wtorek, 15 grudnia 2015

Jak upiec idealne pierniczki ?

Dobrze wiecie,ze swieta to czas dla mnie przeokropnie cudowny.
Ubieranie choinki 6 stego Grudnia w tle sluchajac ''Rockin'around a Christmas tree '',pakowanie prezentow,swiateczne pieczenie itp itd.

P.S Przepraszam za brak polskich znakow,dalej nie doprowadzilam laptopado stanu uzywalnosci.

W zeszlym roku mialam piec pierniczki. 

Niestety za pozno sie obudzilam i nigdzie nie moglam dostac foremek.Udalo mi sie je dostac pod choinke,no ale to juz za pozno by je piec. Oczywiscie znowu obudzilam sie troche za pozno,aby upiec te prawdziwe,co musza lezakowac kilka tygodni. 
Postanowilam upiec ''szybkie pierniczki''Doroty z mojewypieki.com ale,ze za pierniczkami nie przepadam,postanowilam upiec orkiszowe. Cos mnie ostatnio wzielo na ten orkisz.
Orkiszowy chleb, orkiszowe muffinki,teraz -orkiszowe pierniczki.Za duzo reklam,za duzo gadania w sklepach ,za duzo wszystkiego.
I tak narodzil sie w glowie pomysl - upieke pierniczki,porozdaje je na swieta: w celofanie ,ladnie przystrojone, beda idealne jako prezenty pod choinke! I tak prosto z serca! 
Moi drodzy.Nie bede pisac calego przepisu. Znajdziecie go tutaj. 

Pierniczki orkiszowe

Powiem tak- oczywiscie zabralam sie do tego od hm,drugiej strony,zapominajac,ze zakupow ''pieczeniowych'' jeszcze nie robilam. Hmm, zabraklo mi masla,wiec zrobilam z polowy porcji. 
Bo przeciez w zyciu pierniczkow nie robilam,wiec pomyslalam sobie- wyjdzie tyle ile wyjdzie,ale musze sprobowac co i jak,aby za drugim razem wyszly idealne. 
Powiem jedno- nie ma rzeczy ,ktorej bym sie nie podjela i wszystko mi wychodzi.Nie robilam tylko sufleta i sushi w zyciu. A, no i pierniczkow. Golabki trzaskam jak najeta,ciasta,makarony,nadziewane rzeczy,no wsio. Pierogi pod jakakolwiek postacia sa dla mnie zagadka sredniowieczna,bo umiem je zrobic,ale doprowadza mnie do szewskiej pasji jak mam stac i je kleic godzinami,aby nie zabraklo i sie wszyscy najedli,co je zamowili u mnie. Pierogow wiec stanowczo nie robie.  Kupuje od znajomej,co bardzo dobre klei. 

Od jutra- albo przejdzie mi zly piernikowy humor ,albo kupie te ''gotowce'' z Dr.Oetkera albo kupie po prostu gotowe w pudelko i bede miec gdzies. Albo albo. Nie pamietam juz kiedy bylam tak na siebie zla i tak przeklinalam (nom ,bywa ). Never ever powiedzialam sobie. 

Wg przepisu,dodaje zdjecia krok po kroku co powinnismy robic:


Mieszamy skladniki.Wszystko poszlo ok.



Cos mi sie nie podobalo,ze za miekkie ciasto bylo,dodalam troche maki ekstra.


Lepimy kule.Tu ok.


Kula po pol godzinie w lodowce,byla zmrozona kula.Nie dala sie rozwalkowac.No nic.Dlubalam ja palcami do skutku,probujac rozwalkowac.


Tak wiec,ataka kuchara i brak walka.Cale zycie tak sobie radzilam i nie widze potrzeby kupowania ekstra walka.



Koniec koncow,cos mi tam wyszlo.Probuje wycianac,taa teraz ciasto zaczelo sie rozpadac.
Musialam do ''dziu''w foremkach dosztukowywac ciasta i palcami je upchac w dziury.



Reszta ciasta zostala,nikt na zadnych stronach nie pisze,ze potem ciezko juz takie ciasto ponownie skleic i rozwalkowac.
Kazdy pisze piekne ladne przepisy,zdjecia takie ladne,a gdzie lezy prawda???


No wiec takie mi oto dziwactwa wyszly. Moze byc -mysle-jak na pierwszy raz ?


Po upieczeniu,fakt-wyrosly troszke.Ewidentnie jednak widac ze ciasto bylo,no ,nie ten teges,bo widac jakie popekane sa.Wyjsc-wyszly.W smaku -dobre.


Jednakze brak skrupulatnych szczegolow, w jakimkolwiek przepisie z wujka googla, co zrobic aby pierniczki sie udaly?

-uzywaj papieru do pieczenia,
-rozwalkuj na grubosc ok.2 mm 
-lepiej nie wkladac do lodowki,bo bedziesz miec taki sam problem jak ja,
-podobno lepiej uzywac naturalnego miodu niz tego sztucznego,
-daj wiecej cynamonu,imbiru,czy czego tam wolisz,ja dalam tyle ile w przepisie i nic nawet nie pachnie mi w domu (gdzie ta magia Swiat ? ja sie pytam!!!!)
-posmaruj na wierzchu przed pieczeniem pierniczki bialkiem,bo beda lepiej wygladac,
- nie dosztukowywuj ciasta bo twoje pierniczki beda wygladac jak moje!
-jak bedziesz miec za twarde ciasto,to wloz je kochana na chwile do czegos cieplego ,moze to byc cieply piekarnik,mikrofala,cokolwiek,
-dodajcie troszke kakao,beda wtedy ciemniejsze i wygladaly jak pierniki,a nie jak moje,ktore wygladaja jak ciasteczka orkiszowe,
-pieczcie dokladnie z instrukcja,ja sie zgapilam,wrzucialam je zamiast na 180 stopni to na 150,potem trzasnelam 200, a nastepnie ,bo nie bylo napisane zeby je wyjac z piekarnika, studzilam w otwartym piekarniku ( zawsze tak robie z innymi wypiekami ),bo byly bardzo miekkie,Potem gdzies tam dowiedzialam sie,ze pierniczki zawsze po upieczeniu sa miekkie,po chwili twardnieja.Puenta :moje sa twarde jak kamien.Smakuja jak ciastka orkiszowe.I nie wiem co dalej.
-podobno zeby zmiekly wsadza sie jablka do sloiczka z pierniczkami,nie wiem,sprobuje juz jutro,Odeszla mi wena na cokolwiek
-samo robienie ciasta na pierniczki to chwila moment,a reszta,phi,kupa czasu,Jesli masz nerwy takie jak ja i chcesz to zrobic za jednym zamachem to zarezerwuj sobie minimum poltorej godziny na wsio i kumpelke pod telefonem,w tle niech ci gra odprezajaca muzyka,bo nie wyrobisz nerwowo,
-lukrowanie i ozdabianie to inny temat,na tym to sie znam ,wiec mam nadzieje,ze pierniczki nie zostana rozdane jutro  dzieciom mojej drogiej kolezanki,abym nie widziala swojej porazki, tylko beda ladnie przyozdobione i zapakowane pod choinke.

P.S Dodaj wiecej cukru niz w przepisie,moje smakuja dietetycznie,az za bardzo.

Cóz zobaczymy co z tego wyjdzie.




Pomimo wszystko :)



Z Bogiem dziubaski ! 

Trzymajcie za mnie kciuki,oby bylo jutro lepiej!
Powinnam ich upiec ponad setke do Swiat.
Trzymajcie kciuki za mnie i moje nerwy.





piątek, 4 grudnia 2015

Czasami trzeba wrzucić na luz.

Czasami jesteś do tego zmuszony.Tak jak Ja.
Odetchnąć. Przymusowo. 
Ja dosłownie zmuszona chorobą,w stanie pół-mdlejącym, postanowiłam poleżeć. 
Przyszłam z pracy.Zjadłam obiad i powiem wprost - walnęłam się jak kłoda na kanapę w dużym pokoju. Włączyłam serial na laptopie ( przyszła faza na powtarzanie 10 sezonów ''Przyjaciół'' ) i leżałam. 
Zasnęłam budząc się o g.20:00 pełna energii. 
Nigdy nie sypiam popołudniu,bo to dla mnie strata czasu,potem nie śpię w nocy itd.
Leżałam dalej więc jak typowy couch potato.
Poszperałam w necie, jedyne co mnie zmusiło ,aby wstać z kanapy,to potrzeba fizjologiczna.
Jak już wstałam, to nie mogłam przestać latać po mieszkaniu.
Muzyka na full,zero telefonów,smsów,włączania fb,whats upa itd. Tylko Ja i moja wolna przestrzeń.Ja i moje myśli,moje potrzeby...
Było cudownie. 
Coś tam nawet upichciłam. Do 24 :00 szalałam,potem padłam znowu jak kłoda na swoje wyrko, kremując się i przeciągając w tle oglądając dalej serial.

 Co ja piszę ?
Same proste rzeczy przecież.
A wiadomo w prostocie siła, nie, mówią w kupie siła chyba.Nieważne. 
Proste rzeczy są najlepsze. 
Razem ze znajomymi mówimy na to ''ciche dni''.
Jeśli nie daję znaku wieczorem do moich przyjaciół,tzn ,że się wyciszam. 
Nie gadam,nie piszę,nic a nic.Echo. 
Czasami warto być tylko dla siebie,myśleć tylko o sobie. Jesteśmy w dzisiejszych czasach strasznie zabiegani,nie wystarcza nam czasu na nic,doba powinna przecież trwać 48 godzin....?!!!
Kto mi zaprzeczy? Nikt,wszyscy się zgodzą.Ale warto zwolnić, nawet jeśli jesteś do tego przymuszony jak Ja. Dużo mi to dało,wyspałam się,przemyślałam wszystko i od razu w innym humorze poszłam rano do pracy. 
Mało tego, w końcu znalazłam czas,aby zapisać się na bardzo ważną stronę. Oczywiście cały rok nie miałam na to czasu, odkładałam to na ten moment kiedy będę mieć wolne od wszystkiego.
To był chyba drugi albo trzeci taki dzień w tym roku,kiedy aż tak zwolniłam tempo.
Czuję,że mój organizm dalej jest spragniony takich dni. Postaram się ,obiecuję.

Dzieciaczki drogie tymczasem możecie się zapisać i zrobić coś dobrego dla drugiego człowieka.

https://www.dawca.pl/

Możecie wypełnić formularz,zapisać się do Klubu,ogółem-podarować komuś nowe życie!
Oddając swoje narządy po śmierci osobom potrzebującym.

Gdybym nie była taka schorowana,to już bym pewnie nerkę,czy kawałek wątroby komuś oddała.
Ale ,że swoje zdrowie jest najważniejsze , to bywa ,że chcę się pomóc a w chwili obecnej nie można.Ale po mojej śmierci wezmą,to co się jeszcze będzie nadawało do użytku.
Lubię dawać,pomagać, oraz gdy ktoś przychodzi sam do mnie i prosi o coś.Zawsze pomogę przecież.
Przecież to jestem Ja.


Z Bogiem !