środa, 22 czerwca 2016

Idziemy na Podbrdo.

Naszą podróż zaczynamy od  zejścia z ulicy ( nie powiem której bo nazwy nie znam -dopiero w tym roku ponazywali ulice w Medju ) i wejścia na, praktycznie pole. Zresztą takie tłumy w ta stronę idą zawsze,że każdy głupi trafi.
Ja na to mawiam nie droga na Podbrdo ale ''brązowa ścieżka'' z tego względu , iż kolor gleby jest brązowo -czerwony.






                         Na każdym kroku ludzie zaczepiają i chcą abyście cosik od nich kupili.
        Ja kompletnie unikam kontaktu wzrokowego z tymi ludźmi. Przechodzę i udaję ,że nie słyszę.
                                            Najgorzej jest podczas  trwania festiwalu.




Idziemy sobie dalej.



Tak wyglądają typowe stoiska z dewocjonaliami. 


I powoli wchodzimy na górę.
Kamyczki,ba! kamyki całkiem spore.Przeleciałam całe Podbrdo w japonkach dwa lata temu .


Pierwsza stacja, a raczej miejsce w którym powinniśmy się zatrzymać to brązowy krzyż.
Niektórzy ludzie wchodzą tędy na boso idąc w intencjach za coś,kogoś, odmawiając różaniec.


Pierwszy krzyż.
Brązowy krzyż. Tu Ivan miewa objawienia, wcześniej miała tu też Mirjana



Pośrodku Podbrdo jest figurka Matki Boskiej.




Na końcu Podbrdo jest niebieski krzyż.
To tutaj Mirjana miewa objawienia.




Osobiście uwielbiam tu chodzić nocą.Rzadko kiedy nikogo tam nie ma.
Zazwyczaj siedzi tu grupka Włochów i odmawiają na głos różaniec.
Chadzam sobie rok w rok w granicach godziny 24 lub 1.


Obok niebieskiego krzyża, z boku jest drugi mniejszy.

Całej tajemnicy nie mogę za każdym razem zdradzać, bo co potem zobaczycie jak przyjedziecie ?
I o czym będę pisać?

Najpiękniej jest tutaj późnym wieczorem i wg mnie  tylko podczas trwania Festiwalu, kiedy całe Podbrdo świeci się oraz gdy widać z daleka jak ludzie wchodzą na górę i świeca sobie drogę latarkami.
Moje skromne zdolności fotografowania niestety dalej nie potrafią uchwycić tego momentu.









Brak komentarzy: