Wyszłam od znajomych,jest g. 22:30.Pogonili mnie bo idą spać.
W Andrzejki. O 22:30.
A dzieci im wcale nie płaczą, bo ich nie mają nawet.
W TV leciał własnie, pewnie leci dalej,''The blind side''.Zapodaję linki dla tych co nie wiedzą co to za film.
Opis na Filmwebie:
http://www.filmweb.pl/film/Wielki+Mike.+The+Blind+Side-2009-394398
Link do filmu:
http://www.playtube.pl/film,wielki-mike-the-blind-side-2009.html
Niom a ja bez możliwości obejrzenia czegokolwiek na moim TV, biegłam co nie miara,żeby obejrzeć sobie od siebie ze swojej kolekcji do końca ten rewelacyjny film, na faktach autentycznych zresztą...
Zaraz to zrobię tylko skończę pisać.
Tak mnie jakoś ten film natchnął,żeby opisać Wam to.
Biegłam do domku z drugiego końca miasta i myślałam o tym co się z Nami wszystkimi stało....
Moi wszyscy znajomi mają dzieci,partnerów, mężów itd. Ja jako jedna z nielicznych nie mam nikogo, nie mam dzieci i chce czegoś innego od życia.
Czy ja od siebie za dużo wymagam?
Czy uważam ,że moje życie powinno być takie jak w tych wszystkich filmach i serialach?
Czy aż tak, mylą mi się te dwa światy?
Czas iść do specjalisty, czy co?
Bo już serio, ''i don't know''.
To ja chcę mieć piękne ,duże mieszkanko na Manhattanie,chodzić w szpilkach,przebierać w ofertach pracy,mieć przystojnego faceta, latać do Tajlandii na wakacje, a na weekendy do Paryża?
Czy to się w ogóle kiedyś może zdarzyć?
Gdzie są na przykład ci ludzie, o których się mówi,że wygrywają konkursy,robią jakieś Eventy, pracują w Allegro. Gdzie spotkać i porozmawiać z tymi ludźmi? Jak oni znaleźli to co znaleźli? A wiemy przecież,że tacy ludzie istnieją i to wcale nie jest życie wyjęte z żurnala czy serialu.
Trzeba mieć szczęście?
Mam znajomych,co pracują dorywczo , wsiadają w busa, zbierają jakieś datki,grają po dworcach i jadą. W sina dal, bo tak chcą i takie mają plany.ale to jest ich wybór i są szczęśliwi .
Wielu też mam takich co ciułają w nędznej pracy ale co weekend gdzieś jadą, ot tak pozwiedzać,żeby nie siedzieć w domu i nie popaść w rutynę.
Innych co, co rusz coś wygrywają w radiu.
Czy normalne życie to spędzenie swojego czasu na edukacji , a później jak ''bozia przykazała''
( wszystkich głęboko wierzących przepraszam,za to głupie określenie,ale nie mam innego na chwile obecną )- praca, partner,mieszkanie,ożenek,dom,dzidziuś,choroby, wnuki, piach.
No helołłł.
Ja chcę od życia więcej.
Czy to jest złe?
To,że chcę mieć faceta z wyższym wykształceniem, bo wolałabym,żebym miała o czymś sensownym z nim porozmawiać?
To,że mam jakieś hobby i każdy mi to wiecznie wypomina?
Od pewnego czasu właśnie ten fakt mnie najbardziej zastanawia.
Czy to dlatego,że ludzi idą tym całym szlakiem '' jak przykazano'' co i jak i kiedy mają zrobić?
Czy może czas najwyższy zmienić towarzystwo na samych singli, bo nie kumam?
A może to my single mamy tylko takie mniemanie?
Czy ja jestem jedna jedyna na świecie chcąca od życia czegoś więcej ?
Ażeby np. pomóc dzieciom w Afryce , w Indiach.Uczyć ich angielskiego, higieny, antykoncepcji. Ratować zwierzęta. Jejku, nie wiem,pomagać.Mętlik mam w głowie.
Taki jest mój motyw przewodni bloga.To chcę robić w życiu, a oczywiście ''normalnemu'' człowiekowi tego powiedzieć nie można, bo Ktoś zaraz patrzy się na Ciebie jak na oszołoma.
Ciągle to słyszę od rodziny i znajomych :''musisz przecież iść do pracy, w tych czasach nie możesz wybrzydzać, trzeba rachunki opłacić i coś do gara włożyć''.
Uhm. Jasne,trala lala.
Gdzie Twoja satysfakcja z życia?
Gdzie jest ''to coś''?
Ja gdybym tylko mogła, miała fundusze, to zrobiłabym to - pomagała dalej innym na skalę światową ,bo dzięki Tobie ktoś inny będzie żył , a wtedy wiesz,że jesteś Kimś ważnym na tym Świecie.
Cholewcia, muszę zrobić chyba podejście numer trzy do tych formularzy z UNICEF-u.
A wiem,że mogę To zrobić, może jakichś inwestorów zebrać, założyć wydarzenie na fb dla ludzi, którzy zechcieli by ze mną wyruszyć w drogę ratowania Świata, tj. ludzi i natury?
Przecież niebawem nic nam na tej Ziemi nie zostanie, lasy powycinają, jedzenie się skończy, dziura ozonowa się powiększy,oceany nas zaleją po stopnieniu lodowców itd.
Aaaa bo ja ''ekolożka'' też jestem, zapomniałam chyba wspomnieć :)
Zróbmy coś!Zróbmy To razem! Pomóżmy sobie i pomóżmy światu!
Dla naszego dobra! I spełnienia.
Amen.
Ulubione strony
- ''Centrum dowodzenia'' Medju
- Bęsiu
- FaceBóg
- JasonHunt król blogerów
- Karolina Ościk blog
- Medjugorje songs from Mladifest
- Najpiękniejsze świadectwo z Medju
- Najsłynniejszy blog o Medju
- Nowinki z Medju
- Oficjalna stronka Medjugorje
- Planuj wspólne podróże
- Polecam film ''W stronę morza''
- Przepisowo
- World's Toughest Job
- Wszystko co dajesz wraca
- Wszystko o filmach
- Wszystko o serialach
- Wypożycz kanapę za free
- Zostań dawcą
- Ściągaj piosenki z Festiwali
- Świadectwo Anny Golędzinowskiej
Odwiedziny
niedziela, 30 listopada 2014
środa, 26 listopada 2014
I don't like it !
Serio.
Nie lubię tej pracy i takiego dużego awansu.
Wrrr. Pierwszy raz w życiu to mi się zdarza....
Serio...
Ale przynajmniej już wiem co chcę robić w życiu!
Na bank nie chcę siedzieć 8 godzin w biurze przy biurku...
Aż mnie kość guziczna zaczęła boleć.
Od siedzenia rzecz jasna.
Siedzę spokojnie,ale w duchu gadam do siebie i nosi mnie na trzy strony.
Nie nie nie i jeszcze raz nie!
To jest masakra.
Ja gaduła zamknięta na 8 godzin w biurze i nikt się do mnie słowem nie odezwie!
Kondziu, na bank mnie rozumiesz. I wszyscy inni, którzy mnie znają osobiście i to czytają.
Miałam o czymś Wam tu napisać co mi się przydarzyło śmiesznego w weekend....
I oczywiście zapomniałam...A nie wiem gdzie posiałam notatki...Next time...
Aleeee, jestem zachwycona możliwością pójścia na zakupy do mojego drugiego the best shop ever. W Anglii niestety ''ni ma''.
Posłuchajcie sobie jeszcze :
http://www.mladifest.com/medjugorje/pesmicee/gospa%20majka%20rock.mp3
No i klikajcie ''lubię to'' na mojej stronce!
https://www.facebook.com/omedugorjeinietylko?fref=photo
Tymczasem logujcie się własnie na konferencję, bo już 21:45 !!!!
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
Nie lubię tej pracy i takiego dużego awansu.
Wrrr. Pierwszy raz w życiu to mi się zdarza....
Serio...
Ale przynajmniej już wiem co chcę robić w życiu!
Na bank nie chcę siedzieć 8 godzin w biurze przy biurku...
Aż mnie kość guziczna zaczęła boleć.
Od siedzenia rzecz jasna.
Siedzę spokojnie,ale w duchu gadam do siebie i nosi mnie na trzy strony.
Nie nie nie i jeszcze raz nie!
To jest masakra.
Ja gaduła zamknięta na 8 godzin w biurze i nikt się do mnie słowem nie odezwie!
Kondziu, na bank mnie rozumiesz. I wszyscy inni, którzy mnie znają osobiście i to czytają.
Miałam o czymś Wam tu napisać co mi się przydarzyło śmiesznego w weekend....
I oczywiście zapomniałam...A nie wiem gdzie posiałam notatki...Next time...
Aleeee, jestem zachwycona możliwością pójścia na zakupy do mojego drugiego the best shop ever. W Anglii niestety ''ni ma''.
Posłuchajcie sobie jeszcze :
http://www.mladifest.com/medjugorje/pesmicee/gospa%20majka%20rock.mp3
No i klikajcie ''lubię to'' na mojej stronce!
https://www.facebook.com/omedugorjeinietylko?fref=photo
Tymczasem logujcie się własnie na konferencję, bo już 21:45 !!!!
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
sobota, 22 listopada 2014
Health please come back!!!
Tęsknię za Anglią.
Wiedziałam,że to powiem.Heh.
Jak to jest kiedy życie traci sens, wiecie może?
Ja już wiem.
Nie mogłam sobie całe życie znaleźć miejsca.
W duchu czuję się amerykanką, nie polką. Może to dziwne , ale tak jest. Tak zostało mi od dziecka wpojone- masz się uczyć angielskiego tj AE (american english). I tak jakoś zostało,miłość do Ameryki,Stanów,Nowego Yorku. Męża Amerykanina do dnia dzisiejszego załapać mi się nie udało, choć przyznam , iż mam znajomego , który mieszka w moich okolicach i pochodzi ze stanów własnie. Poza tym tak czy siak Polacy do Ameryki potrzebują wizy. Pomimo, iż marzyłam o tym ,żeby swoje życie rozpocząć od nowa, cofnąć się w czasie i chodzić w sukni i gorsecie no i nie mieć prądu. Albo w tych czasach, ale na innym kontynencie się urodzić, nie w Polsce.
Wyruszyłam do Anglii ze znajomymi, tfu , wróć, bez nich, bo afery były i zostałam sama. Rada na przyszłość : ufaj tylko sobie i licz tylko na siebie!
Przecież Anglia mi się podobała.... No cóż, nie dość,że wymagania maja tam inne w stosunku do pracy niż w Polsce, to jeszcze na dodatek zachorowałam. I nie mogę, a raczej mam zabronione póki co tam mieszkać.
Teraz śmiać się czy płakać?
Sami powiedzcie.
Marzenia czasami się spełniają, ale z powodów od nas już niezależnych, trzeba wrócić do stanu wyjściowego, cofnąć się. To był mój sens życia,, wyjechać, odciąć się od wszystkich i wszystkiego. Poznać nowych ludzi, narodowości, obyczaje, iść do takiego miejsca pracy, które jest dostępne tylko za granicą.
I co.
Lipa.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest ,że tak przyzwyczaiłam się do transportu metrem i pociągami ,że teraz komunikacja autobusowa mnie przytłacza i smuci.
Tęsknie.
A brak samolotów przelatujących mi nad głową gdzieś w oddali w obłokach jest frustrujący. Co wyjdę z kawą na ogródek czy ławkę pod blokiem to patrzę się w niebo z wielka nadzieją,że zaraz jakiś samolot przeleci...
I co dalej?
Co z marzeniami?
Cofnęłam się.
Miejmy nadzieję,że taki jest Boski plan.
Babcia tak ostatnio stwierdziła, ''że tak miało być''.
Może i lepiej faktycznie, tego to ja nie wiem.
Wiem jedno, ja tu nie zostanę na długo i zapieram się rękami i nogami i przyrzekam sobie w duchu,że uzbieram kasiurę i sajonara wszystkim.
Tak nie może być,że ja chodzę po polskich ulicach i płaczę z nieszczęścia.Bo nie chcę tu być.Zaczerpnęłam normalnego życia w Anglii i uwierzcie mi ciężko jest wrócić później z tak rozwiniętego kraju do Polski znowu. I już się wcale nie dziwię ludziom, których znam i którzy wrócili po 5,6,8,10 latach z innych krajów do PL i narzekają i żałują,że wrócili.
Przydałaby się wizyta w Medju i naładowanie bateryjek na nowo. Ojjj tak!!!!!
Tymczasem ja we Wro, zawinęłam tyłek, wrzuciłam szczoteczkę do zębów, bieliznę oraz piżamkę z Primarka ( cieplutką z polarku! ) i pojechałam sobie do psiapsióły.
Bo ta gonitwa za pracą mnie wykańcza - nie mam na nic czasu, nawet z kimś oko w oko pogadać, więc wsiadłam w autobus i jestem. O!
I zaraz idziemy na Jarmark Świąteczny na winko. O!
A ja zapraszam na codzienne konferencje o g. 21:45 polskiego czasu :
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
Wiedziałam,że to powiem.Heh.
Jak to jest kiedy życie traci sens, wiecie może?
Ja już wiem.
Nie mogłam sobie całe życie znaleźć miejsca.
W duchu czuję się amerykanką, nie polką. Może to dziwne , ale tak jest. Tak zostało mi od dziecka wpojone- masz się uczyć angielskiego tj AE (american english). I tak jakoś zostało,miłość do Ameryki,Stanów,Nowego Yorku. Męża Amerykanina do dnia dzisiejszego załapać mi się nie udało, choć przyznam , iż mam znajomego , który mieszka w moich okolicach i pochodzi ze stanów własnie. Poza tym tak czy siak Polacy do Ameryki potrzebują wizy. Pomimo, iż marzyłam o tym ,żeby swoje życie rozpocząć od nowa, cofnąć się w czasie i chodzić w sukni i gorsecie no i nie mieć prądu. Albo w tych czasach, ale na innym kontynencie się urodzić, nie w Polsce.
Wyruszyłam do Anglii ze znajomymi, tfu , wróć, bez nich, bo afery były i zostałam sama. Rada na przyszłość : ufaj tylko sobie i licz tylko na siebie!
Przecież Anglia mi się podobała.... No cóż, nie dość,że wymagania maja tam inne w stosunku do pracy niż w Polsce, to jeszcze na dodatek zachorowałam. I nie mogę, a raczej mam zabronione póki co tam mieszkać.
Teraz śmiać się czy płakać?
Sami powiedzcie.
Marzenia czasami się spełniają, ale z powodów od nas już niezależnych, trzeba wrócić do stanu wyjściowego, cofnąć się. To był mój sens życia,, wyjechać, odciąć się od wszystkich i wszystkiego. Poznać nowych ludzi, narodowości, obyczaje, iść do takiego miejsca pracy, które jest dostępne tylko za granicą.
I co.
Lipa.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest ,że tak przyzwyczaiłam się do transportu metrem i pociągami ,że teraz komunikacja autobusowa mnie przytłacza i smuci.
Tęsknie.
A brak samolotów przelatujących mi nad głową gdzieś w oddali w obłokach jest frustrujący. Co wyjdę z kawą na ogródek czy ławkę pod blokiem to patrzę się w niebo z wielka nadzieją,że zaraz jakiś samolot przeleci...
I co dalej?
Co z marzeniami?
Cofnęłam się.
Miejmy nadzieję,że taki jest Boski plan.
Babcia tak ostatnio stwierdziła, ''że tak miało być''.
Może i lepiej faktycznie, tego to ja nie wiem.
Wiem jedno, ja tu nie zostanę na długo i zapieram się rękami i nogami i przyrzekam sobie w duchu,że uzbieram kasiurę i sajonara wszystkim.
Tak nie może być,że ja chodzę po polskich ulicach i płaczę z nieszczęścia.Bo nie chcę tu być.Zaczerpnęłam normalnego życia w Anglii i uwierzcie mi ciężko jest wrócić później z tak rozwiniętego kraju do Polski znowu. I już się wcale nie dziwię ludziom, których znam i którzy wrócili po 5,6,8,10 latach z innych krajów do PL i narzekają i żałują,że wrócili.
Przydałaby się wizyta w Medju i naładowanie bateryjek na nowo. Ojjj tak!!!!!
Tymczasem ja we Wro, zawinęłam tyłek, wrzuciłam szczoteczkę do zębów, bieliznę oraz piżamkę z Primarka ( cieplutką z polarku! ) i pojechałam sobie do psiapsióły.
Bo ta gonitwa za pracą mnie wykańcza - nie mam na nic czasu, nawet z kimś oko w oko pogadać, więc wsiadłam w autobus i jestem. O!
I zaraz idziemy na Jarmark Świąteczny na winko. O!
A ja zapraszam na codzienne konferencje o g. 21:45 polskiego czasu :
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
sobota, 15 listopada 2014
Nie poddaję się i walczę!
Ufff, przyszły wyniki z Anglii, nie mam raka!
Ciesze się jak głupia!
Zapewne dziwnie to zabrzmiało, ale ok.
Rączki mi się goją, więc niebawem będę mogła zakładać moje ''białe rękawiczki''.
Na pocieszenie słucham sobie obrobionego filmiku od foto Dani z tegorocznego Festiwalu w Medju
https://www.youtube.com/watch?v=mPg-BNwFiXA&feature=youtu.be
Buuu no a wczoraj się rozpoczął pierwszy Medugorski Festiwal Młodych w Piotrkowie Trybunalskim...
http://www.centrummedjugorje.pl/PL-H173/festiwal-mlodych.html
Ciekawe co się tam dzieje, ile ludzi przyjechało i w ogóle szkoda,że mnie nie ma...
No ale praca, tj. poszukiwania pracy,a raczej pogoń za tym ,żeby nie stracić tych czterech miejsc, o które walczę jak lew, lepiej mieć wsio pod kontrolą, bo w trzech może nie wyjść a do tego czwartego mnie tylko wezmą.
Gorzej jak w tych czterech zaproponują umowę, to tylko się cieszyć będę, bo będę mogła sobie wybrać to co mi będzie najbardziej odpowiadać.Ha, ha.Marzę o czymś takim.
Dostałam tez ciekawą propozycję pracy, dwa krzesła wyżej. to już w ogóle relewejszyn.
Poza tym,że oczywiście choróbsko mnie złapało, mówić ledwo mówię, mam chyba znowu zapalenie strun głosowych i po tygodniu walki ze wszystkimi możliwymi tabletkami do ssania i innymi specyfikami typu czosnek,mleko,miód, grzańce i te podobne - poddaję się.
Trzeba iść po antybiotyk.
Oczywiście prywatnie, bo przecież podczas mojej szamotaniny z dwoma miejscami pracy i dniami próbnymi ( a przecież jedno we Wrocku), wyskoczyły jeszcze te dwa miejsca pracy, gdzie na rozmowę też trzeba było pojechać, pralki dwie własnie nastawiłam, zakupów na tydzień zrobiłam, bo kto wie gdzie jutro czy pojutrze będę i czy znowu czas na cokolwiek będę miała.A o zapisaniu się do Urzędu Pracy zapomnij. Gdzie ja bym to jeszcze miała wcisnąć, dobrze,że obiady u babci jadam, bo bym się chyba żywiła tylko jogurtami pitnymi i owocami, bo tylko na tyle mam czasu w podskokach pomiędzy tymi dwoma miejscami pracy,żeby coś skonsumować.
W autobusie albo w drodze na autobus zazwyczaj.
Serdecznie dosyć tego mam dalej, niech już mi gdzieś zaproponują umowę i kasę za te dni próbne dadzą, bo niewyróbka całkowita.
Teraz słuchajcie tej wczorajszej akcji :
Miałam dziś iść na kolejny dzień próbny, miałam być od rana. coś mnie tknęło,żeby jeszcze zadzwonić i się dopytać, bo w grafiku miałam na 7. Wyobraźcie sobie,że ten idiota menadżer, mówi do mnie,że mam jutro wolne,.Czyli dziś. To ja na łeb na szyję z dnia próbnego z Wrocławia , który skończył się o 15, walę na dworzec, i dwoma środkami transportu do siebie dojeżdżam do wiochy,żeby jak najszybciej być w domu,żeby się wyspać, bo wstaję o 5.A ten idiota, oświadcza mi,że ''zapomniał zadzwonić i mnie powiadomić,że mam wolny dzień''. To jakbym sama nie zadzwoniła, to bym przyjechała na 7 i się później wracała do domu? Idiota.Głowa go bolała. Tak się usprawiedliwiał, dlatego zapomniał. Ale grafik był przecież wcześniej ustalony. No helołłł. To ja z gorączką, chrypa, kaszlem ,półprzytomna mogę siedzieć kilkanaście godzin w pracy, jechać do Wrocka i przyjść znowu do pracy. I mi się nic nie zapomni. Jemu tak, bo głowa go bolała. Pfff...Żenua.Taki menadżer, to o dupę sobie rozbić. Pogratulować właścicielom,że go zatrudnili. I dlatego nikogo nie mogą znaleźć na to stanowisko na którym ja teraz jestem .Bo z takim kimś pracować się nie da.I tyle moich wywodów na ten temat.
Dlatego też mam chwilę wolną bo muszę coś jeszcze naskrobać dla pewnej Pani, na to wyższe stanowisko, gdzie mi pracę zaproponowali. Zajmie mi to tylko jakieś 4-5 godzin. Ha ha.
Ale przynajmniej się dziś wyspałam, naskrobałam cosik Wam i ogarnęłam swój pokój , który wyglądał jakby tajfun przez niego przeszedł. Zobaczcie sobie , bo nie wiem czy wiecie,że powstała autostrada do Medugorje. Nie trzeba objazdami jechać tylko prosto ,prosto cały czas i jesteśmy w ukochanym Medju .
https://www.facebook.com/video.php?v=1564592620423005&set=vb.1534880446727556&type=3&theater
Nie wiem czy to na bank ten filmik i czy to ta droga, tak piszą na tej stronce.
Polecam też filmik, który kiedyś podczas konferencji polecał ksiądz, nie pamiętam czy Wam podawałam linka, jak coś to umieszczę go drugi raz, nic się przecież nie stanie.
Filmik nosi tytuł :'' Z dyskotek i nocnych klubów do klasztoru''.
https://www.youtube.com/watch?v=LI5fpK5GAUM
Zapraszam oczywiście do codziennych konferencji o g. 21:45 polskiego czasu .
Logujcie się i oglądajcie i módlcie się. Mi się wczoraj udało wejść i uczestniczyć.Bardzo mało nas było, chyba 8 osób.
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
P.S
Zakochałam się...
Kocham norweskie wzorki!

Do zobaczenia jak znowu wolną chwilę mieć będę i coś przyskrobię.
Mam tyle ciekawych historyjek, a zawsze zapominam,że mogłabym je spisywać gdzieś w kalendarzyku ,a później Wam TU pisać, no ale cóż, może kiedyś wejdzie mi to w nawyk i będę tak robić non stop. Póki co - Z Bogiem i do następnego!
Wasza ukochana chorowita Ja :)
Ciesze się jak głupia!
Zapewne dziwnie to zabrzmiało, ale ok.
Rączki mi się goją, więc niebawem będę mogła zakładać moje ''białe rękawiczki''.
Na pocieszenie słucham sobie obrobionego filmiku od foto Dani z tegorocznego Festiwalu w Medju
https://www.youtube.com/watch?v=mPg-BNwFiXA&feature=youtu.be
Buuu no a wczoraj się rozpoczął pierwszy Medugorski Festiwal Młodych w Piotrkowie Trybunalskim...
http://www.centrummedjugorje.pl/PL-H173/festiwal-mlodych.html
Ciekawe co się tam dzieje, ile ludzi przyjechało i w ogóle szkoda,że mnie nie ma...
No ale praca, tj. poszukiwania pracy,a raczej pogoń za tym ,żeby nie stracić tych czterech miejsc, o które walczę jak lew, lepiej mieć wsio pod kontrolą, bo w trzech może nie wyjść a do tego czwartego mnie tylko wezmą.
Gorzej jak w tych czterech zaproponują umowę, to tylko się cieszyć będę, bo będę mogła sobie wybrać to co mi będzie najbardziej odpowiadać.Ha, ha.Marzę o czymś takim.
Dostałam tez ciekawą propozycję pracy, dwa krzesła wyżej. to już w ogóle relewejszyn.
Poza tym,że oczywiście choróbsko mnie złapało, mówić ledwo mówię, mam chyba znowu zapalenie strun głosowych i po tygodniu walki ze wszystkimi możliwymi tabletkami do ssania i innymi specyfikami typu czosnek,mleko,miód, grzańce i te podobne - poddaję się.
Trzeba iść po antybiotyk.
Oczywiście prywatnie, bo przecież podczas mojej szamotaniny z dwoma miejscami pracy i dniami próbnymi ( a przecież jedno we Wrocku), wyskoczyły jeszcze te dwa miejsca pracy, gdzie na rozmowę też trzeba było pojechać, pralki dwie własnie nastawiłam, zakupów na tydzień zrobiłam, bo kto wie gdzie jutro czy pojutrze będę i czy znowu czas na cokolwiek będę miała.A o zapisaniu się do Urzędu Pracy zapomnij. Gdzie ja bym to jeszcze miała wcisnąć, dobrze,że obiady u babci jadam, bo bym się chyba żywiła tylko jogurtami pitnymi i owocami, bo tylko na tyle mam czasu w podskokach pomiędzy tymi dwoma miejscami pracy,żeby coś skonsumować.
W autobusie albo w drodze na autobus zazwyczaj.
Serdecznie dosyć tego mam dalej, niech już mi gdzieś zaproponują umowę i kasę za te dni próbne dadzą, bo niewyróbka całkowita.
Teraz słuchajcie tej wczorajszej akcji :
Miałam dziś iść na kolejny dzień próbny, miałam być od rana. coś mnie tknęło,żeby jeszcze zadzwonić i się dopytać, bo w grafiku miałam na 7. Wyobraźcie sobie,że ten idiota menadżer, mówi do mnie,że mam jutro wolne,.Czyli dziś. To ja na łeb na szyję z dnia próbnego z Wrocławia , który skończył się o 15, walę na dworzec, i dwoma środkami transportu do siebie dojeżdżam do wiochy,żeby jak najszybciej być w domu,żeby się wyspać, bo wstaję o 5.A ten idiota, oświadcza mi,że ''zapomniał zadzwonić i mnie powiadomić,że mam wolny dzień''. To jakbym sama nie zadzwoniła, to bym przyjechała na 7 i się później wracała do domu? Idiota.Głowa go bolała. Tak się usprawiedliwiał, dlatego zapomniał. Ale grafik był przecież wcześniej ustalony. No helołłł. To ja z gorączką, chrypa, kaszlem ,półprzytomna mogę siedzieć kilkanaście godzin w pracy, jechać do Wrocka i przyjść znowu do pracy. I mi się nic nie zapomni. Jemu tak, bo głowa go bolała. Pfff...Żenua.Taki menadżer, to o dupę sobie rozbić. Pogratulować właścicielom,że go zatrudnili. I dlatego nikogo nie mogą znaleźć na to stanowisko na którym ja teraz jestem .Bo z takim kimś pracować się nie da.I tyle moich wywodów na ten temat.
Dlatego też mam chwilę wolną bo muszę coś jeszcze naskrobać dla pewnej Pani, na to wyższe stanowisko, gdzie mi pracę zaproponowali. Zajmie mi to tylko jakieś 4-5 godzin. Ha ha.
Ale przynajmniej się dziś wyspałam, naskrobałam cosik Wam i ogarnęłam swój pokój , który wyglądał jakby tajfun przez niego przeszedł. Zobaczcie sobie , bo nie wiem czy wiecie,że powstała autostrada do Medugorje. Nie trzeba objazdami jechać tylko prosto ,prosto cały czas i jesteśmy w ukochanym Medju .
https://www.facebook.com/video.php?v=1564592620423005&set=vb.1534880446727556&type=3&theater
Nie wiem czy to na bank ten filmik i czy to ta droga, tak piszą na tej stronce.
Polecam też filmik, który kiedyś podczas konferencji polecał ksiądz, nie pamiętam czy Wam podawałam linka, jak coś to umieszczę go drugi raz, nic się przecież nie stanie.
Filmik nosi tytuł :'' Z dyskotek i nocnych klubów do klasztoru''.
https://www.youtube.com/watch?v=LI5fpK5GAUM
Zapraszam oczywiście do codziennych konferencji o g. 21:45 polskiego czasu .
Logujcie się i oglądajcie i módlcie się. Mi się wczoraj udało wejść i uczestniczyć.Bardzo mało nas było, chyba 8 osób.
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
P.S
Zakochałam się...
Kocham norweskie wzorki!

Do zobaczenia jak znowu wolną chwilę mieć będę i coś przyskrobię.
Mam tyle ciekawych historyjek, a zawsze zapominam,że mogłabym je spisywać gdzieś w kalendarzyku ,a później Wam TU pisać, no ale cóż, może kiedyś wejdzie mi to w nawyk i będę tak robić non stop. Póki co - Z Bogiem i do następnego!
Wasza ukochana chorowita Ja :)
poniedziałek, 10 listopada 2014
Ulubiony temat bezrobotnych - ''Dni próbne'' - czyli jak wykorzystać człowieka za friko
No i nie tylko ;p
Jak zwykle zresztą ;p
Martwi mnie dalej fakt,że tak mało osób mnie czyta....
W sumie czego się spodziewałam, w dzisiejszych czasach kiedy każdy jest zabiegany tak jak Ja, gdzie sama sobie współczuję,bo nie mam czasu nawet pralki wstawić, to masakra, to się nie dziwię i nic mnie już nie zdziwi.
Dziś nawet nigdzie się po znajomych nie pałętam, powiedziałam , że nie mam czasu i kładę się po prostu spać wcześniej , bo nie wyrobię, centralnie.
Ot, phi , do Biedronki po energetyki zaszłam tylko po pracy.
Tj. ''dniu próbnym''.
Kolejnym.
A jutro na kolejny.
I pojutrze też.
Już byłam na trzech.
A do niedzieli tak mam tkwić. Na ''dniach próbnych''.
Za free oczywiście.
W środę czternaście godzin zrobię.W piątek z rańca znowu nach Wrocław , bo w międzyczasie jednych dni próbnych, mam ''dzień próbny'' we Wrocku. W nocy wrócę i jak ZDĄŻĘ mieć czas na sen w moim napiętym kalendarzu, to się cosik prześpię. Bo w sobotę na 7:30, kolejny dzień próbny.W niedzielę czternaście godzin znowu.W kółko Macieju to samo.
Najbardziej mnie nie cieszy fakt,że nie pójdę do kościoła, bo w domu będę po 23.
To już nawet na mszę online nie zdążę, tą co zwykle w Anglii oglądałam, transmisja była o 22 bodajże z Irlandii z Cork. A jak zadzwonią z innych miejsc gdzie CV wysłałam i też będą chcieli żebym na ''dzień próbny'' przyszła, to się chyba rozdwoję, potroję lub nie wiem co jeszcze. Wezmę dzień wolny z jednego dnia próbnego,żeby iść na drugi? Bez sensu.
A później się okaże, że i tu i tu Ciebie nie wezmą , bo to było wszystko ukartowane,żeby tylko Im pomóc kiedy mieli napięty grafik i potrzebowali jak to mówią w Anglii ''extra pair of hands''. Rozbieram się zaraz do piżamki z Primarka, jem grejfruta i czekam na konferencję. Bo na nic czasu nie mam.To dziś wolne w kalendarzu zrobiłam,wyczyściłam wszystkie inne obowiązki i wizyty, abym mogła się przespać, napisać coś i posłuchać konferencji.
Wczoraj też półprzytomna robiłam trzy rzeczy na raz, suszyłam głowę, jadłam kolację i na słuchawkach słuchałam mszy ze Szczecina o g. 21 bo ledwo żywa byłam po tym ''dniu próbnym'', którego de fakto ( tak się to pisze?) nie potrzebuję, bo w tej branży już pracowałam i wsio wiem, kwestia tylko obeznania się, po prostu z czasem będę chodzić jak w zegarku.
Powinien być jeden dzień próbny, potem od razu na głęboką wodę, jak nie dasz rady, to nie, jak tak - to dziękuję,umowa na okres próbny na 3 miechy i tyle. A nie jakieś problemy robią i cudują.
Przecież to można szału dostać, najgorsze jest to,że robisz za free. Jak ci się coś dostanie do jedzenia czy darmowa kawa to cieszysz się jak głupia/głupi. A tak nie powinno być. To przynajmniej jak już przychodzisz niech ci choć za autobus oddadzą.
Zdenerwowałam się jak nie wiem co wczoraj, bo mówili co innego na rozmowie kwalifikacyjnej , a okazuje się ,że znowu robisz za trzech, albo i pięciu. Musiałabym podliczyć co ja wczoraj robiłam.Latałam jak głupia w jedna i drugą. A dziś sie okazało,że nie robię ''dni próbnych'' w jednym punkcie/obiekcie/firmie. Tylko w dwóch. I dziś mnie szkolili na drugi obiekt. No ej.Gdzie Ja jestem?
I co ja tam robię.A. Tak. Pracy potrzebuję. I kasy. I na rachunki. nie ma co wybrzydzać?No nie wiem.
Nie wiem czy to tak jest u mnie tylko, czy w małych miejscowościach, czy w rejonach turystycznych...???
Mówi się ,że wszędzie wykorzystują. ale też trzeba mieć głowę na karku i się nie dawać sobie w kaszę dmuchać.Jak raz dasz, to będą wiedzieć,że mogą sobie na to pozwolić a ty się nie sprzeciwisz.
Bo ''Helołłłłłłłl'' jak to mawia Mariolka z Paranienormalnych, tego kabaretu wiecie, to są normalne miejsca pracy.
Tak, takie istnieją. byłam na dwóch takich rozmowach nawet niedawno.
Jedna babka mówi do mnie : ''Należy się Pani posiłek na zmianie dziennej i przerwa, oraz na popołudniowej obiadokolacja i przerwa. Każdy zajmuje się swoim stanowiskiem pracy i nikt nikomu nie miesza''.
Druga babka :'' To My jesteśmy dla pracowników i wychodzimy im z pomocna dłonią, a nie odwrotnie. Zbieramy wszystkich pracowników codziennie, jemy śniadanie, rozmawiamy o tym co chcielibyśmy zmienić, dorzucamy nasze sugestie co do pracy.''
I to nie tylko Ich słowa, udało mi się zgarnąć na te dwie super rozmowy, a wiem ,że mają tam ludzi po 5 lat albo i więcej pracujących i nikt nie narzeka. I dobrze płacą, bo doceniają człowieka.
Można? Można!
Posłuchajcie sobie
http://www.mladifest.com/medjugorje/pesmicee/yesjesusloveme.mp3
Poczytajcie też Kundla przydrożnego , ulubionego o.Adama Szostaka , świetnego bloga ma.
http://www.langustanapalmie.pl/
Konferencja o 21:45 polskiego czasu!
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
Pamiętać!
Logować się i słuchać i modlić się i pomodlić się w mojej intencji i czytać mnie częściej i w ogóle to mam jeszcze dużo do powiedzenia ale zmęczona jestem.Ciao !
Wasza ulubiona bloggerka Maja
Jak zwykle zresztą ;p
Martwi mnie dalej fakt,że tak mało osób mnie czyta....
W sumie czego się spodziewałam, w dzisiejszych czasach kiedy każdy jest zabiegany tak jak Ja, gdzie sama sobie współczuję,bo nie mam czasu nawet pralki wstawić, to masakra, to się nie dziwię i nic mnie już nie zdziwi.
Dziś nawet nigdzie się po znajomych nie pałętam, powiedziałam , że nie mam czasu i kładę się po prostu spać wcześniej , bo nie wyrobię, centralnie.
Ot, phi , do Biedronki po energetyki zaszłam tylko po pracy.
Tj. ''dniu próbnym''.
Kolejnym.
A jutro na kolejny.
I pojutrze też.
Już byłam na trzech.
A do niedzieli tak mam tkwić. Na ''dniach próbnych''.
Za free oczywiście.
W środę czternaście godzin zrobię.W piątek z rańca znowu nach Wrocław , bo w międzyczasie jednych dni próbnych, mam ''dzień próbny'' we Wrocku. W nocy wrócę i jak ZDĄŻĘ mieć czas na sen w moim napiętym kalendarzu, to się cosik prześpię. Bo w sobotę na 7:30, kolejny dzień próbny.W niedzielę czternaście godzin znowu.W kółko Macieju to samo.
Najbardziej mnie nie cieszy fakt,że nie pójdę do kościoła, bo w domu będę po 23.
To już nawet na mszę online nie zdążę, tą co zwykle w Anglii oglądałam, transmisja była o 22 bodajże z Irlandii z Cork. A jak zadzwonią z innych miejsc gdzie CV wysłałam i też będą chcieli żebym na ''dzień próbny'' przyszła, to się chyba rozdwoję, potroję lub nie wiem co jeszcze. Wezmę dzień wolny z jednego dnia próbnego,żeby iść na drugi? Bez sensu.
A później się okaże, że i tu i tu Ciebie nie wezmą , bo to było wszystko ukartowane,żeby tylko Im pomóc kiedy mieli napięty grafik i potrzebowali jak to mówią w Anglii ''extra pair of hands''. Rozbieram się zaraz do piżamki z Primarka, jem grejfruta i czekam na konferencję. Bo na nic czasu nie mam.To dziś wolne w kalendarzu zrobiłam,wyczyściłam wszystkie inne obowiązki i wizyty, abym mogła się przespać, napisać coś i posłuchać konferencji.
Wczoraj też półprzytomna robiłam trzy rzeczy na raz, suszyłam głowę, jadłam kolację i na słuchawkach słuchałam mszy ze Szczecina o g. 21 bo ledwo żywa byłam po tym ''dniu próbnym'', którego de fakto ( tak się to pisze?) nie potrzebuję, bo w tej branży już pracowałam i wsio wiem, kwestia tylko obeznania się, po prostu z czasem będę chodzić jak w zegarku.
Powinien być jeden dzień próbny, potem od razu na głęboką wodę, jak nie dasz rady, to nie, jak tak - to dziękuję,umowa na okres próbny na 3 miechy i tyle. A nie jakieś problemy robią i cudują.
Przecież to można szału dostać, najgorsze jest to,że robisz za free. Jak ci się coś dostanie do jedzenia czy darmowa kawa to cieszysz się jak głupia/głupi. A tak nie powinno być. To przynajmniej jak już przychodzisz niech ci choć za autobus oddadzą.
Zdenerwowałam się jak nie wiem co wczoraj, bo mówili co innego na rozmowie kwalifikacyjnej , a okazuje się ,że znowu robisz za trzech, albo i pięciu. Musiałabym podliczyć co ja wczoraj robiłam.Latałam jak głupia w jedna i drugą. A dziś sie okazało,że nie robię ''dni próbnych'' w jednym punkcie/obiekcie/firmie. Tylko w dwóch. I dziś mnie szkolili na drugi obiekt. No ej.Gdzie Ja jestem?
I co ja tam robię.A. Tak. Pracy potrzebuję. I kasy. I na rachunki. nie ma co wybrzydzać?No nie wiem.
Nie wiem czy to tak jest u mnie tylko, czy w małych miejscowościach, czy w rejonach turystycznych...???
Mówi się ,że wszędzie wykorzystują. ale też trzeba mieć głowę na karku i się nie dawać sobie w kaszę dmuchać.Jak raz dasz, to będą wiedzieć,że mogą sobie na to pozwolić a ty się nie sprzeciwisz.
Bo ''Helołłłłłłłl'' jak to mawia Mariolka z Paranienormalnych, tego kabaretu wiecie, to są normalne miejsca pracy.
Tak, takie istnieją. byłam na dwóch takich rozmowach nawet niedawno.
Jedna babka mówi do mnie : ''Należy się Pani posiłek na zmianie dziennej i przerwa, oraz na popołudniowej obiadokolacja i przerwa. Każdy zajmuje się swoim stanowiskiem pracy i nikt nikomu nie miesza''.
Druga babka :'' To My jesteśmy dla pracowników i wychodzimy im z pomocna dłonią, a nie odwrotnie. Zbieramy wszystkich pracowników codziennie, jemy śniadanie, rozmawiamy o tym co chcielibyśmy zmienić, dorzucamy nasze sugestie co do pracy.''
I to nie tylko Ich słowa, udało mi się zgarnąć na te dwie super rozmowy, a wiem ,że mają tam ludzi po 5 lat albo i więcej pracujących i nikt nie narzeka. I dobrze płacą, bo doceniają człowieka.
Można? Można!
Posłuchajcie sobie
http://www.mladifest.com/medjugorje/pesmicee/yesjesusloveme.mp3
Poczytajcie też Kundla przydrożnego , ulubionego o.Adama Szostaka , świetnego bloga ma.
http://www.langustanapalmie.pl/
Konferencja o 21:45 polskiego czasu!
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
Pamiętać!
Logować się i słuchać i modlić się i pomodlić się w mojej intencji i czytać mnie częściej i w ogóle to mam jeszcze dużo do powiedzenia ale zmęczona jestem.Ciao !
Wasza ulubiona bloggerka Maja
czwartek, 6 listopada 2014
Ruskie naleśniki i pierożki s.Anieli
Nie mogę za bardzo gotować ze względu na moje chore rączki, ale no czasami nie wytrzymam i nie
gotowałam chyba 2 tyg, więc.... U babci zrobiłam

W sumie ja to tylko usłyszę przepis lub go przeczytam raz i już wsio pamiętam co i jak zrobić mam.
Przepisu Wam nie będę tu bazgrolić jak coś znajdziecie go w googlach.
Ale prosty jak drut, zrobić ciasto i włożyć je na godz do lodówki,zrobić farsz, zrobić pierożki ( kształtem jak kto woli), nałożyć na blachę i piec.
Mogę Wam tylko pomóc i powiedzieć, że w książce siostry Anieli nie ma zazwyczaj informacji w jakiej temperaturze i ile czasu trzeba piec/smażyć itd.Ja nagrzałam piekarnik do 200 stopni, wrzuciłam je na 10 minut, potem zmniejszyłam do 150, i jeszcze 20 minut się dopiekały.
Rewelacja!
Bo coś innego w końcu do zjedzenia.
Ale smakiem z tym barszczem z torebki to trochę mi za bardzo pachniało już Wigilią...
Dziś we Wro zrobiłam moim przyjaciołom suprajsa i usmażyłam z przepisu mojej mamy ( szok mama nie umie gotować kompletnie,ale to jedyne co jej wychodzi!) ruskie naleśniki.
Trochę zmodyfikowany bo zamiast śmietany dodaję 3,2% mleko.
RUSKIE NALEŚNIKI by Maja
Składniki na ciasto naleśnikowe:
* mleko
* 2 lub 3 jaja ( w zależności od wielkości)
* mąka
* sól
* woda gazowana
Farsz ( jak do pierogów ruskich):
* ziemniaki
* cebula duża
* ser biały półtłusty (2 kostki z Biedronki)
*sól,pieprz,papryka słodka
Inne:
* olej
* masło
Nie podam wam dokładnie proporcji tj. np. ile mąki dodać.
Zróbcie po swojemu.
Każdy jak lubi i na ile porcji chce.
Ja dodaję troszkę soli do ciasta naleśnikowego i łyżkę lub dwie wody gazowanej, żeby były pulchniejsze. Można ciasto zmiksować mikserem lub blenderem,żeby aż taka pianka się zrobiła, to wtedy wyjdą fajne mięciutkie.
Farsz tak samo, jak kto woli, więcej ziemniaków czy sera białego.Najważniejsze tylko żeby przysmażyć porządnie cebulkę na patelni z niewielką ilością oleju.Dodajemy ubite ziemniaki, mieszamy z serkiem białym,cebulką i przyprawami.Niech trochę farsz odstoi to się przegryzie wsio i będzie lepsze.
Naleśniki jak już usmażycie i macie gotowe na talerzu, przewracamy na drugą stronę od tych najcieplejszych do tych najzimniejszych i włala możemy nakładać już farsz.
Robię to rękami, tj palcami, bo nożem czy łyżką nie da rady, próbowałam, ale naleśnik się wtedy rozwala na amen. Nie nakładajcie tego nie wiem ile, 2 łyżki farszu kopiate na dużego naleśnika starczą spokojnie.Zwijamy w rulonik i nakładamy na tą patelnie na której smażyliśmy wcześniej cebulkę.
Mi wyszło 6 dużych naleśników więc dwie tury przysmażania miałam potem.
I teraz najważniejsza sprawa!!!!
Nie jemy ich na zimno , ani takich suchelców .
Muszą być tłustawe, podsmażamy je na najmniejszym ogniu na łyżce/dwóch masła i przykrywamy przykrywką.Co 10 minut je obracamy,żeby były cieplutkie z dwóch stron i w środku farsz ,żeby nie był zimny!Tak z pół godziny podsmażam.
Podajemy same na talerzu, ja osobiście zjadam takie trzy i mi się uszy trzęsą jak je jem. A rzadko je robię bo to trochę pracochłonne.Do tego wypijam sobie zieloną herbatkę.
Mniam mniam, mam nadzieję,że się skusicie kiedyś i zrobicie!
Zapraszam jak zwykle na konferencję wieczorną :
https://www.youtube.com/watch?v=_H8eL0dZaxQ
Tu się logujemy o 21:45 codziennie :
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
Smacznego i do zobaczenia next time !
gotowałam chyba 2 tyg, więc.... U babci zrobiłam


W sumie ja to tylko usłyszę przepis lub go przeczytam raz i już wsio pamiętam co i jak zrobić mam.
Przepisu Wam nie będę tu bazgrolić jak coś znajdziecie go w googlach.
Ale prosty jak drut, zrobić ciasto i włożyć je na godz do lodówki,zrobić farsz, zrobić pierożki ( kształtem jak kto woli), nałożyć na blachę i piec.
Mogę Wam tylko pomóc i powiedzieć, że w książce siostry Anieli nie ma zazwyczaj informacji w jakiej temperaturze i ile czasu trzeba piec/smażyć itd.Ja nagrzałam piekarnik do 200 stopni, wrzuciłam je na 10 minut, potem zmniejszyłam do 150, i jeszcze 20 minut się dopiekały.
Rewelacja!
Bo coś innego w końcu do zjedzenia.
Ale smakiem z tym barszczem z torebki to trochę mi za bardzo pachniało już Wigilią...
Dziś we Wro zrobiłam moim przyjaciołom suprajsa i usmażyłam z przepisu mojej mamy ( szok mama nie umie gotować kompletnie,ale to jedyne co jej wychodzi!) ruskie naleśniki.
Trochę zmodyfikowany bo zamiast śmietany dodaję 3,2% mleko.
RUSKIE NALEŚNIKI by Maja
Składniki na ciasto naleśnikowe:
* mleko
* 2 lub 3 jaja ( w zależności od wielkości)
* mąka
* sól
* woda gazowana
Farsz ( jak do pierogów ruskich):
* ziemniaki
* cebula duża
* ser biały półtłusty (2 kostki z Biedronki)
*sól,pieprz,papryka słodka
Inne:
* olej
* masło
Nie podam wam dokładnie proporcji tj. np. ile mąki dodać.
Zróbcie po swojemu.
Każdy jak lubi i na ile porcji chce.
Ja dodaję troszkę soli do ciasta naleśnikowego i łyżkę lub dwie wody gazowanej, żeby były pulchniejsze. Można ciasto zmiksować mikserem lub blenderem,żeby aż taka pianka się zrobiła, to wtedy wyjdą fajne mięciutkie.
Farsz tak samo, jak kto woli, więcej ziemniaków czy sera białego.Najważniejsze tylko żeby przysmażyć porządnie cebulkę na patelni z niewielką ilością oleju.Dodajemy ubite ziemniaki, mieszamy z serkiem białym,cebulką i przyprawami.Niech trochę farsz odstoi to się przegryzie wsio i będzie lepsze.
Naleśniki jak już usmażycie i macie gotowe na talerzu, przewracamy na drugą stronę od tych najcieplejszych do tych najzimniejszych i włala możemy nakładać już farsz.
Robię to rękami, tj palcami, bo nożem czy łyżką nie da rady, próbowałam, ale naleśnik się wtedy rozwala na amen. Nie nakładajcie tego nie wiem ile, 2 łyżki farszu kopiate na dużego naleśnika starczą spokojnie.Zwijamy w rulonik i nakładamy na tą patelnie na której smażyliśmy wcześniej cebulkę.
Mi wyszło 6 dużych naleśników więc dwie tury przysmażania miałam potem.
I teraz najważniejsza sprawa!!!!
Nie jemy ich na zimno , ani takich suchelców .
Muszą być tłustawe, podsmażamy je na najmniejszym ogniu na łyżce/dwóch masła i przykrywamy przykrywką.Co 10 minut je obracamy,żeby były cieplutkie z dwóch stron i w środku farsz ,żeby nie był zimny!Tak z pół godziny podsmażam.
Podajemy same na talerzu, ja osobiście zjadam takie trzy i mi się uszy trzęsą jak je jem. A rzadko je robię bo to trochę pracochłonne.Do tego wypijam sobie zieloną herbatkę.
Mniam mniam, mam nadzieję,że się skusicie kiedyś i zrobicie!
Zapraszam jak zwykle na konferencję wieczorną :
https://www.youtube.com/watch?v=_H8eL0dZaxQ
Tu się logujemy o 21:45 codziennie :
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
Smacznego i do zobaczenia next time !
środa, 5 listopada 2014
O Urzędzie Pracy i poszukiwaniu pracy
Witam Was serdecznie znowu z Wrocławia,niom, znowu mega kurs zrobiłam.
Wstać o 6, pojechać na 8 na dzień próbny do Hotelu, o 15 zawinąć manatki do babci na obiadek ,spakować się i już o 18:30 wyruszyłam nach Wrocław.
W dniu wczorajszym.Rzecz jasna.
Pech wszechobecny jak zwykle,siedziałam za gościem który capił jak wymiociny, 2 litry wódki, 2 litry wina wlane w siebie na bank i nie wiem co jeszcze,aaaa,wyjął z butów stopy i nie powiem jak milo było.Zwłaszcza jak poszedł siusiu do toalety w autobusie i nie mógł znaleźć światła, więc wyszedł na schody i celował w toaletę zza tych schodów, ukazując swoje przyrodzenie praktycznie tylko mi bo tak się złożyło ,że naprzeciwko siedziałam....
Potem uciekły mi dwa autobusy, i czekałam jak ten głąb na Placu Grunwaldzkim prawie godzinę na następny. Nie wiem czemu zza podziemnego przejścia dudniła muzyka jak z Harry'ego Pottera.
O ta :
https://www.youtube.com/watch?v=zCNHVMIYqiA
Heh, aż mi się zachciało obejrzeć pierwszą część.
Ogarniam swoje życie więc powolutku do kupy,szukając dalej pracy.
Coraz częściej myślę sobie,że może warto wrócić na stare śmieci? Do starego Hotelu?
Brrrr, nie, nie nie....!!!!!
Pojechało dziecko do Urzędu Pracy , i teraz są te nowe maszyny wiecie, które drukują ci numerek do danego pokoju, gdzie chcesz iść się zarejestrować czy zapytać o coś. Z tego co się dowiadywałam to nie tylko u Nas w powiecie tak jest, podobno to standardy na całą Polskę.
I wydrukowałam sobie
Do jasnej ciasnej i co dalej?
A jak tak będzie każdego dnia?
Stałam jak słup soli i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, jakaś babka siedząca blisko mnie zapytała : ''Chce Pani numerek?''. No helołll, jasne ,że tak, chciałam się przecież jak najszybciej zarejestrować ,żeby mieć ubezpieczenie no i jakąś szansę jeszcze na staż czy cokolwiek. Wzięłam, podziękowałam. potem dwie inne panie do mnie podeszły i oddały mi swoje dwa numerki bo twierdziły,że siedzą tu od 8 ,a była już 12 i one się spóźnią po dzieci odebrać z przedszkola. Więc siedziałam i czekałam na swoją kolej do chyba 13.30...
Dobrze,że wiem ile się w Polsce spędza czasu na poczekalniach , więc zawsze zaopatrzam się w coś do picia, jedzenia i gazetki sztuk 3. Wchodzę do mojego pokoju, uchachana jestem,bo Pani bierze ode mnie kartę rejestracyjną i coś tam na niej pisać zaczyna.Uff myślę. A byłam chwilowo zapisana w Kwietniu w PUP, więc chyba tzw''kara'' 6 miesięcy minęła za to ,że się nie podpisałam, bo wracałam do UK. Tiaa, jasne. Pani warczącym głosem do mnie : ''Coś Pani za wcześnie przyszła!''.
Uhm.
Miesiąc za wcześnie czy jakoś tak, no nie wierzę dosłownie.
A jakbym mi się coś stało i nie jestem ubezpieczona tj nie mogę się zapisać tym samym ubezpieczyć to co wtedy?
Mega rachunek na głowie do końca życia za opiekę medyczną.
W Anglii inaczej, nawet do bezrobotnych się zapisywać nie musisz, ubezpieczenie zawsze masz. I do specjalisty cię skierują i na Pogotowiu obsłużą.
To tyle co do mojego wywodu na temat PUP.
Zobaczymy co będzie jak się zarejestruję.
Tymczasem ja szukam i szukam i właśnie byłam dziś i poznałam warunki pracy tzw. ''stojącego recepcjonisty''. Chyba to jednak nie dla mnie. Zostanę chyba w swojej wiejskiej dziurze,za lepsze pieniądze i na umowie na tej paskudnej recepcji, gdzie byłam na dniu próbnym wczoraj.
Już mam serdecznie dość tych rozmów , wysyłania CV dzień w dzień i czytania tych debilnych ogłoszeń.
Zapraszam do wzięcia udziału :
https://www.facebook.com/events/779170842150621/?ref=3&ref_newsfeed_story_type=regular
I oczywiście codziennie o g. 21:45 polskiego czasu na konferencję, na których modlimy się wraz z księdzem
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
Wspominam tez o mojej stronce na fb ponownie, jak Ktoś chce się ujawnić, że lubi moje wpisy ;)
https://www.facebook.com/omedugorjeinietylko
P.S
Nie wiem kiedy ja te wszystkie emocje, dojazdy i wczesne wstawania odeśpię, podobno wyglądam jak zombie na twarzy ( tak mi mówili znajomi) .
Muszę kupić chyba ciemny puder i korektor ,żeby to zatuszować :)
Bo przecież to tylko okres przejściowy podczas poszukiwania pracy, co nie ?
Wstać o 6, pojechać na 8 na dzień próbny do Hotelu, o 15 zawinąć manatki do babci na obiadek ,spakować się i już o 18:30 wyruszyłam nach Wrocław.
W dniu wczorajszym.Rzecz jasna.
Pech wszechobecny jak zwykle,siedziałam za gościem który capił jak wymiociny, 2 litry wódki, 2 litry wina wlane w siebie na bank i nie wiem co jeszcze,aaaa,wyjął z butów stopy i nie powiem jak milo było.Zwłaszcza jak poszedł siusiu do toalety w autobusie i nie mógł znaleźć światła, więc wyszedł na schody i celował w toaletę zza tych schodów, ukazując swoje przyrodzenie praktycznie tylko mi bo tak się złożyło ,że naprzeciwko siedziałam....
Potem uciekły mi dwa autobusy, i czekałam jak ten głąb na Placu Grunwaldzkim prawie godzinę na następny. Nie wiem czemu zza podziemnego przejścia dudniła muzyka jak z Harry'ego Pottera.
O ta :
https://www.youtube.com/watch?v=zCNHVMIYqiA
Heh, aż mi się zachciało obejrzeć pierwszą część.
Ogarniam swoje życie więc powolutku do kupy,szukając dalej pracy.
Coraz częściej myślę sobie,że może warto wrócić na stare śmieci? Do starego Hotelu?
Brrrr, nie, nie nie....!!!!!
Pojechało dziecko do Urzędu Pracy , i teraz są te nowe maszyny wiecie, które drukują ci numerek do danego pokoju, gdzie chcesz iść się zarejestrować czy zapytać o coś. Z tego co się dowiadywałam to nie tylko u Nas w powiecie tak jest, podobno to standardy na całą Polskę.
I wydrukowałam sobie

Do jasnej ciasnej i co dalej?
A jak tak będzie każdego dnia?
Stałam jak słup soli i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, jakaś babka siedząca blisko mnie zapytała : ''Chce Pani numerek?''. No helołll, jasne ,że tak, chciałam się przecież jak najszybciej zarejestrować ,żeby mieć ubezpieczenie no i jakąś szansę jeszcze na staż czy cokolwiek. Wzięłam, podziękowałam. potem dwie inne panie do mnie podeszły i oddały mi swoje dwa numerki bo twierdziły,że siedzą tu od 8 ,a była już 12 i one się spóźnią po dzieci odebrać z przedszkola. Więc siedziałam i czekałam na swoją kolej do chyba 13.30...
Dobrze,że wiem ile się w Polsce spędza czasu na poczekalniach , więc zawsze zaopatrzam się w coś do picia, jedzenia i gazetki sztuk 3. Wchodzę do mojego pokoju, uchachana jestem,bo Pani bierze ode mnie kartę rejestracyjną i coś tam na niej pisać zaczyna.Uff myślę. A byłam chwilowo zapisana w Kwietniu w PUP, więc chyba tzw''kara'' 6 miesięcy minęła za to ,że się nie podpisałam, bo wracałam do UK. Tiaa, jasne. Pani warczącym głosem do mnie : ''Coś Pani za wcześnie przyszła!''.
Uhm.
Miesiąc za wcześnie czy jakoś tak, no nie wierzę dosłownie.
A jakbym mi się coś stało i nie jestem ubezpieczona tj nie mogę się zapisać tym samym ubezpieczyć to co wtedy?
Mega rachunek na głowie do końca życia za opiekę medyczną.
W Anglii inaczej, nawet do bezrobotnych się zapisywać nie musisz, ubezpieczenie zawsze masz. I do specjalisty cię skierują i na Pogotowiu obsłużą.
To tyle co do mojego wywodu na temat PUP.
Zobaczymy co będzie jak się zarejestruję.
Tymczasem ja szukam i szukam i właśnie byłam dziś i poznałam warunki pracy tzw. ''stojącego recepcjonisty''. Chyba to jednak nie dla mnie. Zostanę chyba w swojej wiejskiej dziurze,za lepsze pieniądze i na umowie na tej paskudnej recepcji, gdzie byłam na dniu próbnym wczoraj.
Już mam serdecznie dość tych rozmów , wysyłania CV dzień w dzień i czytania tych debilnych ogłoszeń.
Zapraszam do wzięcia udziału :
https://www.facebook.com/events/779170842150621/?ref=3&ref_newsfeed_story_type=regular
I oczywiście codziennie o g. 21:45 polskiego czasu na konferencję, na których modlimy się wraz z księdzem
http://login.meetcheap.com/conference,89829096
Wspominam tez o mojej stronce na fb ponownie, jak Ktoś chce się ujawnić, że lubi moje wpisy ;)
https://www.facebook.com/omedugorjeinietylko
P.S
Nie wiem kiedy ja te wszystkie emocje, dojazdy i wczesne wstawania odeśpię, podobno wyglądam jak zombie na twarzy ( tak mi mówili znajomi) .
Muszę kupić chyba ciemny puder i korektor ,żeby to zatuszować :)
Bo przecież to tylko okres przejściowy podczas poszukiwania pracy, co nie ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)