Czasami to trochę denerwujące...
Nade wszystko staram się cokolwiek napisać , ale gdy otwieram bloga to mam pustkę w głowie.
Dziś naszła mnie straszna ochota na kilka rozważań.
Od kilku dni śnią mi się po nocach starzy znajomi, z którymi przeżyłam naprawdę pół swojego życia i całe ''dojrzewanie''.
Nigdy nie zapomnę jak któraś z tych bezczelnych dziewuch (sory! jestem wścieła )powiedziała mi na pewnym weselu ''cieszę się,że wyjeżdżasz do Angli, w końcu zaczniesz żyć swoim życiem''.
Człowiek się stara o każdej porze dnia i nocy być prawdziwym przyjacielem,spotyka się min. raz w tygodniu , dba o prezenty urodzinowe i inne ważne daty z waszego wspólnego ''przyjacielstwa'' a na koniec gdy wyjeżdża za granicę, chcąc odnaleźć siebie dostaje kopa w tyłek,dupę,twarz ,policzek i jeszcze inne części ciała.
Druga psiapsi też nie zaprzecza ani się nie cieszy ani nic.
Powrót po roku za granicą - Kto wam zostaje w życiu? ten zostaje.
Bo kto się odzywał jak byłaś tam, ten odzywać się będzie zawsze. One- nie.
Bo przyjaźń to na dobre i na złe, za granicą czy też nie.
Spotykacie się i niby jest tak jak zwykle,ale nie do końca.
Tematy do rozmów się skończyły, ty patrzysz z wbitym wzrokiem w NIE a One zapatrzone w siebie mruczą w te i we wte.
Przychodzą twoje urodziny ,a nikt ci nawet życzeń przez telefon nie złoży.
I nadchodzi ten moment kiedy myślisz sobie a w d... ich mam.
Analizujesz sytuację, całą, życiowa, co to było,czy warto itd.
Nie odzywasz się sama, tak jak zawsze to bywało.
Wyobraź sobie ,że mija rok.
Rok!
Cholera rok!
Raz gdzieś tam się widziałyście, zwyczajne ''cześć'' na ulicy, raz może było kulturalne ''wpadnij na kawę''. To Ty się zawsze odzywałaś do nich,albo one gdy czegoś chciały, a może to One coś knuły za Twoimi plecami,żeby Ciebie odciąć od towarzystwa? Kto wie ?
Mija drugi rok.
Właśnie się dowiedziałaś ,że ta druga wychodzi za mąż.
W końcu, po tylu latach życia na kocią łapę.
Dowiadujesz się od byle jakiej osoby, stajesz w miejscu na tą wieść. Zatkało Cię.
Chce Ci się płakać. Chcesz być na ceremoni,chcesz być na weselu.
Wróć.
Już się z nimi nie przyjaźnisz,odcięły Ciebie, a ty Je/ich.Całe towarzystwo.
Chociaż pójdziesz do kościoła, zobaczyć jaką suknię śłubną będzie miała.
Właśnie pisząc to płaczesz...
Kumpel powiedział kilka dni temu :
''Postaw się na ich miejscu, czy myslisz,że one za Tobą płakały ?'' Na bank nie.
No tak,ale ty taka uczuciowa jesteś.
Martwisz się.
Wróć.
Brakuje Ci Ich.
Strasznie.Ich śmiechu,towarzystwa ,wszystkiego.
Tyle lat, tyle wspomnień, zdjęć,imprez,smutków, problemów.
Byłaś przy nich jak poznawały swoich mężów, swatałaś je, byłaś gdy rodziły dzieci.
I co...
Miało już nie boleć, miałas to już mieć za sobą...
Dalej to gdzieś w Tobie tkwi...?!!!
Czemu,po co i dlaczego ?
Wpatrujesz się w Ich zdjęcia na facebooku,patrzysz jak dzieci dorastają, jak One zmieniają pracę, mieszkania.
Może lepiej wywalić ich ze znajomych- bo po co się denerwować i płakać dalej?
Siedzisz teraz i czytasz w kółoko jedną i tą samą sentencję.
Nie potrafisz zrobić dalszego kroku i zapomnieć całkowice.
Sytuacja byłaby inna gdyby One zrobiły pierwszy krok i się odezwały,chciały Ciebie w swoim życiu.
A najwidoczniej nie chcą.
Cięzki to życie,oj tak.
Ktoś kiedys powiedział piękne słowa : ''Kto przyjacielem jest, ten przyjacielem być umie ''.
Cieszę się,że ze mną zostało trochę osób i pomimo naprawdę sporej oddali za morzami i oceanami -np.Agata,Dorka,Asienia- jesteście ze mną.
Irlandzkie wesele,starbucksowa ciepła kawka czy chińszczyzna w Kanadzie.
To lubię.
To jest przyjaźń.