Jak mawiałam moja niedoszła teściowa i mawia w sumie dalej - wszędzie jest chemia,czemu jesz batonika?Tam sama chemia.
To lepiej nic nie jeść i głodować.
Fakt, tak jak pisałam kiedyś , w angielskim jedzeniu to dopiero jest chemia, jak się w miesiąc pobytu tam tyje 5 kg najmniej...
W stanach podobno jeszcze gorsze jedzenie, z tego co pisze Kominek na swoim blogu, tj przepraszam teraz już nowa nazwę ma - Jason Hunt.
JasonHunt
Mam koleżankę w Kanadzie, która jak czasami opowiada o jedzeniu tam to wiecie co aż chce się zrobić.
No właśnie. Ale nie da rady uniknąć chemicznego jedzenia, bo na to, żeby wszystko jak się to mówi ''from scratch'' zrobić , trzeba mieć masę wolnego czasu i nie pracować chyba.
Aaa, i dużo kasiury mieć.
Bo niektóre produkty spożywcze nasze polskie ekologiczne, to zwariowanie drogie są.
A Ja zwolennik gotowania i pieczenia, jak teraz nie dojem w pracy, a wracam do domku po g. 19 to nie mam już czasu na robienie kotleta czy czegoś tam innego.
A przed snem objadać się nie wolno!
No więc czasami, bardzo rzadko zdarza mi się kupić coś gotowego,typu bagietka czosnkowa, ciasto francuskie,lazania....
Fixów , przypraw i innych rzeczy na półce nie brak, bo nigdy nic nie wiadomo. Zwłaszcza u mnie, osoby, która przy dobrych obrotach codziennie ma po 2 osoby w gościach.
A czymś trzeba poczęstować.
Też nie lubię fixów, jak to mój znajomy mówi : taka kuchara z ciebie a fixów używasz! Zdarza mi się gdzieś coś tam dosypać,żeby zagęścić sos, albo jak już totalnie głodna jestem to wrzucam na ruszt makaron do spaghetti i robię sos Neapoli do tego. I co umrę od tego? Nie, oczywiście,że nie.
Ale nie używam żółtych doprawek,maggi i tych wszystkich z glutaminianem sodu.Bo jak to Magda Gessler mówi : toż to sama chemia!
Przypomniało mi się,mam taka znajomą, która wiecznie chce abym coś u niej ugotowała, podpatruje mnie z boku jak ja gotuje, a potem próbuje ten przepis odtworzyć z głowy i co do niej nie przyjdę to różne dziwactwa jej wychodzą.
Zupę krem cukiniowo-pomidorowy na ostro, zrobiła z samej cukinii bez odpowiednich przypraw i wyszło jej lelawe coś tam. Sos do spaghetti był cały w oleju, a żurek koniec końców z torebki Winiary.
Mogłabym tak bez końca wymieniać .A co się widzimy to pyta się mnie : kiedy zrobisz sałatkę tą swoją z ryżem? A torta umiesz zrobić? A może byś coś upichciła i ja przyjdę???
Oj jak mi zawsze miło.
Bo tak jak mówiłam kocham gotować i umiem gotować. A ludzie to tez doceniają .
A więc?
Gotujemy dalej.
Tym razem z serii ''Chemiczne jedzenie na szybko''
Odcinek 1.
Danie numer 1.
Gnocchi w sosie serowym
Składniki :
- opakowanie gnocchi z Biedronki
- liść laurowy
-sos Knorr Kremowe 4 sery z mozarellą
- łyżka śmietany słodkiej 30%
- sól, pieprz
- przyprawa Zioła Toskańskie
- łyżka masła (używam zawsze osełki)
Wykonanie :
Zawsze pisze i będę pisać.
Jak dla idioty. Otwieram opakowanie gnocchi

Są one nadziane w środku mozarellą i pomidorami.
Wcześniej zjadłam w sosie Neapoli ale tak jakoś za bardzo pomidorowo było.
Dalej.
Na patelnię wrzucam łyżkę masła, czekam aż się rozpuści, potem pół opakowania tych kuleczek dorzucam.
Na opakowaniu jest całkiem inne wykonanie napisane, trochę zmodyfikowałam.
Mieszam kuleczki drewniana łyżką bardzo delikatnie,żeby się nie rozwaliły.
Smażę je aż się delikatnie po bokach nie zarumienią.
Gotuję wodę na gazie w małym garczku, dodaję liścia laurowego i trochę soli.

Moje liście full wypas, bo zebrane z Chorwackiego wybrzeża w zeszłym roku, zapach się roznosił na całą kuchnię!
Dalej.
Do gotującej się wody przerzucasz te nagrzane kuleczki gnocchi wraz z całą zawartością patelni, tj tym masłem roztopionym, jeśli cokolwiek zostało oczywiście.
Ja gotowałam ze 3 do 5 minut .
W między czasie na mini rondelek wrzuciłam łyżkę śmietany 30%, dwie łyżki wody i łyżkę kopiatą sosu 4 sery z mozarellą.
Wstawiamy na gaz i gotujemy.
Dosypałam pieprzu i mieszałam aż zgęstnieje.
Jak za rzadki sos dodajemy troszkę tego fixu jeszcze, jak za gęste -dolewamy wody.
Dla mnie akurat wystarczyło pół opakowania gnocchi i tego sosu tyci tyci dla 1 osoby,aby się najeść na obiad i to fest.
Teraz odcedzamy gnocchi i zrzucamy na talerz. Polewamy sosem z fixu. Posypujemy ziołami
toskańskimi.
.

Mniam.
I co za chemia.
Ale człowiek coś jeść musi!
Napiszę - follow me on :
https://www.facebook.com/omedugorjeinietylko
http://instagram.com/majaz1986/
A wieczorami spotykamy się na modlitwie :
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
P.S
A ja znowu nie wytrzymałam i zrobiłam
Buziaki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz