piątek, 30 czerwca 2017

Jak z NIM mieszkać i nie zwariować #3.Kłótnie.

Cały czas się martwię co ja zrobię jak On odejdzie?
Jak sobie poradzę bez Niego?

Bo Ja cały czas wyrażam dość głośno swoje zdanie.

Nie krzyczę, po prostu się martwię o naszą przyszłość…. :
Czy wystarczy na rachunki.
Czy będziemy mieli co jeść.
Czy nas nie wyrzucą z mieszkania.
Czy będę miała pieniądze na dojazdy do pracy.
Czy kupimy tą pralkę.
Kiedy zamówić szafę ,żebyśmy obydwoje byli na miejscu w domu.
Kiedy i za co pojedziemy na wakacje.
W którym momencie zaprosić rodziców do naszego nowego mieszkania.
Czy On nie stara się mniej czy może Ja?
Czy jestem taka jak moja matka?
Czy za dużo od niego nie wymagam.
Czy on nie jest maminsynkiem.
Czy moje choroby nie są uzasadnieniem tego, że ciągle się kłócimy.
Czy moje aktywne życie towarzyskie nie spowoduje końca naszego związku.
Oraz ostatnie i najważniejsze – kiedy On w końcu zrozumie, że pisanie bloga to nie hobby tylko także praca.

Mówi się, że gdy para się kłóci to znaczy ,że jest iskrzenie w związku i tak powinno być, to jest zdrowe.
Kłótnie oznaczają namiętność i obopólną miłość.

Aby na pewno?

Biję się w głowę przynajmniej raz  w tygodniu, po takie krótkiej wymianie zdań, że wyjdzie i nie wróci.
Wraca lub zostaje przy mnie nie odzywając się kilka godzin.

I co?
Kłótnie wzmacniają czy osłabiają związek?

Uwielbiam czytać Pachlę (wyrwanezkontekstu blog ) i jej alfabet udanego związku, często sięgam po jej porady.
W tym wypadku wiem co mi znajomi mówią ( daj sobie spokój ), a co mówi serce - 
Zostań.
To Twój pierwszy poważny związek i na dodatek od razu zakończony wspólnym mieszkaniem, w tak krótkim czasie.

Wszystko będzie dobrze. Ten z góry nad nami czuwa.
A w Medjugorje wypłaczę wszystkie głęboko schowane łzy i na odległość przemyślę całą sprawę.
Jest takie powiedzenie :

‘’Difficult doesn’t mean  impossible, It Simple means that you have to work hard’’.

Ale jak mawiała moja koleżanka Ola ( latami mi to powtarzała ):
‘’M. za bardzo się martwisz o to wszystko, doceń to co masz, bądź szczęśliwa’’.

I ten cytat tu idealnie pasuje :

‘’Happiness will never come to those who don’t appreciate what they already have’’.

Zapewne tak.

 A docieranie się dwóch kompletnie innych osobowości to nie takie łatwe jak się wydaje.

W  tych wszystkich filmach ,serialach i telenowelach pięknie to pokazują, życie we dwójkę jednak w realnym świecie sprowadza nas na ziemię.

wtorek, 13 czerwca 2017

Dorosłość.

Gdy wracam z pracy, oddycham tym czystym górskim powietrzem ktorego mi bardzo brakowało w Anglii.
Denerwuje mnie gdy dzieci moich znajomych mówią mi ''dzieñ dobry'',przecież taka stara to ja  nie jestem.
Denerwuje mnie fakt ,gdy ktos opowiada mi o swoich cudnych planach na swoje życie, bo moje akurat staneło w miejscu- gdy wracam do tego samego domu do tych samych rzeczy,a dalej u mnie się nic nie zmienilo. 
Trocę się ustatkowałam i nawet fakt zajścia w ciażę nie powoduje u mnie strachu,bo wiem na czym stoje,mam umowe o pracę na czas nieokreślony,mam faceta i mam gdzie mieszkać.

Dalej jest coś nie tak,nie tak przecież miało wyglądać moje życie,to nie to czego szukałam.
Po części szukałam ogółem normalności, bo nigdy jej u mnie w domu rodzinnym nie było.

Lecz szukam przecież sensu mojego życia.
O tym tu piszę, o tym na tym blogu mowa non top. 

Dziś stwierdzialm,że się duszę w tym wszystkim,kiedys mój dom był domem wyrzutków,domem spotkań,domem imprez,wiecznego sprzątania gotowania,przygarniania na noc znajomych.

A teraz ?
Tamte czasy mineły,znajomi się ustatkowali,powyjeżdżali, nie mam już tego życia,tych ludzi,tych marzeń,tego wszystkiego co dawało mi radosc życia.Bo dorosłam.Wszyscy dorośliśmy.

Ale moje ciało i dusza się nie zmieniły.

Moja ''psychika'' aż boli od braku tego wszystkiego.

Pisalam niedawno o tej pustce którą w sobie czuję.

Może to własnie to?

Zaginione życie uciska moją duszę. 
I to tak konkretnie.



                                         Obudzę się z tego szoku dorosłości,stabilności,zaradności ?



Czas na wielkie zmiany...???