Spełniasz swoje marzenia,czy marzenia swoich rodziców ?
Czyim życiem żyjesz ?
Ja do niedawna żyłam mojej mamy.
Chciała, żebym poszła na studia,poszłam.
Chciała na ten kierunek,poszłam,nie dostałam się.
I tu się zaczęło.
Dokładnie dwanaście lat temu. ciężko jest o tym pisać.
Zaczęłam jej marzenia lekko naciagać, zmieniać,buntować się.
Bo przecież to moje życie! No ej.
Przypomina mi to program - ''Czy wiesz co jesz i co kupujesz?''.
No właśnie, wiesz? Czy jesteś na to gotowy/gotowa ?
Na to co kupujesz dla swojego życia?
Nie chciała ,abym kiedykolwiek miała dzieci,a ona wnuki.
Zaczęłam brać tabletki.
Nie chciała widzieć żadnego faceta w domu.
Spotykałam się z nimi po kryjomu.
Nie chciała ,aby ktokolwiek przychodził do domu.
Chodziłam Ja do koleżanek.
Chciała ,abym była najlepsza w klasie.
Byłam.
Uczyła się kilku języków.
Robiłam to.
Odwróciła się od kilku osób.
Było,tak jak chciała.
Miałam alergię,astmę,więc polerowała dom jak jajko.
Chciała dla mnie męża lekarza lub biznesmena,aby miał dużo pieniędzy a ja miałabym de fakto siedzieć na dupie i wydawać jego pieniądze.
Nie zajmowała się mną, Ona tylko mówiła co mam robić.
Krzyczała.
Słuchałam się.
Dwanaście lat temu wszystko się zaczęło.
To nie był młodzieńczy bunt, to było nagłe zachłysnięcie się prawdziwym życiem.
Prawdziwymi ludźmi,prawdziwymi problemami i cięzkimi decyzjami życiowymi do podjęcia.
Wtedy zrozumiałam.
Wt.? To moje życie! Co ja robię?
Znajomi teraz mówią - ''ooo wychowałaś sobie Ją?''
Nie, to nie to, to brzydkie słowo.Bo matka na zawsze będzie Twoją matką.
Po prostu nauczyłam się jak żyć po swojemu.
No, może nie do końca, jestem powiedzmy - na ostatnim etapie cięzkiej drogi prowadzącej do końca długiej prostej.
Bo poszłam na inne studia, na złość jej, które okazały się trafione.
Poszłam na mgr,potem było źle, bo jeszcze doktorat miałam robić przecież.
Poszłam do pracy bo sytucja mnie do tego zmusiła.
Wyprowadzałam się z domu niejednokrotnie, bo miałam dość tego,że każdy chciał sterowac moim życiem, a Ja nie wiedziałam jak z tego wybrnąć.
Jaki cel sobie postawić i dążyć do niego , bo dosłownie było tych celów za dużo ... !
Metodą małych kroczków,latami, małych kroczków.
Biznesmena ani lekarza nie było.
A mi o dziwo tak spodobało się pracowanie,a zwłaszcza teraz , bo to co robię - to kocham i okazało się,iz pracoholik ze mnie.
Jeszcze wszyscy w okół mnie doprowadzający mnie do szału - ''kiedy ty masz czas na blogowanie ?''. Najlepsze są i tak teksty pt. ''A to ty wróciłaś już z za granicy? Mieszkasz tu od roku ? Serio.Nie widać ciebie na mieście ?''.
Tiaaa.Bo cięzko haruję,żeby mieć to co mam!
Często będąc ostatnio bywalczynią szpitali niestety.
Miało być pozytywnie a tak jakoś smutnawo się tu zrobiło.
Czasami mi się nie chce.
Blogować ,robić zdjęć,zapominam się.
Ale to tak każdy z Nas ma, więć siebie nie winię,że jestem taka czy owaka i pluję sobie w twarz.
Nie. Nie przejmuję się też tym co mówią o mnie inni:
- bogata , bo ciagle wrzuca nowe zdjęcia ze swoich podróży
- zadzierająca nosa, no nie - ja po prostu nie mam czasu jak wyjdę z domu spojrzeć się w świat przed siebie ,a w głowie gonitwa myśli
- wiecznie na telefonie - wybaczcie no ej ale taki zawód ;)
- nie mająca na nic czasu -tiaaa, dalej myslę,że doba 72 a nie 48 powinna trwać,nie mogę się z niczym nigdy wyrobić itp itd
Jestem dużo szczęśliwsza od momentu , gdy wyrzuciłam ze znajomych na fb i z życia pewne osoby, które wiecznie mówiły mi - ''Maja - zacznij zyć własnym życiem,a nie naszym ''.
Do końca życia zapamiętam słowa pewnych dwóch eks psiapsiółek.
Ha, zaczęłam żyć.
Wywaliłam was ze swojego życia.
Od razu lepiej.
Namieszałam w tym swoim trzydziestoletnim życiu jak cholera.
I uwierzcie mi, nie zrobiłabym tego drugi raz .
Moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej,gdybym wcześniej znała dwa fakty z mojego życia , które zatajono przede mną.
Z miłą chęcią wróciłabym do lat - nastu i zrobiła to zupełnie inaczej.
Ale każdy tak przecież może powiedzieć, co nie? Każdy by tak chciał.
Tylko zastanawia mnie fakt, czy aby na bank w swoim życiu spotkałabym te osoby , na których mi bardzo zależy ,które mnie nie zawiodły i zostały ze mną pomimo wielu kryzysów i wyjazdów za granicę ?
Bo prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie.
Mam co mam i to co chciałam .Tak się mówi niby o swoim życiu. no tżz nie do końca.
Mam to co chcieli INNI.
Ja to tylko naprowadziłam na moje rozumowanie i na mój świat.
Tyle lat minęło, a ja juz prawie jestem na dobrej prostej.
Wszystkie strefy mojego życia się naprawiły.
Chcę budzić się rano z uśmiechem na twarzy, obok faceta, którego kocham, w swoim domu i z wiedzą ,że mam dobra pracę którą kocham, a blogowanie to nie tylko pasja ale też ludzie którzy mnie czytają i wierzą we mnie i są przy mnie. Oraz mam wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze mi pomogą.
A marzenia moje ?
Spełnią się też kiedyś.
Dwa się już spełniły to dalsze nie mogą? Oczywiście,że mogą.
Trzeba tylko chcieć. Tak jak trzeba chcieć zmienić siebie,swoje życie, towarzystwo i śodowisko w jakim się obraca. A przede wszystkim swoje myślenie !
Dwanaście lat temu myślałam,że nie będę tego potrafiła zrobić. A patrzcie zrobiłam.
Udało mi się. I kocham siebie za to jaka jestem ,inni mnie podobno też za to kochają.
Pozdrawiam niedowiarków .
''Be who you want to become ''Young Carrie Bradshow
And believe in yourself !