku,czy wspolczucia.
Kazdy mial w zyciu raz lepiej,raz gorzej.Zycie niestety slodkie jak cukierek nie jest.
Ja,wiecznie poszukujaca pracy i majaca nieprawdopodobne przygody z pracodawcami ,mase nieszczesc na glowie i niefortunnych wypadkow, hm, nic nie jest w stanie mnie juz zaskoczyc.
Nawet ostatnio kolezanka,mowica do mnie,ze ma 5 zl na przezycie ,na 10 dni. 
Lubie pomagac, wszyscy o tym wiedza i chociazbym sama ledwo co miala do garnka wlozyc,to tak czy siak sie podziele.Taka juz jestem.
A dobro dane innemu czlowiekowi,mowi sie, ze się zwraca.
Z niewiadomego powodu i nie wyjasnionych przyczyn,to co dawno temu komus dalam i pomoglam,wrocilo do mnie ze zdwojona sila.Plakalam,jak uswiadomilam sobie co to jest.Bo serio na poczatku nie wiedzialam o co chodzi,czemu jest tak a nie inaczej.
Teraz sie przed tym nie wzbraniam i jest tak jak jest.A jest dobrze. 

No więc jak przeżyć za xx zł tygodniowo ?

 Krok 1 Chomikowanie. 

Wszystko co dostajesz w prezencie,znajdziesz, wyrwiesz próbke z gazety,chomikujesz.Ja sobie sortowalam rzeczy w pojemnikach,szufladzie,w zaleznosci od kategorii:kosmetyki,chemia,jedzenie puszkowe,fixy,makarony itd. Zbierajac caly rok,naprawde mozesz wiele. W zeszlym roku pojechalam do Medugorje majac same probki kosmetykow.Tylko!Szampon,zel pod prysznic,podpaski,chusteczki,patyczki do ucha,podklad,krem do twarzy,krem do opalania,tabletki i jakies tam saszetki na cos tam ,juz nie pamietam dokladnie na co. Mowi sie takze przeciez,zeby prezentow nie oddawac,wiec ja je chomikuje. A najlepszym pomyslem na takie probki i nie tylko-nawet cale produkty-sa platne ankiety,lub zapisywanie sie na testowanie niektorych produktow,czy na przyklad - ''odbierz bezplatna probke''. Dwa lata temu zwiedzilam kilka aptek,gdzie aktualna byla akcja ''wyprobuj za darmo krem do twarzy xyz ''(znana marka,nie podam jaka bo nie pamietam,za duzo tego bylo ).Dostałam 3 solidne  torebki z kosmetykami o pojemnosci po 10 ml,plus ekstra probki takie jednorazowe innych marek.Warto czasami zapytac pania farmaceutke,co nie?Zaraz zapewne polecicie do apteki i bedziecie pytac. Teraz nic nie ma,trzeba miec oczy w kolo glowy i czytac wszystkie maile jakie wam wchodza do skrzynki. 

 Krok 2 Wymienianie się.

Mam kilka kolezanek ,ktore nie pracuja i przędą jak przędą,tu gdzies dorobia,tam cos dostana z darow,tu sie ze mna wymienia.I tak prosperujemy.Przez okolo 10 lat nie sprawialo nam to zadnych problemow,ba!Nawet czasami bylo ekscytujace!Gdy ja np.bylam w szkole,a byla promocja na powiedzmy lopatke za 10 zl w jakims tam supermarkecie,to dawalam jej pieniadze i ona stala w kolejce ,gdy ja sie pilnie uczylam. Takim sposobem dzielilam sobie na minimalne porcje ta lopatke i potem cos z niej robilam. Ale teraz nie o tym. Gdy ja dostalam ciuchy dla dzieci,( aa tak,bo u mnie jeszcze charytatywny lumpeks w domu jest ,caly czas sie z tego smieje ), a nie mialam co jesc,a ona akurat dostala pieniazki z wyplaty- to zapraszala mnie w zamian za to na zupe czy drugie danie .Tak bylo u nas w kolko,jak nie ja to ona.Moja fumfelka  ,ktora tak czy siak ledwo wiazala koniec z koncem bo dzieci kilkoro miala. A tez tak jak ja, dawala rade.Ja to podziwiam bo zrobic obiad za 10 zl dla 5 osobowej rodziny,to graniczylo z cudem.A propo darmowych probek z internetu, zamawialam jedzenie dla dzieci i tym podobne,tym tez sie wymienialam z dziewczynami moimi . Mialam tez dobrych znajomych, hehe,dalej ich mam,ktorzy non stop chodza po knajpach na kawki,ciasteczka i tym podobne i zbieraja mi cukier.Serio.Po 1 opakowaniu raz w tygodniu to juz cos.

Krok 3 ( najważniejszy! ) Planowanie cało- tygodniowego jedzenia.

Wiem,ciezko jest ustalic sobie plan jedzenia na caly tydzien.Ja - do dnia dzisiejszego to robie-ale juz nie zapisuje na kartkach,tak jak we wczesniejszych latach,bo mam stala prace, ale planuje wsio w myslach. Patrzac sie z boku ,gdy przychodzisz do rodziny ,ktora nie ma doslownie nic,echo sie odbija w lodowce,a ty musisz nawet wlasna herbate przynosic idac do nich,nigdy nie watp w to,ze masz zle...Ze masz malo pieniedzy,ze ci nie wystarczy do konca miesiaca. To nie kupuj codziennie 2 browarow i wypalaj calej paczki fajek. Skresl ta paczke czipsow co masz zapisana na jutrzejszej liscie zakupow. Nie stac cie na takie przyjemnosci,niestety. Pomysl sobie jak inni zyja,z wlasnego wyboru,z wlasnej glupoty,z przyczyn losowych, obojętnie  -ale serio-ludzie tak zyja. W biedzie.Myslac codziennie wieczorem,o tym co jutra do garnka dzieciom wloza,bo maja 10 zl do konca tygodnia,a jest dopiero sroda. A dzieci troje.Matka nie zje,a dzieciom swoim da.Prawda.Znam to,widzialam to na wlasne oczy. Do tego stopnia jestem w tym mistrzem,ze jestem w stanie wyliczyc,czego mi na ile czasu wystarczy -np. masla,proszku do prania, oleju,pudru do gęby.
Tyle lat oszczedzania to wiele lat nauki! Biore kartke i poziomo robie sobie tabelke ,u gory wpisujac dni tygodnia ,ponizej co bede jesc. Druga kartke, ktora biore- robie liste zakupow w niedziele wieczorem,w poniedzialek rano idac na zakupy.Wyliczam co do grosza,bo ba!Ceny znam na pamiec przeciez, a znajomosc aktualnych promocji nie jest mi obca. I niestety ,jak stara babcia oszczedzajca na emeryturze kazdy grosik,latam po wszystkich sklepach.Bo w Lidlu maslo tansze,w Biedronce promocja na herbate, w Carefurze na mleko,a w Dino na warzywa.Wszystko co swieze,niestety nie udaje mi sie schomikowac,bo jem na biezaco takie rzeczy. 


Krok 4 Kosztorys.

500 zł /miesiąc nie będę dokładnie opisywać co kupowałam,ale :

240 zł/leki/stale wydatki miesieczne  
60 zł telefon 
100 zł zapasy

Zostawało mi :

UWAGA : 100 zł :4 tygodnie = 25 zł /tydzień 

Zdarzało się,ze gdzies tam poszlam dorobic sobie do knajpy czy zajac sie dzieckiem kolezanki,to jesc mi tam tez dali.Ale wolałam pieniadze,aby mogła zapasy sobie robić lub kupić w sobie w końcu coś czego bardzo potrzebowałam -lek na ból głowy ,skarpetki czy  płyn do mycia podłóg na przykład. W ten wlaśnie oto sposób kazdy zarobiony grosz odkladalam i zalożmy miałam 50 zł/ekstra/miesiąc. Kupa hajsu. 
Kupowalam wtedy glownie art chemiczno/kosmetyczne -tani proszek do prania,art.higieniczne,no i jajka/parowki.To co bylo mi aktualnie potrzebne,a za drogie zeby wliczyc w cotygodniowe wydatki ''jedzeniowe''. Abym miala wszystkie niezbedne witaminy i mineraly itd do funkcjonowania mojego organizmu,jadłam codziennie owoca i codziennie jedno warzywo.Z cukru juz dawno temu zrezygnowalam do słodzenia herbaty, a tu sie pewnie boja jak czytaja,ludzie lubiacy dwie lyzeczki w swoim kubeczku szanownego cukru.Cukier byl wtedy drogi kosztowal pamietam po 5 zl. Ja nie pije z cukrem niczego od 8 roku zycia. Kilogram cukru wystarczal mi na 2-3 miesiace( jak niczego nie pieklam).Kumpela nauczyla mnie taniego ciasta-nazywa sie placek z jednego jajka (wiecie,jajka drogie).Pieklam raz w miesiącu, na osłodę mojego oszczednego zycia.
Czego nie kupilam w jednym tygodniu, odkladalam na drugi tydzien. 


Krok 5 Zużywanie wszystkich produktów higieniczno / kosmetyczno /chemicznych w 100%.

Tak moi drodzy.Nie lejemy na oko plynu do prania,nie wrzucamy na oko proszku do prania i nie nakladamy calego ''paska''pasty do zebow na szczoteczke. Wystarczy mala ilosc. 
Nie wierzycie?Poczytajcie sobie artykuly po tytulem ''ile szamponu powinno sie uzywac''itp.Ja z takich a nie innych powodow i obracajac sie w takim a nie innym srodowisku przez wiele lat,nauczylam sie mega oszczednosci. 
Po pierwsze-rozcinamy kazdy produkt.
Po drugie wykorzystujemy go w 100%. 
Nawet zuzyty zel pod prysznic do konca,otwieram u gory,wlewam wode,wytarmosze porzadnie i wlewam do wanny z poziomem wody 10 cm nie wiecej. Z jednego zuzytego opakowania zelu pod prysznic mam jedna lub dwie kapiele jeszcze dodatkowe.Inny by wyrzucil. Pasta do zebow?Rozcinam i myje resztkami ze srodka.Normalnemu czlowiekowi by sie nie chcialo,mi-tak.Zawsze. 

Pomimo wiekszego budzetu na miesiac obecnie (ok.150zl tygodniowo na jedzenie dla mnie samej), to tak czy siak dalej robie te rzeczy. Ale to co zaoszczedze, wkladam do koperty na tzw. ''czarna godzine'' lub do koperty pod tytulem ''wakacje''. 
W najgorszym moim okresie zyciowym,zrezygnowalam z zelu pod prysznic i szamponu.
Mylam sie szarym mydlem.



Nie ukrywam.Naprawdę było ciężko. Chodziłam non stop z burczącym żołądkiem.Głupio mi było przesiadywać u znajomych i widzieć u nich pełne lodówki jedzenia.Bo ja miałam w niej echo. Najtańsza margaryna, najtańszy chleb.1 cukierek/wafelek dziennie, 1 jabłko, plaster ogórka lub pomidora.Jajko czy wędlina to był dopiero rarytas.

Tak jak pisalam wyzej, bylo mi naprawde ciezko.
Ten okres mojego zycia uwazam za zakonczony.
Powinien to byc bardziej artykul pod tytulem ''jak oszczedzac'' ( lub oszczednie zyc).
Nie bede po raz setny tego poprawiac,tymczasem wysylam artykul w swiat i niech sie dzieje wola nieba...

P.S Wielkie sory za brak artykulow w bardzo dlugim okresie.
U mnie jedna wielka katastrofa sezonowa,praca po 10 godzin dziennie przez uhu hu,ponad 11 dni pod rzad  ( swieta i sylwester ),potem znowu ostra jazda bez trzymanki.Hmmm, hotelarstwo to jest to!Jee bejbe! Czujesz,ze zyjesz jak masz po tak dlugim czasie jeden dzien wolnego !

Powracam do normalnosci.
See you soon!



Brak komentarzy: