wtorek, 28 października 2014

Wroclove u najukochańszych :)

Siema ,siemano!

Pozdrawiam w bardzo dobrym humorze dzisiaj prosto z obrzeży Wrocławia! 

Właśnie jestem po kolejnej rozmowie o pracę i co tu dużo mówić, sprzedałam się jak jasna cholera! 

Siedzę sobie właśnie,doczytuję moje ''Cosmo'',upajam się brakiem telewizora u znajomych po raz kolejny. Taki stoicki spokój w człowieku się robi w duszy, gdy zapada cisza w domu,nic Ci nie brzęczy, wyje, czy nakłania do kupna pasty do zębów zza ekranu. 
Czysta radość z życia, aż czuję,że znowu jestem tym wszystkim bardzo zmęczona, tą cywilizacją i postanawiam nie kupować sobie telewizora jak się gdzieś przeprowadzę, tylko w końcu doczytam te wszystkie książki co Mi niedługo wypłyną z szafy Komandora na podłogę ;p 
No i rzecz jasna ,jak je przeczytam, nadejdzie ten czas,że zawitam znowu do Biblioteki. Stęskniłam się też za nią bajdziooo. 

Miałam Wam napisać o mojej akcji rewelacji wczoraj w Urzędzie Pracy,natomiast piszę posta z czyjegoś laptopa i nie ma tu bluetootha ,ażeby zdjęcia przesłać z telefonu, więc - next time i promise. 

U mnie jak zwykle afera za aferą,pech za pechem,nie mam na nic czasu,nie wyrabiam się nawet ostatnio na konferencje, z czego jestem okropnie zła. 
Trudno. 
Jak się wszystko unormuje, to będę uczestniczyć w nich znowu regularnie. 

Tymczasem super niania wróciła do akcji i nikt Mi nigdy nie powie,że nie umiem zająć się dzieckiem.Jak ta głupia baba w Londynie.Nie pozwolę sobie na coś takiego.Phi, wypraszam sobie.Dziwne,że w Polsce każdy mnie zachwala. 
Mam misję na ten tydzień,stworzyć jakieś piękne ogłoszenie i zawiesić je na drzwiach szkoły podstawowej, a nóż widelec Ktoś się zgłosi? 
Na razie zostaje przy tych dzieciaczkach, którymi się przed wyjazdem do Anglii zajmowałam. 
I moją pracą socjalno-charytatywno-koleżeńską.Tak bym to ujęła. 

Ok,tyle na dziś, idę się relaksować przy klepaniu schabowych i robieniu mizerii. 
Oraz upajać dalej wszechobecną ciszą. 


Zapraszam jak zwykle na Konferencję z księdzem,na której się modlimy zazwyczaj brewiarzem,codziennie o g.21:45 polskiego czasu

http://login.meetcheap.com/conference,89829096

P.S Za każdym razem zapominam dopowiedzieć,iż Konferencje są tylko i wyłącznie w języku polskim!


piątek, 17 października 2014

Czego mnie nauczył rok w UK

Po pierwsze dodam, że doleciałam cała i zdrowa, lekkie turbulencje, torba z moim laptopem wypadła z luku górnego i przeleciała przez 3 siedzenia, ale uff wsio ok. 

Tym razem wchodziłam....







 



 


No i na odchodne zakupiłam już:


 
Mniam, mniam,kocham różne różniaste herbatki smakowe.

A dzień przed wyjazdem poszłam na polowanie do ''Charity'' ( coś a la lumpeks polski ) i uchachana po uszy byłam jak znalazłam oryginalną nową Chanel.Apaszkę.

 

 Czego mnie więc nauczyło życie w Anglii?
 Dystansu do życia. Tak w wielkim skrócie mówiąc.

Jak w każdym kraju, są tu plusy i minusy życia. 
Miałam się zakochać i zdobyć pracę. 
Odetchnąć od rodziny.
Od ciągłej presji. 
Zarobić trochę pieniążków. 
Iść do Manolo Blahnika po szpilki, do Moschino po mini torebkę, do Louis Vittona po walizkę... 

Z tego wszystkiego osiągnęłam tylko jedno.
Nauczyłam się dystansu, dojrzałam psychicznie. 

Wylądowałam znowu w PL, bez pracy, oszczędności, miłości, planów życiowych i ... dumy.
Bo już jej nie mam. 
I nie wiem kiedy znowu odzyskam. 
Trzeba teraz znowu wziąć się w garść. Będzie dobrze.zmiany są dobre przecież...
Jak to mi współlokator powiedział przed wyjazdem : ''To tak jakbyś od jutra zaczynała nowe życie. Dostałaś kolejną szansę.Ciesz się.Będzie dobrze.Powodzenia''. 
Trzymajcie kciuki.
Oby tak faktycznie było zapisane w chmurach ,że by wrócić do PL. 
Skoro tak się życie potoczyło, to znaczy,że Bóg jednak ma dla mnie inny plan, który ma się spełnić w Polsce. 
He he albo na innym kontynencie. 

Znalazłam własnie w portfelu ćwierć dolara, skąd ja go mam???

Rozważam teraz cieplejsze kraje :) 


A tu taka refleksja z październikowego Cosmo :
















Zapraszam na konferencję i znowu proszę o wsparcie modlitwą.

http://login.meetcheap.com/conference,89829096

niedziela, 12 października 2014

Całe życie z serialami!

Przepraszam za nagłe ''zniknięcie''. 

Jak pisałam wcześniej miałam badania, zabieg, dziś byłam jeszcze w szpitalu bo bebechy nie wiadomo od czego bolały po zabiegu.Spędziłam całe 4 godziny na Pogotowiu.
Ale fajne leki dostałam, na kodeinie :)
Pokłuta i obolała jestem cała i niedospana rzecz jasna. 
Z czwartku na piątek nie zmrużyłam oka nawet na 5 minut.
Z piątku na sobotę jakieś 3 godziny. 
Dziś w nocy udało mi się razem obejmując spać godzinę.

P.S 
Rozbroiło mnie to : 

https://www.youtube.com/watch?v=WYZ4hBGs8-o

Prawie jak w Carefurze jak są te oferty weź jeden produkt za normalna cenę a drugi za grosza. Co ludzie stoją w kolejce przed otwarciem sklepu lub koczują nawet w namiotach,żeby kupić tanio proszek czy srajtaśmę. Śmiech na sali. Takie rzeczy tylko w Polsce. Tutaj nigdy czegoś takiego nie widziałam ani nie słyszałam nawet.


Ja sobie właśnie pożeram w łóżeczku.Pycha.

  

Dodam też,że u nas już Święta prawie, sklepy są już zatłoczone prezentami,zestawami alkoholowymi, 
słodyczami.Nie za wcześnie?Np na takie ciasto w Lidlu? No helołłłł.

 


Pamiętacie kiedy zaczęłam ‘’Chirurgów’’? 

Jakoś w sobotę 20.09, mamy dziś 12.10 ,a ja już w połowie 7-mego sezonu. 
Ile to dni? 
22 dni, 142 odcinki.
Powiedzmy każdy odcinek po 42 minuty.
To jest 5964 minuty=99.4 godziny oglądania.

Jakby mi ktoś płacił za oglądanie tych wszystkich filmów, seriali i telenowel, to gwarantuję Wam, że zbiłabym majątek. 
Mój rekord dwa lata temu, 10 sezonów ‘’Tajemnic Smallville’’ w 2 miesiące i 2 tygodnie jakoś tak. Odcinek każdy miał po 40 parę minut! I jeszcze wtedy w międzyczasie  pracowałam, tj .niańczyłam dwójkę dzieci przez 8 godzin dziennie i byłam 2 tygodnie na wakacjach! Założyłam sobie taki cel i go osiągnęłam! Powinnam się zgłosić może do pobicia jakiegoś Rekordu Guinnessa czy cuś. 

Jak Ja to robię?
Bo to dla normalnych ludzi, oglądających średnio 1 film tygodniowo niemożliwością jest, wiem, zdaję sobie sprawę.
Ale telemaniak mnie zrozumie. 
Gotuję i oglądam, kapię się i oglądam, maluję się i oglądam, jem i oglądam, ubieram się i oglądam. Ostatnio wymyśliłam sobie super rzecz, tj. może to gdzieś na świecie jest już opatentowane. Zamontowanie wszędzie w domu, w każdym pomieszczeniu TV na ścianie i czujników przy drzwiach. Tak więc jakbym oglądała coś na laptopie i przeszła z kuchni do łazienki to tam by mi się ten film włączył, nie traciłabym cennego czasu i obejrzałabym dzięki temu jeszcze więcej! 
To moje marzenie. 
Może kiedyś to wymyślą, dla takich osób jak Ja.Telemanów,telemaniaków,serialo-pożeraczy. 
W Lutym skończyłam ‘’Gossip Girl’’- 6 sezonów w 2 tygodnie, potem w Marcu ‘’Jak poznałem Waszą matkę?’’ 10 sezonów, w Czerwcu skończyłam ‘’Zbuntowanego aniołka’’( 270 odcinków).
A teraz w międzyczasie oglądam jeszcze od Lipca ‘’Sos mi vida’’ z Natalią Oreiro i Facundo Araną jestem na 144 odcinku ( 231 wszystkich), ‘’Friends’’ jestem na 3 sezonie ( jest ich 10).
Oczywiście je tylko powtarzam, bo obejrzałam je dawno temu.
Aaa! 
I na bieżąco jestem z innymi serialami , tj. ‘’Dwóch i pół’’, ‘’Kości’’ , ‘’Couguar Town’’ , ‘’Jeden gniewny Charlie’’ i parę innych o których pewnie zapomniałam….
                                                     Freak! 
Pewnie sobie pomyśleliście. 
Dodam ,że normalnie funkcjonuję, pichcę dużoooo, oglądam jeszcze inne filmy online, spotykam się ze znajomymi i pracuję. Jak dla mnie doba powinna trwać więcej niż 24 godziny, abym mogła więcej oglądać.
I nie jestem jakąś zapuszczoną brzydka dziewczyną z pryszczami, nieogolonymi nogami i ubierającą się w dresy na co dzień. 
Tak więc, da radę tak żyć. 

Całe życie z filmami. 

Chciałabym kiedyś poznać taka samą osobę jaką jestem Ja. Mam mnóstwo znajomych, dużo podróżuję i rozmawiam z ludźmi , ale naprawdę jeszcze drugiej takiej to nie spotkałam!
Jestem jak na razie unikatem. 

Powinnam się cieszyć???!!! 

 Żartowałam.
Jasne, że tak!

 Meredith Grey, ''Chirurdzy'', sezon 7,odcinek 1 : 

''Kiedy mówimy: 
‘’Ludzie się nie zmieniają’’, naukowcy dostają szału. Bo zmiany są jedyną niezmienną rzeczą w nauce. Energia, materia, ciągle się zmieniają, przekształcają, łączą, rosną, umierają. To ,że ludzie starają się nie zmienić jest nienaturalne. Przez nasze kurczowe trzymanie się tego co było, przywiązanie do wspomnień , usiłujemy wierzyć, wbrew dowodom naukowym , że nic w życiu się nie zmienia .Zmiany zachodzą bez przerwy. To, jak ich doświadczamy, zależy tylko od nas. Możemy je odbierać jako śmierć, albo drugą szansę w życiu. Kiedy przestaniemy kurczowo trzymać się fałszywego przekonania , zmiany mogą być odbierane jako adrenalina. W dowolnym momencie możemy dostać od życia drugą szansę . W każdej chwili. Możemy urodzić się na nowo.''

Kocham te podsumowania każdego odcinka, które zazwyczaj ''robi'' Meredith. 

Spakowałam się dziś. 

Całe moje życie to 2 pudła , 2 walizki, torba z laptopem i urządzeniami elektrycznymi plus torebka. 
Hehe. Całe życie na walizkach. 

Ewoluuję, idę naprzód.Oby tylko było lepiej. Jak nie będzie, to zgłoszę się do pobicia jakiegoś rekordu w oglądaniu, bo zapewne wtedy zamknę się na cztery spusty w mieszkaniu i będę wciągać seriale.
Musi być lepiej.

Zmiany są dobre!

We wtorek lecę. To już chyba napiszę po powrocie.
Bo troszkę jeszcze mi tu zostało do pozałatwiania jutro. No i marmolada z Medju się skończyła. 

Przeżywam szok odstawienia.


 


sobota, 4 października 2014

Sobotni misz masz

Próbuję trochę odespać, ale dalej w moim sercu trwa walka- zostać w UK czy wrócić do PL?

 Za tydzień poważne badania i zabiegi w szpitalu i od tego wszystko zależy, co zrobię ze swoim życiem. 

Trzymajcie kciuki za mnie w piątek!

 Tymczasem październik to miesiąc różańcowy.
 Zapraszam serdecznie na stronę : 

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,20107,w-pazdzierniku-rozaniec-z-modlitwa-w-drodze.html


 Można tam pobrać aplikację na Instagrama czy Androida na telefon i się modlić wszędzie .

Ja wczoraj znalazłam coś ciekawego na Ebayu:

http://www.ebay.co.uk/itm/Black-Mini-USB-PC-Fridge-Refrigerator-Drink-Cans-Food-Cooler-Warmer-ES9P-Block-/310967413610?pt=UK_Computing_Apple_Mac_Accessories&hash=item48671a2b6a

Czego to ludzie nie wymyślą… 
Kumpel się mnie na Skypie pytał czy tam się puszka piwa  zmieści, patent dobry przecież!
Na browarka zimnego pewnie, kupiłabym z chęcią. 

Ja się relaksuję teraz  przed zabiegiem oczywiście rzecz jasna – gotując, piekąc i oglądając moje seriale. Muffinki dwa dni temu robiłam, takie nadziewane dżemem borówkowym i z wiórkami kokosowymi na wierzchu. 
Jestem jak Izzy Stevens z ‘’Chirurgów’’, piekę i nie mogę przestać jak jestem zdenerwowana .A jestem, serio. Bo to druga moja najważniejsza decyzja w życiu do podjęcia. 

Tymczasem pisałam, że ten Blog to także moje kulinarne ekspresje i fantazje, bo kocham gotować a co najważniejsze - UMIEM .I bez żadnego wychwalania się tutaj. Robię to naprawdę dobrze. 

Przepis na dziś. 

Całkiem zapomniałam o tym ,że miałam Was raczyć moimi przepisami i zdjęciami. 

Mam nadzieję, że wybaczycie.

Bo zdjęć moich potraw mam na laptopie kilka tysięcy. 
Do wyboru do koloru.

Dwa lata temu , opiekowałam się kumpelki dzieckiem i gotowałam jej także, poprosiła mnie o zrobienie tej oto sałatki. Mówiła, że jej mama taką jej od dziecka robiła. Ja ją troszkę zmodyfikowałam, bo np. papryki nie lubię, ale jak chcecie możecie ją tu dorzucić. Wasza wola.
Za kurczakiem nie przepadam, a od momentu wprowadzenia się do UK, jako że kurczak to w sumie jedyne znośne mięso do jedzenia, to jem kurczaka prawie codziennie od roku. Fu. Obrzydło mi całkowicie. Znajomi z Medugorje znają całą historię kurczakową. Jakby to mięso zniknęło z półek sklepowych kiedyś całkowicie, wcale bym się nie czuła urażona czy cuś. Wolę wieprzowinę. Kupić kawałek niepokrojonego i bez sosu schabu w UK to tak jak kupić chleb w Wigilię.
Niemożliwa sytuacja.
Wszystko poćwiartowane, albo w kotletach, albo już ulepione klopsiki, pulpeciki, burgery wołowe. Fu again. Ciul jeden wie co tam do środka dodali. A iść do mięsnego czyli ‘’Butchers’’ się zwie ‘’po angielskiemu’’ to trzeba mieć grubo wypchany portfel. W sumie to rzadko takie sklepy gdziekolwiek widziałam na ulicach Londynu, tam to chyba kupują tylko ci co prowadzą restauracje. Albo Gordon Ramsey na Borough Markecie. Tam w mięsnym siedzi taki fajny 2 metrowy grubasek i siada na swoim blacie, gdzie kroi mięcho i macha tymi malutkimi grubymi nóżkami w oczekiwaniu na swoich klientów.. Śmieszny facet. Pracowałam tam na Borough Markecie sprzedając towary przez chwilę, ale Ramsey’a nie widziałam. 
A szkoda. Bo to tez moje marzenie.
No i zjeść w jego Restauracji rzecz jasna.

 Maja do rzeczy.

 Znajomi z Wrocka jak to czytają, to pękają ze śmiechu. Tak o Was mi chodzi , byłam u Was ostatnio na noclegu.
Dziękować raz jeszcze za przygarnięcie.


 Sałatka grecka inaczej, made by Maja

Składniki : 

 • 2 małe piersi z kurczaka ( pokrojone w cienkie paseczki 4cm) 
 • 2 duże jajca( ugotowane na twardo i pokrojone w kółka)
 • Pół sałaty lodowej ( podartej na strzępy) 
 • Ser feta ( jakikolwiek macie pod ręką, pokrojony w kostkę )
 • 1 pomidor ( pokrojony w kostkę) 
 • Ogórek zielony mały( pokrojony w kostkę)
 • Pół słoika czarnych oliwek ( nie zielonych!)
 • Pół puszki kukurydzy albo jedna mała 
 • Pęczek rzodkiewek ( pokrojone w plasterki) 
 • Jogurt naturalny zwykły lub grecki
 • Opakowanie sosu greckiego Knorr ( można samemu zrobić także !)
 • 2 łyżki oliwy z oliwek 
 • Przyprawa do grosa
 • Przyprawa do sosu tzatziki firmy Kamis 
 • Sól + sól ziołowa 
 • Pieprz!!!! 
 • Papryka słodka 
 • Zioła prowansalskie


Zabieramy się do roboty, zakasamy rękawy, wkładamy fartuszek. To podstawa.
Mój wymarzony dalej wisi gdzieś w sklepie. Z napisem ‘’Keep calm and start cooking’’. 
Czerwony.

Obtarganą sałatę lodową wrzucamy do miski głębokiej wypełnionej wodą i łyżką soli. Zostawiamy na godzinę. Wyjmujemy i odcedzamy z nadmiaru wody. Podsmażamy kawałki kurczaka na oliwie z oliwek, posypujemy przyprawą gyros. Nie jestem zwolennikiem gotowych fixów i glutaminianu sodu w nich zawartego, bleee, ale raz na rok robię tą sałatkę , to chyba mi się nic nie stanie. Teraz zaczynamy warstwami układać. Sałata lodowa, pomidor, oliwki, kurczak, kukurydza, ogórek, ser feta, sałata lodowa, rzodkiewka. Każdą warstwę obsypałam pieprzem , albowiem lubię mocno przyprawione. Podsypałam tez ziołami prowansalskimi bo pasują tu jak ulał. Jogurt naturalny mieszamy ze szczyptą soli ziołowej plus kopiasta łyżeczką przyprawy do sosu tzatziki. Polewamy na wierzch sałatki aby powstała tzw. ‘’pierzynka’’. Na to układamy pokrojone jajca zostawiając trochę wolnego miejsca pomiędzy jednym plasterkiem jajka a drugim, w te odstępy posypujemy papryką słodką. Można udekorować po bokach pozostałą rzodkiewką! 
Smacznego!

Ja dziś miałam wersję bez zwykłego kurczaka tylko z kawałkami już zrobionego ‘’Tikka Chicken’’ z 
Lidla.

  

Też wyszło dobre. I z małosolnym ogórkiem, bo zapomniałam kupić zwykłego. Pięć osób było w kuchni więc nie udało mi się pięknie posypać papryką, każdy mnie tylko przepraszał i szturchał. 

















Najważniejszy jest przecież smak! 

Enjoy! 


Dzisiaj na spacerze zauważyłam, że rosną obok mnie kasztany jadalne tj. ’’chestnuts’’. 




















Wyglądają podobnie do naszych kasztanów .



 

 P.S 

Powinnam się sugerować tą stroną , bo  dalej się źle czuję.

http://www.lovelivehealth.com/ten-foods-decrease-anxiety-depression/


 P.S 2 

Ksiądz Maciek ma od kilku dni flagę włoską na konferencji, ale nie wiem czy zwróciliście uwagę, co wisiało z tyłu za jego plecami na ścianie?

Obrazek Matki Bożej z Medugorje :) 

Do zobaczenia wieczorem na konferencji!

http://login.meetcheap.com/conference,89829096