Nic i nikt mi tego nie zastąpi.
Jedzeniowy orgazm.Tak nazywam ten stan - rzeczy ,
które są tak pyszne,że aż nie do opisania i jaką radość mi sprawiają.
Tu -Baklava i Kataifi.
To drugie takie sobie.Baklava mniam mniam.
Nie za słodka,do kawy idealna.
Taki przekładaniec z dziwnego ciasta podobnego do
francuskiego nadziewany miodem i orzechami włoskimi.
Tradycyjny grecki słodki przysmaczek.
Ciężka do ukrojenia, najlepiej wziąć do ręki i tak zajadać.
Dalej mam smak w ustach.
I tak jak do Włoch na prawdziwe spaghetti i pizzę,
tak do Santorini na Baklavę czy do Francji po śmierdzący ser ,
a Holandii po prawdziwą Goudę- poleciałabym na jeden tylko dzień.
Aby skosztować lub kupić i zabrać do Polski.Serio.
Ser feta.To co jemy w sklepach to nawet obok fety nie leżało.
Mnie po fecie skręca żołądek i wątroba.Po tej nie :)
Jadłam codziennie i nie mogłam się nią najeść.
Wszechobecne oliwki.Nie lubię.Serio.
Jadłam wszystkie jakie znaleźliśmy w sklepie.
Nie wiedziałam nawet,że jest ich tyle gatunków?
Szkoda,że nie można było zabrać ich do bagażu podręcznego.
Raj dla mnie.Nałogowego zakupoholika i maniaka dziwnych potraw.
Przyprawy.Świeżutkie, pakowane w dużych paczkach.
No i tanie jak barszcz.
Jedno warzywo , za które życie bym oddała.Bakłażan.Na zdjęciu trzy odmiany.
Ten biały to podobno tylko i wyłącznie rośnie na Santorini.
Jadłam w knajpie pod dwoma postaciami.Smażonego i jako pastę do kanapek.
Dziwne,śmieszne mini ogórki.Zdjęcie tego niestety nie oddaje.Były takie,że na ręce się mieściły.
Podobno też rosną tylko w Grecji.
Smak niestety taki sam jak normalnych ogórków szklarniowych.
Pomarańcze.Tak jak smaki z dzieciństwa pamięta się do końca swojego życia, tak smaku tych pomarańczy nie zapomnę również.
Niestety sprowadzane z Krety, bo prawie wszystko sprowadzają z warzyw i owoców.
Przepełnione słońcem,soczyste i miękkie.
Raj dla smakosza takiego jak i Ja.
Tragedią było dla mnie zauważenie tego produktu w dzień wylotu do Anglii.
Wyobrażam sobie tylko ten smak !
Chałwa.Smak obrzydzony w dzieciństwie.
Jadło się wtedy Werter's original,chałwę, misie Haribo,piło oranżadę i żuło mambę.
Nie przepadam, od boleści na coś słodkiego kupię i zjem.
Po pobycie w Turcji nie kupuję chałwy w Polsce, bo to też obok prawdziwej chałwy nawet nie leżało.
Ta - wyśmienita.Fantastyczne rozwiązanie w takim opakowaniu,tylko łyżki w niej do zestawu brakowało.Wyborna.Przywiozłam nawet ze sobą.
Na sam koniec rzecz najlepsza.
Herbatica. Według mnie ta jest najlepsza.
Fajnie zapakowana.
A że zaczynam przerzucać się na inny poziom herbatkowania tj. fusiasto -liściowego, to był strzał w dziesiątkę.Fajny kolor ma po zaparzeniu.
Za rok powtórka z rozrywki ???
Chyba tak !
Może tym razem na inną wyspę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz