Zdarzają się takie dni, kiedy leżąc wieczorem w łóżku zaczynają samoistnie lecieć łzy.
Zaczynam płakać, wyć, ryczeć na całego . Po jakiejś pół godzinie zaczynam się uspokajać i powracam do rzeczywistości.
Nie chcę tu być.
Ironia losu...Wyprowadziłam się do UK, bo nie chciałam być dalej w Polsce, miałam serdecznie dość.Nadszedł ten czas i ten krok poważny został podjęty.
Mówią,że czasami trzeba zrobić krok do tyłu, żeby można było iść znowu na przód.
Człowiek oderwany od swojego prawdziwego ''bytu'' w kraju, w którym czuje się dobrze, staje się monotonny, smutny i nikomu nie potrzebny.
Ja tak własnie mam.
Wiem,że znowu Wam smęcę, ale tak czuję, z coraz to większą częstotliwością...
Nic cię nie cieszy .Siedzę tylko i wspominam jak przechadzałam się londyńskimi ulicami i uśmiechałam sama do siebie.
Bo było mi dobrze,.
Codziennie widziałam nowe rzeczy,uczyłam się czegoś nowego,poznawałam nowe kultury, obserwowałam ludzi na ulicy, podsłuchiwałam slangów, doświadczałam różnych smaków. Jednym słowem rozwijałam się.
To było po prostu nie do opisania.
Zazwyczaj ludzie wyjeżdżają za granicę, aby ''dorobić'' a nie być po prostu szczęśliwym, bo nie czują się dobrze na ojczyźnie.
Dorobią, zarobią, ewentualnie ściągną tam rodzinę, ale wracają, bo tęsknią za Polską.
Ja na odwrót.
Teraz znowu od października szara stara rzeczywistość, cały czas te same gęby.
Chodzę, leżę, jem,gotuję, pracuję, oglądam,spotykam ze znajomymi i nic więcej.
Echo. Jestem sama jak palec z tym wszystkim.
Kasy dalej brak na wyjazd i nie zapowiada się nic do odlożenia do końca roku .Chyba ,że w Totka wygram .
Gram już co tydzień, bo co innego pozostaje?
codzienne ryczenie po nocach na nic się nie przyda.
Choć to samoistnie idzie.
O, znowu ryczę.
Nie masz kasy, nie masz z kim wyjechać, nie masz pracy tam załatwionej, a nie możesz już dłużej wytrzymać będąc w Polsce.
Wspaniale się życie zapowiada na ten rok.
Scenariusz się sam napisał.
Jedyna rzecz trzymająca mnie jeszcze w garści i pozwalająca na oddalenie się wizyty u psychologa to wyjazd z nasza ekipą do Medugorje.
No chyba,że umowy mi nie przedłużą , albo przedłużą a wolnego nie dostane w tym terminie.
A moja kontuzja ''kręgosłupowa'' się odezwała i miejmy nadzieję, że nie wyląduję na wózku inwalidzkim. Bo boli jak cholera. I tego by jeszcze brakowało,tfu,tfu.
Nawet pisanie mnie nie uszczęśliwia.A taki był główny cel tego także. Ojojj, niedobrze ze mną....
Ksiądz Maciek na konferencjach zawsze mówi,żeby dziękować Matce Boskiej , za to, że miało się co jeść i dach nad głową.
Ale ja wolałabym być głodna i nocować u kogoś półdupkiem, ale za granica , niż tu.
Modlimy się dzisiaj, zresztą jak zwykle , codziennie.
21:45 polskiego czasu z polskim księdzem
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
A tutaj jak coś to czytajcie mnie,zawsze coś ekstra wrzucę :
https://www.facebook.com/omedugorjeinietylko
Ulubione strony
- ''Centrum dowodzenia'' Medju
- Bęsiu
- FaceBóg
- JasonHunt król blogerów
- Karolina Ościk blog
- Medjugorje songs from Mladifest
- Najpiękniejsze świadectwo z Medju
- Najsłynniejszy blog o Medju
- Nowinki z Medju
- Oficjalna stronka Medjugorje
- Planuj wspólne podróże
- Polecam film ''W stronę morza''
- Przepisowo
- World's Toughest Job
- Wszystko co dajesz wraca
- Wszystko o filmach
- Wszystko o serialach
- Wypożycz kanapę za free
- Zostań dawcą
- Ściągaj piosenki z Festiwali
- Świadectwo Anny Golędzinowskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz