Są wszędzie.Gdziekolwiek nie pójdziesz.
Jak to ostatnio usłyszałam :''Dewocjonalia,dewocjonalia,dewocjonalia,co 10 stoisko to jakieś perfumy,buty,ciuchy firmowe''.
W tym roku przybył nam jeden nowy sklep, tj.supermarket.Ale tych tez szukać jak z igłą w stogu siana.Jak nie znasz Medugorje to ich nie znajdziesz.
Pamiętam jak pierwszy raz przyjechałam tutaj. Wjechaliśmy autokarem i zobaczyłam TO.
Całe ulice przepełnione wszystkim co tylko można sobie wymyślić. Ze świętymi wizerunkami rzecz jasna.po kolei.Wczujcie się w klimat razem ze mną.
Na początek mamy magnesiki.
Długopisiki.
Kubeczki.
Dziwne torebeczki.
Woreczki z ususzoną lawendą.Na bałkanach to standard.
Powolutku się rozkręcamy.Słynne kamienie z góry Podbrdo.
Naturalny i tani surowiec wtórny.Wszystko z niego robią.
To chyba normalne w takim miejscu.
Dla chcącego nic trudnego,każdy dziwak znajdzie tu coś dla siebie.
Każdy wybredny także.
No i mamy różańczyki z kamienia.
Bardzo modne od zeszłego roku dewocjonalia z drzewa oliwnego.Uwaga-te prawdziwe kosztują minimum 3 euro!!!
Tadam. Stoisko z dewocjonaliami.Takie malutkie.
Gdzieś zawieruszyło mi się to ogromne.Może kiedyś znajdę je.
Mamy kolejne.Już klimatyzowane.Helołłłłl.Full wypas.
I tak na dobranoc...
Nie mogę pokazać Wam wszystkiego,przecież musi być jakiś element zaskoczenia jak tu przyjedziecie...
Oj, a na bank będzie.
W kolejnym odcinku ''dewocjonaliowym ''
padniecie co udało mi się wykukać w Medugorje.I trzasnąć picsa.