Maja-congrats :) Powinniście mi tu pisać :)
No więc, wszyscy blogerzy piszą,rozpisują się, dzień za dniem, a ja to co? Mam być inna?

Próbuję coś oglądać, jak czytaliście ostatnio, zabrałam się za powtarzanie Gotowych na wszystko.Mam sporą kolekcję przecież.
To tylko jedna z półek.
Przygotowania świąteczne mnie nie wykańczają, bo przecież kocham święta, a poza tym

Tak o mnie mówią.
Tak w ogóle to muszę ją w końcu kupić.
Ale nie ukrywam,że czasu brak na sen przy tych wszystkich przygotowaniach i takiej pracy jaka teraz
mam.
Tymczasem u mnie w pokoju atmosfera , o, taka
:

Tylko brakuje mi do szczęścia ukochanych angielskich shortbreadów z Lidla., buuu, nie ma mi kto przywieźć. Paranoi dostaję. Jak jakiś nałogowiec.Wysłał by Ktoś, bo przecież niedługo to chyba wsiądę w samolot i polecę tylko po nie.Serio.
Chciałam się podzielić pięknym świadectwem, na które przez głupi przypadek natrafiłam kilka dni temu i własnie znowu oglądam, jest oszałamiające.
Matka Boża mówi ,że nic się nie dzieje przez przypadek. Wszystko jest szczegółowo zaplanowane tam u góry. Tak więc chyba miało być.
Dziele się dalej moimi wykopaliskami.
Tak w prezencie świątecznym. Ode Mnie dla Was - wszystkich wiernie czytających o moich wywodach życiowych.
Dla ludzi nie rozumiejących angielskiego,przykro mi,że tego nie usłyszą. Nie znalazłam polskiej wersji.
Christina Georgotas opowiada o tym, jak ''przez przypadek'' trafiła do Medugorje i co się działo po wizycie w tym cudownym miejscu.
Dzięki takim świadectwom i takim ludziom, chce się żyć....
Opowiada ona także jak oglądała filmik z Youtuba :
Medjugorje, are you listening? Apparition 1 of 5 - 2002
Podaję go tutaj jako pierwszy link.Warto najpierw to zobaczyć,żeby się później od świadectwa nie odrywać.
https://www.youtube.com/watch?v=QnDjzrsnZzM
Potem oglądajcie świadectwo.
Świadectwo Christiny
Jeszcze raz wow.
Bóg zapłać Jej za to. Obyśmy tak jak Ona potrafili żyć.
No i do zobaczenia po świętach, szykuję coś większego,ale to tak chyba nawet po Sylwestrze...
Aha, bym zapomniała.
Wesołych Wesołych i jeszcze raz Wesołych!
Objedzcie się ile możecie bo następne dopiero za rok! Ślę lukrowe całusy zza marchewkowego ciasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz