poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Podróżniczka w drodze.

Wylądowałam,a raczej dojechałam.
Ciężki życie zapracowanego człowieka i na dodatek podróżnika.
Czas przed i po świąteczny spędzony z chorobą, szpitalami,aptekami,lekarzami,ale uff wsio już dobrze. Udało się ze wszystkim jednak. 

W tym miesiącu tylko 14 dni pracy,reszta zaległego urlopu.
Znowu cieszę się jak głupia. Autem do Anglii wczoraj,całe 17 godzin jazdy,promu itd. 
Pięć walut w portfelu, brak snu ( trzeba było zagadywać kierowcę aby nie usnął ) i masa gadaniny.
Naprawdę czuję się wypompowana na maksa.

Wizja tygodnia bez telefonów z pracy,znajomych i całego zaganianego życia jest dla mnie jak zbawienie. Nadrobię zaległości w dodatkowej pracy, czyli w pisaniu  ( jak zwykle )oraz odeśpię wszystko. Bynajmniej mam cicha nadzieję,że cały plan wypali.
Jutro Primarkowy shopping mnie czeka. 
Lista zakupów zrobiona,a raczej zdjęć na telefonie na zasadzie,wchodzę i wybieram te ciuszki ,którym zdjęcie wcześniej zrobiłam.
Choć wiemy przecież jak kobity mają, i tak kupią to czego na liście nie ma :)
W końcu po to tu głównie przyjechałam,6 godzin w jednym sklepie przymierzać ciuchy i kupować.
Raj dla mej duszy.I ciała. I odwiedzamy standardowo Starbucks.
Potem wracam do domu, popracuję kilkanaście dni i.... lecimy do Grecji!
Zawsze marzyłam,żeby zobaczyć te biało-niebieskie kopułki.Będzie można odhaczyć z listy ''miejsc do odwiedzenia na świecie'' - Grecję. Ale sobie zrobiłam prezent na okrągłe urodzinki, nie powiem. Oby tylko pogoda dopisała.
Jeszcze dużo  miejsc do odwiedzenia na mojej liście zostało,ale możliwe,że jeszcze coś wykombinujemy.Może i nawet jeszcze pod koniec roku, jakiś skromny wypadzik do Włoch,dawno tam nie byłam. 
Żałuję,że ominęła mnie Tajlandia 2 lata temu i w tym roku Peru w listopadzie ominie mnie jak burza. 

Boję się natomiast,bo nigdy tak daleko nie leciałam. Przeżyję ten lot? 4 godziny?
Brrr, jak ja wstanę do toalety? Wizja wstania z siedzenia podczas lotu dalej mnie lekko stresuje plus bolące rozsadzające uszy od ciśnienia. I inny przewoźnik.Zazwyczaj był to Ryanair,we wcześniejszych latach był to Lot, a teraz bodajże Norwegian airlines. 
No cóż,zobaczymy co z tego będzie.
Po 4 godzinnej podróży będę przynajmniej świadoma czy dałabym radę polecieć do USA lub Kanady.

Muszę jeszcze jakoś się zorganizować z moim telefonem, bo brak internetu w podróży mnie wykańcza, nie mogę nic publikować na bieżąco. 

Tymczasem zatapiam się w nienagannym lenistwie, rozwalam na wyrku z laptopem przede mną i rozkoszuję oglądając moją telenowelę ''Rubi''.


P.S Medugorje za 115 dni! 20 godzin autokarem :) Już się nie mogę doczekać. 
Ba! - jestem już w połowie spakowana !

Brak komentarzy: