Czego szukam?
Swojego życia...Które gdzieś zaginęło pomiędzy portalami społecznościowymi,telewizją i postępującą cywilizacją.
Pragnę zwiedzić cały Świat i w międzyczasie pomagać ludziom.
Po całym roku oczekiwania. Czas najwyższy wrócić do domku. Pierwszego domku.Do Medugorje! Drugi domek w Londynie :) Wczoraj za pierwszym razem zapięłam walizkę co graniczyło zawsze z cudem zazwyczaj.Wczoraj się udało. Mac zestaw - krokomierz,ładowarka Power Bank ( trzeba mieć naładowany smartphone w podróży helołłl! Nie?No właśnie.Z drugiej strony czego to ludzie nie wymyślą?Ale w długą podróż rewelacyjna rzecz-warto zainwestować),zagłówek no i mój misio podróżnik Mili. Nie,nie robię mu zdjęć we wszystkich miejscach , które zwiedzam.Pytali się mnie o to ostatnio znajomi.Taka fiśnięta to ja nie jestem. W ogóle się nie stresuję co jest bardzo dziwne.
Śmieję się sama z siebie,że już jestem taki zapalony podróżnik,że nic nie jest mi obce i straszne.
Zero nerwów,stresu, nie przespanych nocy.No nic. 21 dni pracy pod rząd zaliczyłam.Ani jednego dnia wolnego.Czułam się już wczoraj tak jakbym tam mieszkała.Serio. A teraz zasłużone wakacje w nieprawdopodobnym miejscu. Już po mnie jadą. Idę tylko zjeść obiadek i szykuję się do wyjścia. Wsiadam jak gwiazda,jak VIP.Jako ostatnia i to z mojego miasta zamieszkania.Wszyscy inni musieli gdzieś tam dojechać.
A ja luksusowo.Oni wstawali o 4 rano, i jechali o 5. Ja jak gwiazda wsiadam o 15. To się nazywa życie! Nom,za rok Światowe dni Młodzieży w Krakowie.Oj będzie się działo,też, będzie. Tymczasem ja znalazłam wczoraj moje pierwsze
Miałam przygodę/przygody znowu, Matka Boża cały czas dawała mi znać,że mam pojechać w tym roku. Poznałam Pana , który był 54 razy już w Medugorje i organizuje wycieczki.I pozanałam go u siebie w pracy przez czysty przypadek.O tym jak przyjadę. Poza tym, miałam jeszcze grupkę ludzi na nocowaniu z Couchsurfingu.Wspaniałe doświadczenie poznawać innych ludzi z obcych państw i ich obyczaje. O tym ,tez niestety po przyjeździe. Pozdrawiam serdecznie,będę się meldować na insta lub fb.
Bynajmniej-postaram się jak znajdę wolną chwilę... A z resztą żegnam się i do zobaczenia w autokarze moje robaczki ! Chvala! Z Bogiem!
Do tego wszystkiego w moim nieszczęściu , o którym pisałam poprzednio. Zapomniałam dodać w jaki straszny sposób spadłam ze schodów. O mały włos i nogę bym miała w gipsie. Nieszczęścia za mną chodzą straszne. Zaczęłam albo nie sypiać po nocach, albo zasypiać na siedząco. Wszystkich denerwowałam w około, ja pedantka-mega bajzel w domu. Ja punktualna-non stop się spóźniałam. Ja- dobrze zorganizowana, zaczęłam zapominać różnych rzeczy,potrafiąc wyjść z domu dosłownie bez torebki. Paranoja. Już chyba wszyscy mieli mnie naprawdę dosyć. A telefon , który zamówiłam, nie przyszedł,dwa tygodnie oczekiwania na kuriera. I nic,reklamacja poszła,zwrócili mi pieniądze. Tj, jeszcze na nie dalej czekam. Poszłam ściąć te ogromne kłaki. Zadowolona ,umówiona do najlepszego fryzjera w mieście,poszłam na ścięcie. Fryzjerka zważyła mi włosy i jak to przekalkulowałam to wyszła mniejsza kwota, niż oczekiwałam. Na wakacje mi nie wystarczy, to fakt. Wysłałam włosy, tak,tak
, w tym roztargnieniu tylko 3 warkocze. Były cztery.... Czwartego musiałam dosłać dwie godziny później jak sobie zdałam sprawę ,że wszystkiego nie zapakowałam do paczki. Nadszedł dzień sądu,rozmowa w nowej pracy. Co i jak,jaka umowa itd. Okazuje się ,że jej nie dostałam. Wszystko się pogmatwało. Praca będzie,ale później... Załamka. W kolejny dzień dzwonią i mówią na ile wycenili włosy. Wystarczyło akurat na zwrot za fryzjera,bilety autobusowe i przesyłkę, nawet na dobrą flaszkę nie zostało. Heh, życie powiadają... Zrozpaczona,zdenerwowana,no cóż,wyjazd opłacony,urlopu w starej pracy nie ma, a nowej w ogóle nie będzie. Powiedziałam szefowej,że się zwalniam. Wyjaśniłam poniekąd sytuację. Nie powiedziała tak,ani nie. Kazała szukać kogoś na zastępstwo. Echo. CV na skrzynce mailowej sztuk : 0. Nie wierzyłam własnym oczom. Modliłam się o to,żeby się wszystko ułożyło, ba, nawet inaczej,bo mówią,że nie można modlić się tylko po to,aby tego u góry tylko prosić o coś. Powiedziałam :Co będzie to będzie,jeśli jest mi dane ,żebym pojechała to pojadę. Jeśli nie, to ,trudno zrezygnuję z wyjazdu. Potem niespodziewany zwrot akcji w postaci moich dwóch cudnych koleżanek, które mnie zastąpią na całe 2 tygodnie!!!!Jadę!Jadę! Dostałam już oficjalne zaproszenie od Matki Boskiej! No i ehem - nagły przypływ gotówki. Mało ,że wystarczy na opłacenie Medugorje to jeszcze zostanie na nowy aparat wodoodporny! Znajomi mi cały czas mówią,że to nieprawdopodobne,żeby mnie w życiu tyle rzeczy spotykało i wiecznie mam o czym opowiadać,tyle mam ciekawych historii. Czasami wydaje mi się,ze wolałabym mieć monotonne życie niż to ciągłe w biegu i stresie.A potem mówią,że ze mnie taka gaduła.
A co mam to dusić w sobie i nikomu nie opowiedzieć?Nierealne. Jak powiedziałam w pracy wszystkim,że dała mi szefowa urlop,to każdy zaczął składać u mnie zamówienia co mam komu kupić. Zaczyna się. Ja tymczasem lecę otwierać walizkę i zaczynam mozolne i szczegółowe upychanie rzeczy do walizki.
Obiecuję sobie co roku,że zabiorę mniej rzeczy. A walizka ponad 15 kg-zawsze! Moja droga K. podesłała mi link z wczorajszego objawienia Mirjany. Posłuchajcie tego uwolnienia. Wystraszyłam się na początku!
https://www.youtube.com/watch?t=14&v=_a6wpwCxAcg A tak poza tym, to na razie wsio ok.Od dziś,wsio ok. Uffff. Czuję jakby spadło ze mnie 30 kg. Hapyyyyyyyyy!!!