poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Na co się przygotować przyjeżdżając do Medugorje?

Na milionowe dewocjonalia!

 Są wszędzie.Gdziekolwiek nie pójdziesz. 
Jak to ostatnio usłyszałam :''Dewocjonalia,dewocjonalia,dewocjonalia,co 10 stoisko to jakieś perfumy,buty,ciuchy firmowe''.
W tym roku przybył nam jeden nowy sklep, tj.supermarket.Ale tych tez szukać jak z igłą w stogu siana.Jak nie znasz Medugorje to ich nie znajdziesz. 

Pamiętam jak pierwszy raz przyjechałam tutaj. Wjechaliśmy autokarem i zobaczyłam TO.
Całe ulice przepełnione wszystkim co tylko można sobie wymyślić. Ze świętymi wizerunkami rzecz jasna.po kolei.Wczujcie się w klimat razem ze mną.

Na początek mamy magnesiki.




Długopisiki.



Kubeczki.

.


Dziwne  torebeczki.


Woreczki z ususzoną lawendą.Na bałkanach to standard.




Powolutku się rozkręcamy.Słynne kamienie  z góry Podbrdo.
Naturalny i tani surowiec wtórny.Wszystko z niego robią.



To chyba normalne w takim miejscu.


Zaczynamy bajkę. No to lecimy.
Dla chcącego nic trudnego,każdy dziwak znajdzie tu coś dla siebie.



Każdy wybredny także.


No i mamy różańczyki z kamienia.


Bardzo modne od zeszłego roku dewocjonalia z drzewa oliwnego.Uwaga-te prawdziwe kosztują minimum 3 euro!!!


Tadam. Stoisko z dewocjonaliami.Takie malutkie.
Gdzieś zawieruszyło mi się to ogromne.Może kiedyś znajdę je.


Mamy kolejne.Już klimatyzowane.Helołłłłl.Full wypas.


I tak na dobranoc...


Nie mogę pokazać Wam wszystkiego,przecież musi być jakiś  element zaskoczenia jak tu przyjedziecie...

Oj, a na bank będzie.

W kolejnym odcinku ''dewocjonaliowym ''
 padniecie co udało mi się wykukać w Medugorje.I trzasnąć picsa.



piątek, 21 sierpnia 2015

Co się dzieje z człowiekiem podczas spoczynku w Duchu Świętym?

Zdradziłam się samym tytułem. 
Jestem przepełniona Duchem Świętym. 
To co się ze mną stało jest nieprawdopodobne. 
Mało tego do dnia dzisiejszego w to nie wierzę. 
Bo tego nie da rady opisać w sumie do końca. 

Jak pierwszy raz przyjechałam do Medugorje to chłonęłam wiedzę na temat tego miejsca jak gąbka. Teraz po pobycie po raz enty, doświadczam za każdym razem czegoś innego,bardziej skupiam się na rzeczach duchowych i na silnym odbieraniu ich. Moja dusza i ciało są pełne emocji. 

Ale do rzeczy. 

Będąc pierwszy raz w Medziugorju i siedząc na ''przydupniku''- jak ja to mawiam,na takiej gąbeczce pod pupę (do siedzenia na placu) zobaczyłam ,że jedna z trzech hiszpanek klęczących i modlących się przede mną osunęła się na ziemię i upadła głową na kamień.
Zawołałam ''Help'' pomiędzy ludźmi,ale nikt nie zaprzątał sobie głowy moim wołaniem, nie wiedziałam co zrobić i co się stało.
Kolega siedzący obok mnie powiedział : ''Nie dotykaj jej,nic jej się nie stało - ma spoczynek w Duchu Świętym''.
 Ej helołłł, co to jest i o co kaman?
No tak, wtedy mi opowiadali,że znowu się powtórzę, każdy doświadcza tego samego ale między innymi odbywa się to tak : Przenosisz się duchem obok swojego ciała a naprzeciw Ciebie staje Duch Święty, podczas upadku nic nie ma prawa się tobie stać, podobno przyjemne uczucie,coś a la lekki sen ,zdarza się,że przyśniesz i spisz długo''.
Koleżanka spała dwa lata temu 2 godziny na betonie.Druga koleżanka miała na każdej adoracji spoczynek,codziennie. Tak więc takie akcje mnie już nie wzruszają,płakać mi się tylko chce jak widzę osoby osuwające się na ziemię.Nie wiem czemu. 

Za każdym razem jak przychodzimy do siostry Basi do Wspólnoty Błogosławieństw na modlitwę i zawierzenie u Maryi nie mogę się powstrzymać od dziwnego uczucia jakbym mdlała.Po modlitwie są śpiewy i błogosławieństwo przez księży.
Wszyscy idą .Ja nigdy nie byłam,serio.No może za pierwszym razem jak byłam,tak,ok,byłam.
Tylko raz.Potem się bałam.Bo się tyle nasłuchałam o tym spoczynku i widziałam jak z naszej grupy ludzie pod wpływem położenia ręki kapłana osuwały się na posadzkę.Poza tym nie wiedziałam nigdy co się ze mną dzieje, było mi bardzo gorąco.
Ogółem tam we Wspólnocie w kapliczce jest bardzo duszno jak usiądzie ze sobą 100 osób na raz i pomimo kilku wiatraków, nie sposób tam dłużej niż 20 minut wytrzymać. 
No więc za każdym razem wydawało mi się ,że będę mieć spoczynek w Duchu Świętym.Dziewczyny mi mówiły,że przesadzam,bo to z gorąca po prostu.

Co do spoczynku , to fakt jest taki,że nie będziesz go mieć kiedy go nie chcesz!
Musisz się poddać temu ,głęboko czuć i pragnąć, nie wiem jak to inaczej opisać.
Jak się boisz,że upadniesz i rozbijesz sobie głowę i w ogóle się boisz i nie chcesz tego- to nigdy w życiu ci się to nie przydarzy.

Zresztą czego się dowiedziałam dopiero w tym roku- spoczynek w Duchu Świętym jest dla wybranych!
To nie tak,że im bardziej jesteś osoba wierzącą tym większa możliwość,że będziesz mieć spoczynek w Duchu Świętym .''G'' prawda!
Pytałam się moich dziewczyn, które należą do Wspólnot i modlą się pompeją i innymi modlitwami,czytają Biblię i robią to czego ja np nie robię - i nigdy nie miały spoczynku! A chciałyby mieć!

Oglądałam krótkie filmiki na temat spoczynku na YT i coś tam czytałam teraz po powrocie z Medugorje na ten temat i żaden nie wyczerpał do końca moich pytań które chciałam zadań googlowi,żaden nie rozwiał do końca moich wątpliwości.

Jeśli ktokolwiek po przeczytaniu tego ma do mnie pytania śmiało piszcie.Postaram się jak mogę wszystko opisać.Ale wydaje mi się,że wyczerpię temat. 

Tak jak pisałam we wcześniejszym poście, Festiwal 2015 był dziwny i nudnawy jak dla mnie.

Ale zdarzyło się coś niesamowitego co poruszyło moje serce,duszę i wszystkie części ciała jakie mam i wszystkie narządy wewnętrzne.No wsio.
Ba! Były dwa takie zdarzenia. 


Dziewczyny od nas z grupy przyleciały po wieczornych mszach i opowiadały jak to je polski ksiądz błogosławił. Poszłyśmy na następny dzień obczaić co i jak. Faktycznie młodzi księża z kilkoma ''pomocnikami'' modlili się nad ludźmi.
Dwóch księży - polak i słowak - modlili się nakładając stuły na głowę dziewczyny.Dawali egzorcyzmowaną sól do zjedzenia i namaszczali ręce i czoło olejkiem egzorcyzmowanym.

Dopiero później powiedziały mi dziewczyny z mojej grupy,że to była modlitwa wstawiennicza w językach. A ci ''pomocnicy'' to osoby z Odnowy w Duchu Świętym. 
Ponieważ pierwszy raz byłam świadkiem czegoś tak dziwnego ,zaparłam się i powiedziałam,że się boję i nie idę do księdza.
Dopiero na drugi dzień odważyłam się iść i byłam gotowa na tą modlitwę. 

Poszliśmy w ciche miejsce obok krzyża Zmartwychwstałego Jezusa.
Najpierw księża modlili się nad sobą,potem nad ''pomocnikami'' z Odnowy. Trwało to dość długo,albowiem co druga osoba miała spoczynek. 
Potem poszła moja koleżanka z grupy. 

Wyglądało to tak,że stoimy powiedzmy w kręgu.
Każdy modli się lub nie.
Można wyciągnąć przed siebie ręce i otworzyć dłonie. 
Osoba , która idzie ''na modlitwę'' klęka przed księdzem (klękaliśmy na tym przydupniku ,żeby było wygodniej dla kolan). Osoba - tzw pomocnik ( tak ich nazwałam),namaszcza twoje dłonie robiąc znak krzyża tym olejkiem egzorcyzmowanym.Potem czoło. 
Następnie ksiądz przykuca do Ciebie (podobno nie do każdego,co też jest dziwne, nie wiem czy to dla wybranych czy o co kaman- nikt nie był mi w stanie wytłumaczyć czemu tak jest a nie inaczej) i pyta się ''z czym przyszłaś/szedłeś''. 
I potem nakładają ci stułę na głowę i zaczynają modlitwę.
Pomocnik nr. 1 trzyma cię za ramię z prawej strony, drugi od tyłu z prawej strony z krzyżem drewnianym przyłożonym do pleców.Z lewej strony ramion pomocnik nr. 3 tzw.''osoba widząca obrazy'' ( bynajmniej tak tutaj było) i pomocnik nr. 4 od strony lewej pleców. 
Po modlitwie lub w trakcie możesz mieć spoczynek.
Potem następuje przekazanie tego co ktoś widział.
U nas ksiądz słowak ujmijmy to ''był wizjonerem'' a pani słowaczka ''widziała obrazy''.
A więc zanim podejdzie do modlitwy druga osoba, wizjonerzy musza/powinni przekazać co widzieli.

Gdy moja koleżanka odeszła od księdza,wyszły z kręgu na bok nasze dziewczyny,aby jej przetłumaczyć co słowak widział, gdy się modlił nad nią. 
Czas nas trochę gonił bo była chyba 23:30, a wiadomo księża też zmęczeni po całodziennym spowiadaniu i mszach.

To nie czekając podeszłam. 

Uklękłam,namaścili mnie olejkami. 
Wyciągnęłam ręce przed siebie i je otworzyłam.
Ksiądz zapytał się z czym przyszłam.
Uśmiechnął się do mnie potem i powiedział :''Dobrze,to zaczynamy''. 
Zamknęłam oczy. 
Nagle poczułam dwie stuły na głowie ( słowak przestał tłumaczyć już koleżance).
Poczułam też jak trzymają mnie cztery osoby za ramiona. 
Zrobiło mi się bardzo ciepło od środka.
Poczułam jak lecą mi samoistnie łzy. 
Słyszałam księdza modlitwę w innym języku. 
Opadłam o jakieś 45 stopni w tył.Dziwne- pomyślałam,to chyba ze zmęczenia.Udało mi się wyrównać do poziomu klęczenia.Minęło może 40 sekund i czuję,że znowu lecę w dół ,odchylam się i nie mogę wyprostować za cholerę,potem czuję,że znowu się odchylam i nic nie mogę zrobić.Oczy miałam dalej zamknięte,dalej łzy leciały i czułam jak gałki oczne wywijają mi się,latają pod zamkniętą powieka jak oszalałe, poczułam miłość, wielką miłość bo inaczej tego nie mogę opisać i huknęłam w dół.Tj na beton.Usłyszałam potem księdza jak mówił do pomocników : ''Przecież mówiłem,żebyście ją trzymali!''.
Nie wiem ile leżałam,wydaje mi się,że z 5 minut.
Nie mogłam ruszyć rękoma ani otworzyć oczu.Gałki oczne dalej mi szalały,ksiądz zakrył mi stułą oczy a drugi koniec na moim sercu i się modlił dalej.
Najgorsze jest to że sama słyszałam ten huk mojej głowy o beton, ale nic mi się nie działo,czułam,że nic mi się nie stało.

Nie jestem w stanie wam napisać co dokładnie się działo podczas mojego spoczynku w Duchu Świętym bo byłam chyba tak zdziwiona i zszokowana,że nie wiem,nie pamiętam.
Wiem jedno - to było coś niesamowitego,pięknego,że cały czas wydaje mi się ,że sobie to przyśniłam.

Potem dopiero zdałam sobie sprawę z czegoś.
Tyle lat modlenia się,proszenia, dziękowania i nic. 
Często zadają mi pytania znajomi : ''Ty w te bujdy wierzysz ,jakim cudem skoro to jest nienamacalne itp itd ''... No więc kochani ,teraz mam co opowiadać i przekazywać dalej. W tym momencie zdałam sobie sprawę,że to był dla mnie znak - ''Jestem tutaj,módl się dalej!Ja naprawdę istnieję!''. 
I przy tym moim całym smutnym zadumanym w tym roku przeżywaniu Festiwalu na sam koniec coś takiego!
Cały Festiwal od razu nabrał sensu...

Potem jak otworzyłam oczy,przebudzałam się, podniosło mnie ich pięciu czy sześciu, nie wiem,nie byłam w stanie nawet normalnie widzieć.Zapytali się mnie czy dobrze się czuję i powiedzieli,że mam usiąść.Za chwilę słowak do mnie podszedł,zapytał w jakim języku ma mi przekazać to co widział.Powiedziałam ,że w angielskim. A to co mi powiedział- łał. Nie do uwierzenia już w ogóle. Jakby siedział mi w głowie i wiedział czego najbardziej w życiu pragnę- i dokładnie to mi powiedział.To już jak bajka.Dopiero za trzecim razem jak to powtarzał skojarzyłam o co chodzi.Rozpłakałam się znowu. Przytulił mnie dwa razy i nie chciał puścić.Powiedziałam,że jest już ok i wstałam. 

Teraz kolejny ciekawy fenomen. opowiadały mi dziewczyny co się działo podczas mojej modlitwy... Gdy słowak przestał opowiadać naszej koleżance i podszedł do mnie położyć mi stułę na głowie ,one dalej z nią rozmawiały. Nagle zobaczyły,że nade mną się już modlą, więc powróciły do kręgu modlitwy.Nie wiedziały jak się modlić ,więc uznały,że do Matki Boskiej poprzez ''Zdrowaś Maryjo'' , w tym samym momencie polak ksiądz prosił,ażeby modlić się do Gospy.I w tym samym momencie co one weszly do kręgu,zaczęły Zdrowaśkę i ksiądz prosił - ja upadłam! Dziwne, co nie? 

Niewyobrażalna jest moc modlitwy! Amen! 

Nogi miałam jak z waty,ledwo doszłam pod Pensjonat.Dalej nie wierzyłam w to co się stało. Pół nocy nie spałam próbując szukać ratunku w googlach, czy to faktycznie był spoczynek czy omdlenie ze zmęczenia. Dziewczyny które miały spoczynek mówiły, że przeżyły coś pięknego i czują się zaszczycone.
Ale nikt nie mówił o tym jak to się dokładnie odbywa i ogółem co i jak. Wstałam rano. Pytam się współlokatorki ( ona miewała wielokrotnie ) czy to jest to i to uczucie i czy ja nie zemdlałam po prostu.No ale co z tymi gałkami ocznymi szalejącymi pod moimi powiekami?
Odpowiedziała mi : 
''Maja, to był spoczynek.Iz tymi gałkami ocznymi to tak jest.A jak twoja głowa? Prawda,że nie boli? Poza tym w trakcie spoczynku możesz dostać charyzmatów lub uzdrowienia,wiedziałaś o tym?''.

 No de fakto tak runęłam na ten beton,że siniak albo krwiak murowany.A ja nic...Cały dzień potem chodziłam i łapałam się za głowę myśląc,że faktycznie mnie w którymś momencie zaboli.A tu nic! Cały dzień czułam się dziwnie,patrzyłam się w swoje lusterko w pokoju i wydawało mi się,że coś się zmieniło. We mnie , w moim ciele, w mojej duszy.Nie wiem co. 

 A te charyzmaty, hmm,poczytałam o nich i ok.Rozumiem wsio.Nie będę opisywac,poczytajcie sobie 

O charyzmatach

 Zastanawia mnie dalej fakt i mam dalej dziwną energię w sobie,czy abym nie dostała w prezencie od Ducha Świętego uzdrowienia,tylko jeszcze nie wiem z czego... Taka mam myśl i tak czuję. 

Może dla kogoś to być kontrowersyjne co napisałam, ale to się naprawdę wydarzyło i mam wielka potrzebę uzewnętrznienia tego Wam. 

P.S Na następny dzień nasi z grupy pojechali chyba na Kravice wodospady, ja z kumpelką poszłyśmy na polską mszę.Okazało się w ostatnim momencie,iż zostało tyle polaków po Festiwalu no i msza zamiast w kaplicy była na placu polowym. Usiadłyśmy w tylnych ławkach pod drzewami. Na hasło ''pokój nam wszystkich'', wiadomo w Medjugorje każdy podaje rękę każdemu dookoła nie patrząc na narodowość czy wiek ( to jest tutaj piekne i każdy w sowim języku mówi pokój nam wszystkim ). 
W ławkach dalej nas siedziała jedna pani w czerwonej sukience.W środku mszy huknęła na żwirek, miała spoczynek. Po chwili podniosła się i śpiewała dalej. 
Ta babeczka podczas mówienia ''pokój nam wszystkim'',wyszła z ławki i podeszła do nas- tylko do mnie i mojej kumpelki.Pomijam fakt ,że obydwie miałyśmy spoczynek w Duchu Świętym.Pomijam drugi fakt,że wcale nie miała do naszych ławek tak blisko i z nikim innym się nie ściskała... Podała rękę kumpeli,lekko ja poklepała po plecach, następnie podeszła do mnie rzuciła mi się w ramiona, nie chciała puścić, zaczęła płakać i nie wiem skąd nagle usłyszałam jej cichy głos przy moim uchu szeptający:''Będzie już dobrze...''. 


 Tym pięknym akcentem kończę mój długi wywód na temat spoczynku w Duchu Świętym. 
Sami sobie dopowiedzcie resztę.
Ja tak zrobiłam.Jak dla mnie to był znak. Niezaprzeczalny. 


 Całe Medugorje jest fascynujące, a rzeczy , które się tutaj dzieją są w dalszym ciągu  nie do  opisania.

 Przyjedzcie tutaj ,poczujcie tą miłość!

 Jak wygram w Toto Lotka to wybuduję tam Pensjonat. Obiecałam sobie w tym roku.


piątek, 14 sierpnia 2015

Życie po pobycie w Medugorje

Ja tak po krótce,w kilku zdaniach, bo zasypiam na stojąco. 
Jako pierwsze napiszę,iż kolekcja herbatek się znowu powiększyła o 4 paczuszki z Medugorje i 12 
kupiłam dziś.


.  

 Tyle lat szukania tej jednej jedynej wymarzonej herbaty...

I oto jest. Sir Williams , sencha. Mmmmm

.  


 Doszłam do wniosku,że więcej już ich chyba mieć nie mogę,tj smaków.
Wsio wydaje mi się,że mam.Nic mnie już raczej nie zaskoczy.
 Musiałam zamówić 12 ,aby mieć do tego wypasione pudełko i zestaw kubeczków.
Ale warto było. 

Ten smak herbaty,plus piosenki z Medugorje w tle, oglądanie zdjęć i pisanie posta.
To jest to. 

Pomimo ,iż jestem padnięta, to chce się człowiekowi żyć z takim ''MacZestawem''. 


 Festiwal.Miałam napomknąć.

Hmmm, no cóż, ja uważam za klapę w tym roku.Mały chór, mało ludzi i taki dziwny jakiś był. 

Dla mnie Medugorje to kolejny dom, Festiwal tylko jest małym dopełnieniem całych emocji,ale nie tylko ja uważałam,że nie było zbyt fajnie, były też inne osoby.

 Zresztą każdy przeżywa na inny sposób to wszystko i co roku jest inaczej. Ja nastawiłam się na przeżycia duchowe, siedziałam ile się dało na modlitwach, przestałam grać notorycznie w karty z innymi ludźmi i nie wiem,czuję,że coś się zmieniło.
Nie tam w Medugorje -tylko w moim życiu,ze mną i w ogóle dziwnie dalej się czuję. 
Poznałam fantastyczne dziewczyny z drugiego końca świata i mam jeszcze coś godnego uwagi i opisania ,o czym teraz nie będę pisać , bo pisałabym tu do rana, a niestety spanie wzywa i muszę już lecieć. 

Mam nadzieję,że wystarczy mi zdjęć do przyszłego roku ,abym mogła pisać i pisać i opisywać Wam wsio. Miałam też  piekielne starcie z nowym aparatem i kartą SD i przygód jak zwykle mi nie brakowało, więc się znowu nie nudziłam i nie wysypiałam.

Od razu przepraszam i tak niestety wyszło,iż połowa zdjęć zostanie wrzucona z datami.Za dużo ich robiłam,abym mogła sobie pozwolić na ''bez daty''.A do takich relacji,jakie mam przygotowane,daty jak najbardziej muszą być.





Zresztą komu i po co  ja się tłumaczę?!

  Hvala i Mir Wama!