Tyle się działo...
Zazwyczaj mam czas na pisanie niedzielą wieczorem.Ale skoro miałam czas ,aby czytać książkę o blogowaniu to doczytałam,że jestem tzw''niedzielnym blogerem'', pisującym od czasu do czasu,najczęściej wtedy gdy mam wolne,czyli w niedzielę.Dopóki blog nie zacznie zarabiać,to muszę gdzieś przecież pracować i mieć na rachunki i podróże .Może za rok lub dwa nauczę się pisać jak cajmel,kominek czy dziewczyna która prowadzi mojewypieki.
Póki co, pisze dla siebie i dla Was, nielicznych mnie czytających.Co będzie to będzie.
Może akurat wypatrzy mnie ktoś tak jak moją koleżankę ze szkolnej ławy? Czytam właśnie o niej we wszystkich poczytnych kobiecych gazetach.Wybiła się z dnia na dzień.Teraz sama zatrudnia ludzi.Szok.Aż przyczepiłam do toaletki artykuły o niej.bo dalej w to nie wierzę.Co dopiero ona ma powiedzieć...???Zazdroszczę.To tyle na ten temat.
Droga do szczęścia?Nie wiem jak to inaczej opowiedzieć.Szalony czas,zakończony kilkoma pozytywnymi rzeczami.
Rozpoczęło się od przyjazdu gości z Anglii, zakończyło pobytem w szpitalu.
Tak się szykowałam na panieńskie.

Upiekłam sobie placek z 1 jajka. Wycięłam na kształt ''peniska''.Kupiłam w Carefurze masę marcepanową koloru różowego i obmyśliłam niecny plan,nie mając zielonego pojęcia o używaniu masy marcepanowej-że ją całą położę na to ciasto.
Próbowałam rozwałkować ,wszystko się kleiło, męczyłam się z godzinę dobrą.Jasne coś już mnie trafiało .Dosłownie.Zdenerwowałam się i o mało nie zrezygnowałam.Drugi raz w życiu takie ciasto robiłam.W końcu przedzieliłam masę na 3 części i jakoś udało mi się to nałożyć na ciasto. Never ever.Wolę lukier plastyczny lub zwykły.Piec to ja umiem,ale cukiernikiem do jasnej ''c'' nie jestem.
Panieński na lekkiego,z głupimi zabawami,oczywiście.
Nikt tylko nie wspomniał,że na następny dzień będzie część druga.Panieński z kawalerskim,ciąg dalszy.Polecam ,bo to co piłam to bomba, zwłaszcza dla kobiet.Irlandzki Baileys, tj Cormicks ,bardziej wodnisty,mniej słodki. Z lodem, full wypas.
Kolejni goście z Anglii.Dostawa do rąk własnych, ciuszki z Primarka i mój zamówiony wisior. Specially for the wedding!
Georgous!!!!
Było dobrze.
Tu już bardzo dobrze, gdy dowiedzieliśmy się ,że jest Open Bar.
Nie wiem czemu , po kilku drinkach trochę w głowie się pokręciło.Podszedł znajomy, łyknął od swojej dziewczyny tego drinka co robiłam i pyta się nas : ''Ej,a czemu tu jest sam mocny alkohol, czemu sobie Sprita nie dolałyście czy soku do tego???''.A no nie wiem, tak jakoś wyszło...
Tak odpoczywałam.W sumie tyle co wykapać się i położyć na dwie godziny.I za to tyle pieniędzy było?I napiwek dla pokojowych.No cóż, raz się żyje.A takie wesele to raz w życiu.Autentycznie.Czułam się jak celebrytka na włościach.Czy jakoś podobnie.
Szkoliłam się tez, aż 4 dni.
Tak się przeszkoliłam,że prosto ze szkolenia wylądowałam w szpitalu.
miałam czas,żeby w kilka minut zabrać najważniejsze rzeczy.Na liście do zabrania,znalazła się książka kominka/Jasona Hunta.
Jestem w połowie książki i życzę sama sobie szczęścia ,żeby ją do końca przeczytać.A zrobię to.W tym miesiącu.Nareszcie mam czas!
Współlokatorka wyjechała, więc nadrobię wszystkie zaległości.
Myślałam,że takie kosze na śmieci już nie istnieją.Myliłam się...
A z dobrych wieści.
Pisałam już ,że zakwalifikowałam się do testowania soków Fortuna Karotka plus?
Jestem na etapie przygotowywania relacji z testowania/kosztowania soków.
#sokfortuna
Dostałam dwie propozycje pracy.Za granicą tj, w Anglii oraz na to samo stanowisko na którym teraz pracuję,ale na lepszych warunkach. Tyle dobrego z tego całego zamieszania.
A leczę się dalej, ze szpitala ehem,zrezygnowałam,tj wypisałam się na własne żądanie.Potrzebowali mnie w pracy...
Podaję nowego linka do logowania się na naszych konferencjach ,codziennie o g. 21:45 polskiego czasu.Konferencje po polsku!