wtorek, 30 września 2014

Dziewczyna w białych rękawiczkach


Tak. 
To Ja.
Dziewczyna w białych rękawiczkach.
Tak będę siebie nazywać, albowiem mam lekkie problemy dermatologiczne na rękach i muszę chodzić w bawełnianych rękawiczkach.


















 I tak mi się jakoś wczoraj skojarzyło z rana.
Kazała mi chodzić cały czas w rękawiczkach, to będę. 
Jak zauważycie chodzącego kogoś z wózkiem i białymi rękawiczkami po Londynie, to będę to Ja.


Upsss, wróć.


Zapomniałam. 


Wyrzucili mnie.
Byłam ich pierwszą nianią, a wytłumaczenie mojego zwolnienia?
Bo ''nie klikamy ze sobą'' i ona tego nie czuje. 
Tłumaczyłam,że Brytyjką nie jestem i z każdą osobą innej narodowości nigdy ''nie będzie klikać tak samo''.
Heh... Mówiłam, jak pech to pech. 
Teraz nie wiem czy wrócić do Polski,czy szukać tu dalej czegoś. ale czas leci nie ubłagalnie... 
To może teraz o inne państwo zahaczę? 
Poleciałam zaraz do Primarka, bo przecież zakupy zawsze poprawiają kobiecie humor :) 
I kawa z blueberry muffin w Starbucksie rzecz jasna.



No i z tych nerwów, 24 godziny nic nie jedzenia, potem podróż na wieś do znajomych z 7 torbami, w tym jedna 30 kg walizka.
 No przyznam szczerze,że takiego wyzwania to nigdy nie miałam...!!!
Wyglądałam jak nienormalna, bo torby były niektóre plastikowe, a tam na szybko załadowane poranne rzeczy tj ręcznik,żel po prysznic i takie tam.Z drugiej mi też wystawała piżama plus laptop,podstawka na laptopa,torba z której inne torby wylatywały, ludzie pewnie ubaw po pachy ze mnie na tych stacjach mieli,bo wyglądałam jakby mnie ktoś wykopał w 15 minut z domu.No ale w sumie tak było, bo Ona weszła i kazała się natychmiast spakować. 
Ubłagałam do rana swoja wyprowadzkę. 
Taksówka na stację London Bridge, potem odwołany pociąg, wsiądź w inny,przesiądź się, a potem 
dojdź na parking po schodach.








































wię wczoraj do kumpla na Skypie : ''Słyszysz ten dźwięk?''. 
A on : '' Powinnaś się już przyzwyczaić!''.

 Wiecie co to był za dźwięk?
 Rozpinania i zapinania walizki...

 Kiedy Ja znajdę swoje miejsce i dobrą pracę? 

Co mnie teraz czeka?

Co dalej?

Help!!!! 

Padam na twarz i załamuję ręce.

Potraktowali mnie jak najgorsze ''g''.
Zero odprawy, okresu wypowiedzenia.
Wywalili na ulicę , bez pieniędzy,bez możliwości znalezienia innej pracy,nic nie mam, nic ... 


 Idę z pieskiem się przejść , zrobię sobie to środkowe


 

 i uciekam na konferencję, bo wczoraj nie miałam czasu na nic, bo się pakowałam...

http://login.meetcheap.com/conference,89829096

P.S 
Naprawdę dzisiaj potrzebuję wsparcia duchownego, więc proszę o pomodlenie się w mojej intencji.

niedziela, 28 września 2014

Zapraszam na codzienne konferencje

Witam ponownie, 
Musiałam dziś napisać,albowiem będąc w kościele usłyszałam pieśń ''Medżugorską''.
I łzy w oczach znowu.

Mówiłam Wam,
Medugorje możemy znaleźć wszędzie, a za mną to już zaczyna chodzić dużymi krokami jak cień :)
Żałuję,że nie udało mi się więcej nakręcić, ale ludzie patrzyli się na mnie jak na nienormalna, więc schowałam telefon do kieszeni...

Tymczasem zapraszam Wszystkich! na codzienne konferencje z księdzem ( codziennie innym) 
o g.21:45 polskiego czasu na tej stronce:

Postaram się dodawać tego linka do każdego posta, albowiem konferencje są piękne, a ja na ten po medżugorski czas, obiecałam sobie ,że będę ewangelizować  tych , których mogę :)
Buziaki i do zobaczenia na konferencji!

sobota, 27 września 2014

Pomoc dla Romana

Wiecie,że Ja dobry człowiek jestem. 
Pomaganie to moja rzecz. 
Ruszam dalej więc, z pomocą dla Romana. 

Kumpel mojej przyjaciółki. Mieszka gdzieś w okolicach Jeleniej Góry. 
Fundacja w której jest , tak naprawdę nie zbiera dla Niego pieniędzy. 
Kumpelka poprzez różne akcje chodzi z puszką i prosi ludzi o pomoc. 
Ostatnio zbierała na biegu w Karkonoszach, ''Gołębiewski'' się też z Karpacza podobno dołożył. 

Roman ma 32 lata,jest chory na stwardnienie rozsiane, a jest zapisany do Fundacji Pomocy dzieciom, sama nie wiem czemu, może tylko Oni wyciągnęli ku niemu pomocną rękę?
Ale fakt taki,że kasy dalej mało a potrzeba 120 tys na operację , która ma się odbyć w Indiach. 

Prosimy o pomoc, jakąkolwiek,każda złotówka się dla nas liczy!

Przepraszam za kiepskie zdjęcia, w razie jakichkolwiek pytań,piszcie do mnie osobiście. I dziękujemy serdecznie :)
 Romek, Ja i kumpelka :)

O kawie i metrze w Londynie

Ciężka praca bloggera, zawsze musisz mieć naładowany telefon i aparat,ażeby strzelać zdjęcia. Powinnam go sobie przykleić do ręki za niedługo.

Wygonili mnie z domu wczoraj,bo jako niania ''live in'' nie mam prawa znać kodu do alarmu, phi żenua! 
Kazali mi się spakować w 5 minut i pojechać gdzieś. 
Wylądowałam na wsi pod Londynem u znajomych. 
Najbardziej jednak,przez te wszystkie męczące podróże do Londynu na rozmowy kwalifikacyjne zapamiętałam przystanek metra London Bridge.
Jakoś najbardziej mnie ujął no i jest dość duży. 
Bo tu nie tylko metro i autobusy lecz tez pociągi na wszystkie strony poza Londyn.

 

 Ja, duży człowieczek przystosowany do komunikacji miejskiej w typie busowo-autobusowym ( i jeszcze polskim czyli syfiastym), czuje ogromna frajdę jeżdżąc metrem i pociągami
 ( uwaga- czystymi) , które ubóstwiam, a które w Polsce no niestety nie mają takiego zasięgu oraz 
mocy jak tu w Anglii.


 



 

 Swoją drogą, podróżując po Londynie zaczynam się czuć jak ryba w wodzie.

No ale przecież linii metra wcale nie jest tak dużo... 

 

 Najgorsze z najgorszych, że piłam zawsze kawę góra trzy razy w tygodniu, rozpuszczalna,prawie jak mleko-kawa smakującą, a nie kawa z mlekiem. 
W Polsce nie byłabym w stanie wypić tej z ekspresu. 
W Coffee Heaven piłam dwa razy, ale mój żołądek i organizm nie jest przyzwyczajony do takich atrakcji. 
Starbucks? 
Też ze dwa razy, z tego samego powodu.
Trzęsę się i pocę jak szalona po takiej kawie.
Za duża dawka kofeiny jak dla mnie chyba.
Poza tym nie oszukujmy się kawa za 15 zł, kogo na to stać codziennie?
Wg mnie można sobie pozwolić raz w miesiącu przy polskich zarobkach.
A w Anglii???
Zaczęłam pić prawie codziennie,bo kawa duża kosztuje tu do 3 funtów.
A 3 funty tutaj, (nie przeliczajcie na złotówki !) to tak naprawdę jak 3 złote u Nas.
 Więc heloł, nie napilibyście się pysznej kawy?Codziennie????!!!!

 Starbucksy, Nero,Costa, Pret a Manager...
I pewnie od groma mniejszych sieciówek których nie znam ( jeszcze! ).

 

Ale spróbowałam drugi raz w Nero na London Bridge i dalej robią tam niedobrą.Tak jak ostatnio Wam pisałam o kawie w Starbucksie przy stacji Tottenham.
 Aż mnie wzdryga.
Oj nie, never ever.
Idę zrobić sobie polskiej rozpuszczalnej Jacobsa.

piątek, 26 września 2014

Wszędzie to Medugorje!

Staram się jak mogę, a tu gdzie nie pójdę Medugorje wokół mnie i za mną krąży... 
Jak by to powiedziała Meredith Grey z ''Chirurgów'' : ''Seriously???!!!!'' 
Ehem, tak. 
Będąc w Polsce byłam u kogoś,po coś. 
Rozmawiałyśmy o pracy. 
Kobieta mówi, poczekaj, przyniosę Ci coś. 

Przyniosła tą kartkę i kazała przeczytać.

  

 ''Uwierz mi, po tym , moja córka znalazła pracę, bardzo dobrą prace , którą ma do dziś''.
 Mamy 2014 rok, a wtedy,patrzcie na datę na kartce, był 2003 rok! 
 Wiadomo,że nasze babcie wysyłają ''na mszę'', dzwonią do Radia Maryja, i dają się nabrać na wiele innych rzeczy.Tego nikt nie zmieni. 
Moi znajomi też dają na mszę w jakiejś intencji.
 Ale nie w tym sęk.
 Fakt jest taki,że ta intencja się spełniła dosłownie zaraz po tej mszy, w przeciągu miesiąca jakoś. 

A teraz hit roku: Odwracam kartkę


 .

Moim oczom pokazuje się zdjęcie Matki Boskiej. 
''Ojej'' mówię, ''Matka Boża z Medugorje, nie wierzę!''. 
A jednak.... 
Cuda, nie cuda... 
Ale Medugorje mnie prześladuje dosłownie... 

Może czas najwyższy się tam przeprowadzić, bo coś mnie za bardzo tam ciągnie... 
Coś za dużo tych znaków...
 A ja w znaki wierzę, może to nie za bardzo po chrześcijańsku, ale wierzę w znaki na niebie i nie tylko, w cuda i w duchy ( z którymi zresztą miałam do czynienia w swoim mieszkaniu w Polsce- o tym innym razem).

 Coś za często używam słowa ''coś''.
No cóż... Tak to już bywa... 
Czekamy dalej na rozwój akcji... 
Może za rok praca w Medugorje się znajdzie? 
Co Bóg da to przyjmę :)

środa, 24 września 2014

BlaBlaCar experience

Przed wylotem do Polski napisałam na jakiejś podgrupie czy Ktoś aby nie jedzie o tej i o tej godz z Wrocka w moje rejony.Dzień przed wylotem odpisał mi jakiś koleś, czy dalej jestem zainteresowana przejazdem. Nie znałam faceta, ale ok, zgodziłam się,że się z nim zabiorę.Miał czekać na postoju taksówek, podał swój numer telefonu i opis auta. Nie powiem, troszkę się bałam bo to prawie 24 godzina była, ale okazało się ,że jeszcze kogoś z lotniska odbiera-dziewczynę,więc jakoś pewniej się poczułam.Znaleźliśmy się od razu, po czym gdy wsiadłam do auta okazało się,że facet ogłaszał się tez na stronce blablacar, bardzo słynnej ostatnio zresztą. Podróż upłynęła nam wszystkim  na paplaniu, kierowca w porządku. Spoko.Cieszyłam,się że  dojechałam szybko ,sprawnie i bez żadnych ekscesów pod sam domek.

Zarzucam linkiem. 

http://www.blablacar.pl/


Po czym stwierdziłam,iż sama prawka nie mam,warto się tu zarejestrować i korzystać z tych przejazdów, bo nie dość,że taniej Ciebie to wychodzi niż autobus,to jeszcze kogoś nowego poznasz, no i czekać na kilka autobusów nie musisz! Jak się dogadacie z ceną, to was praktycznie wszędzie podrzucą. No więc wczoraj jechałam już do Wrocka popołudniu i drugi raz skorzystałam z tej stronki. Jechałam sama z jednym chłopakiem, on był na bla bla bla - czyli to znaczy,że gadać będziecie całą podróż. Ja odwieczna gaduła, więc pasowało mi jak najbardziej. 

Są jeszcze inne opcje :
 bla- coś tam Ktoś odpowie, ale raczej małomówny
 bla bla- coś pogadacie
 bla bla bla- gaduła :) 

 Polecam wszystkim tą stronkę. A może akurat natrafisz na miłość swojego życia? Ha, ha żartuję ;p

 Ja się dziś wylegiwałam,bo byłam jak zwykle za wcześnie na lotnisku

 

 Z tego się uśmiałam:

  

Nasz kochany Ryanair


  

 Ale tak w ogóle,to gadając o pierdołach, wiecie jak to jest z kimś nowym,gadasz i gadasz i skończyć nie możesz, od słowa do słowa i nagle bum wymksnęło mi się o Medugorje...
Nie chodzi o to,że się wstydzę ,że jeżdżę na pielgrzymki, tylko nie każdy respektuje rozmawianie o takich rzeczach, albo powiem to inaczej,wtedy każdy myśli,że z ciebie ''mocher'' .
Ale tu byłam pozytywnie zaskoczona!!!! 
Coraz częściej się spotykam z ludźmi ,którym temat Medugorje jest znany i wiedzą dokładnie co się tam dzieje i gdzie to jest. Szok. A chłopak mi wyjechał z tekstem ,że chodzi do kościoła, był w Medugorje i się tego nie wstydzi wszem i wobec powiedzieć!Szok again. 
A mi milutko na serduszku....

 A dziś się dowiedziałam,że mam jakiś e-paszport czy cuś

  

 Ten znaczek aparatu chyba oznacza ,że możesz przejść szybką odprawę i szybciej wyjść z lotniska.Gościu  jakiś, chyba ochroniarz, krzyknął na korytarzu gdzie ludzie czekali na sprawdzenie paszportów : ''Ludzie z paszportami ze znaczkiem proszeni są do przodu bez kolejki''. Hmm, a stałam tam już ze 20 minut . Ja się dziś o tym dowiedziałam ,że coś takiego w ogóle istnieje!Coś mnie więc dalej tknęło, że mam dwa lata temu wyrobiony nowy paszport,lukam ,lukam i gość stojący obok mnie mówi :''Proszę iść bez kolejki, ma Pani ten znaczek,to na bank To''.Jejjjjjj. Ale czad! No to się pcham i idę i nie czekam, jak inni ludzie z normalnymi paszportami.

To się zwie e -gate , szybciutko kolejka idzie, wchodzisz do bramki,sama skanujesz swój paszport i włala- gotowe! To się zwie ''self service border control'' :) I zrobili to aby zmniejszyć kolejki i przyspieszyć wsio. Całe życie się czegoś nowego uczę :)
Zdjęcie poniżej jak widać:


  

 Na koniec dodam,że wysiadając z samolotu, mój bagaż podręczny tj. ta moja piękna (pożyczona!)torba rozwaliła się i pół Londynu targałam ją w rękach nie widząc nawet po czym stąpam i czy nie wejdę w kogoś. Kwestia przyzwyczajenia.Zawsze mam pecha.

 Ojojjj jak ramionka bolą od tego dźwigania,zakwasy jutro murowane!

niedziela, 21 września 2014

Nie ma to jak najlepszy przyjaciel :)

Przepraszam wszystkich za nie-publikowanie niczego na Instagramie. 
Dalej nie rozgryzłam go do końca :(

 Podróż moja samolotem minęła gładziutko, znajomi na fb skomentowali mi posta : 
''Maja powinnaś miesięczny sobie wyrobić na to latanie, jesteś częściej niż My w Polsce''. 
Hmmm, fakt, teraz jakoś mi się udało z tym wolnym, ale nie zaprzeczam, jak już zaczynam rozpoznawać po imieniu stewardessy na pokładzie samolotu to już coś nie halo :) 


 To mnie urzekło na Stansted, lubię robić takim dziwactwom zdjęcia.

 

 Nie omieszkałam w końcu uraczyć się też herbatką na pokładzie. 
Może to śmieszne, ale nie boję się latać, tylko uszy mnie bardzo bolą i się zatykają,boje się też wstać i iść do toalety.albo zjeść i wypić cokolwiek.
Tym razem ,ponieważ lot był taki spokojny, przemogłam strach i za całe 2,70 funta zakupiłam 
herbatkę. Oto dowód :

 

Uraczyłam się też perfumkami, a co! 
Też mi się coś od życia należy!

  

 Ale ja jak zwykle zaczynam od drugiej strony posta,jak już zapewne zauważyliście. 
Mam chwilkę czasu zanim ogarnę się na pyszne gołąbeczki mojej babci :) 

 Kim jest dla mnie przyjaciel?

 

Żródło: facebook 

 A jak dla mnie przebywającej teraz na emigracji,przyjaciel to taka osoba dla której powód przeprowadzki nie jest zmienną stałą. 
Bo na prawdziwego przyjaciela możesz zawsze i wszędzie liczyć. 
Ja mogę z czystym sumieniem powiedzieć ,że mam takiego jednego. 
Który stoi za mną , podpiera mnie i nigdy ale to przenigdy mnie nie zawiedzie.
Zawszę mogę na niego liczyć.
Na Skypie, na Fb, na GG, telefonicznie ( co z tego że rozmowy drogie, jak trzeba to trzeba). 
 I właśnie mój przyjaciel był u mnie wczoraj, cały dzień zarezerwowany tylko dla Niego,
 podróż do Karpacza w planach, nie straszny nam był deszcz a raczej ulewa.
 Wsiedliśmy w busa i wylądowaliśmy w naszym dwóch ulubionych knajpkach, tj Restauracji i Kawiarni.


  

 Restaruacja ''Aurora'', potocznie zwana ruską knajpą, naznaczona przez National Geographic czymś tam, gwiazdką chyba.
Ruskie specjały,czeski knedlik,czeskie piwko itd...
Na zdjęciu knedlik z surówką i gulaszem.
Zawsze tam jadam , od jakichś 10 lat.
I zawsze uprzejmie,czyściutko,podładować telefon się da, zrobic zdjęcie w ruskich czapach , no a jedzenie powalające:) Jak dla mnie 10/10 na bank.

 

 A na zakończenie uczty.
Kawiarnia ''Spokojna'', daję jej od 20 lat 10/10 punktów. Sprawdzimy czy się cos zmieniło bo nie była tu ponad rok.
Ta kawiarnia nic się nie zmieniła od chyba 20 lat w sensie wystroju i smakołyków,właścicielka wciąż ta sama, torty ma obłędne, ciasta,desery.Wsio. Smaki dzieciństwa.
Nic dodać nic ująć.
Mojego kremu sułtańskiego nie było ,pierwszy raz od tylu lat taka sytuacja się zdarzyła,że im 
zabrakło jak Ja przyjechałam...


 

Ale roladka z malinami i z jagodami tez pychoza.
 A czekolada z kremem do picia, gęsta i zawał na miejscu murowany. 
Pierwszy raz tam piłam czekoladę, kumpel mnie namówił,żebym wreszcie czegoś innego spróbowała.No i masz, nie ma co gadać, Kawiarnia dalej 10 na 10! 

Wróciliśmy do mnie.

 Pełen relaks, leżymy sobie na kanapie w dużym pokoju,oglądamy tj. powtarzamy znowu od pierwszego sezonu ''Grey's Anatomy'', pijemy piwko, zamawiamy pizzę,żeby dobić nasze wątroby o g. 22 . Potem przed snem zarzucamy na ruszt jeszcze ''Friends'' od pierwszego sezonu...

A dziś rano czytam Cosmo i piszę do Was. 
Od południa znowu kolejne wizytacje u znajomych, bo przecież nie wiadomo kiedy Ja znowu tu wpadnę i trzeba nadrobić zaległości '' na zapas'' bym powiedziała .
 Przestałam oglądać ''Sos mi vida'' na iitv.info a mam przecież pakiet wykupiony na rok.
Cholewcia, trzeba będzie się za to zabrać jak najszybciej po powrocie, bo teraz czas mnie goni ze wszystkim codziennie od 10 do 22 i nie wyrobię. Chociażbym nie wiem jak chciała. 

No ale dzienna dawka serialowo- telenowela musi być!!! Oglądam gotując, oglądam kapiąc się, malując się, wszystko robię katem oka ogladając moje seriale czy telenowele.

Wciągnęłam się od wczoraj i chyba zaraz puszczę znowu ''Chirurgów'', bo w końcu za tydzień już pierwszy odcinek 11stego sezonu!Trzeba być na bieżąco!
Uradowana,zrelaksowana wracam do lektury Cosmo, bo jeszcze Glamour trzeba przejrzeć a później gołąbeczki i telefon od przyjaciela.Zresztą jak jestem w Polsce, tfu jak byłam w Polsce, to telefony się zawsze od niego urywały,czy smsy czy mmsy.Wiecie o co chodzi?  


I to jest własnie najlepszy przyjaciel....

wtorek, 16 września 2014

O Poundlandach w Anglii

  Jestem własnie po konferencji z księdzem Maćkiem. 

 Jejku jak miło Go było zobaczyć po Festiwalu w Medugorje!!!!
 Łzy w oczach dosłownie ! 

 Słucham sobie teraz : 

http://www.mladifest.com/medjugorje/pesmicee/cinite%20sve.mp3

 Z tegorocznego Festiwalu, wpadła w ucho i męczy mnie od miesiąca ;p 



 Byłam wczoraj ze znajomymi ''obczaić'' skąd odjeżdża autobus transferowy na lotnisko Stansted.
 I znowu jechałam dwupoziomowym autobusem, dalej mnie to zachwyca, nie wiem kiedy się zdążę 
przyzwyczaić do tego.

.  


 I tak sobie myślałam i myślałam co by jeszcze zabrać ze sobą...
 No ba! 
 Moje ukochane ciasteczka angielskie, a raczej szkockie o nazwie ''Shortbread''.Maślane. Pycha!
 Znajomym tez smakują, w Polsce takich nie ma to trzeba zabrać kilka paczuszek,żeby mieć czym  poczęstować w domu do kawki. 
 Ale trzeba wiedzieć gdzie je kupić, bo większość mi np nie smakuje, są za mało maślane.
 Najlepsze te z Lidla za 49 pensów.
 Wczoraj kupiłam w Waitrosie za 1,69 funta i nawet znośne. 
 Dziś w Poundlandzie byłam i zakupiłam jakąś mieszankę różnych, oczywiście nie omieszkałam  spróbować w drodze powrotnej do domu.No nie wiem,chyba najgorsze jakie jadłam. 

 Hmmmm...
Ale Poundland...

Dodaję go do listy najlepszych sklepów w jakich byłam. 

Tzw ''Funciaki'' jak to mówią tutaj Polacy. 
Kupisz tu dosłownie wszystko za jednego funta.
Napoje,kosmetyki,chemia do domu, kalendarze, rzeczy do ogrodu,zabawki,ciasteczka,żelki...
Od groma tego. 
Jak dla Polaka, wiecznie przeliczającego wszystko na złotówki ( hehe ) to kupienie np szamponu Gliss Kur 250ml za funta to mega okazja. W Polsce taki sam ponad dychę. 

 Są tez inne podobne sklepy, gdzie wszystko za funta.
Poundworld, 99p,Savers czy jakoś tak i pewnie jeszcze jakieś których jeszcze nie widziałam a istnieją. 
Nie zdążyłam zrobić zdjęcia ,żeby wam tu pokazać,no trudno.

 Ale dziś z kumpelką uśmiałyśmy się do łez widząc to na półce w Poundlandzie.

 

 U mnie moja babka myje tym patelnie.
No ot, zwykła szczota. 

Kumpela mówi do mnie : Wyobrażasz sobie tym myć toaletę?
 No heloł, nie.

 Ale fakt faktem, jak pójdziesz do innego sklepu to przebita jest podwójna na cenie. 
Warto przejść się kawałek do najbliższego Poundlanda ( u mnie był to oddalony o 45 minut sklep do którego oczywiście szłam na nogach) i trochę przyoszczędzić. 

Fakt zarabiania w funtach wcale nie świadczy o tym,że masz więcej niż zarabiający w Polsce Polak.Tutaj 1200 funtów to tak jak 1200 złotych w Polsce.
A tak czy siak połowę pensji zżera wynajem pokoju plus zakup doładowania karty Oyster na podróże po Londynie. 


 Tymczasem... 
Jutro... 
Polsko witaj! 
Wrocławiu witaj!

Ja już spakowana.


  


 Tak to te niedobre shortbready! 

 Mogę się trochę za bardzo skupić na moim odpoczynku ,więc się nie obrażajcie jak nie będę pisać przez tydzień :) 

Do następnego! 
Viva Maria!

sobota, 13 września 2014

Jestem już na facebooku :)

Genialny człowiek ze mnie... 

Instagram zainstalowany,ale musi być powiązany z jakimś kontem społecznościowym.
Skąd ja to miałam wiedzieć?
Nie będę na swój profil osobisty wrzucać  treści z bloga, logiczne. 

A więc stronkę do polubienia właśnie założyłam ''na fejsbuczku'' jak to mówią, więc klikajcie ile chcecie ;) 

https://www.facebook.com/omedugorjeinietylko

A nóż widelec, może w końcu się to wszystko w dobrym kierunku rozwinie :)

 Łobyyyyyyy...

Bo póki co dalej pomysłów na życie nie mam.

 I utknęłam tu jak kawałek pomarańczy w zębie ;p


A na dzień dzisiejszy dalej :


  

Starbucks i przejęzyczenia

 

 Uwielbiam i ubóstwiam jak pracownicy metra wypisują takie różne rzeczy na tych stojakach, gdzie tak naprawdę powinna się pojawić informacja, czy wszystkie linie metra jeżdżą dobrze :) 


 A dzisiaj taka sytuacja w Primarku : 
I to jest na dziale damskim, a nie dziecięcym!
Chyba takie sobie zakupię.

   



 A na ta walizkę zachorowałam i też chyba niebawem dołączy do mojej kolekcji



A więc krótka ''płeeenta'' odnośnie następnym ciekawym i krążącym w kółko video

http://www.mtv.com/news/1925998/starbucks-name-misspelling/

 Po ciężkich poszukiwaniach TK Maxxa w centrum (chodziło mi o duży sklep z działem dziecięcym), zakończony totalną porażka po półtorej godzinie chodzenia w kółko, wybrałam się na kawkę.
Do Starbucksa oczywiście.
 Nie polecam tam gdzie byłam, bo jakaś wodnista za bardzo - przy końcu Oxford Circuis , obok Tottenham Rd.
Ale... 
Cały mój dzień od razu mi się poprawił jak usiadłam przy stoliku i zobaczyłam:



A jednak mieli rację :)

 A w Medugorje podobno teraz pada...
Cóż za zmiana po takich upałach jak były tam niedawno, aż nie do uwierzenia! 

 Buziolce ślę w ten sobotni wieczór spędzony na:
* babysittingu,
* w domu,
 *sama i bez alkoholu ;p

No cóż ,jak trzeba to trzeba....
Ale za to w środę ....Tadam tadam....Witamy Polsko :)

piątek, 12 września 2014

Instagramie ruszaj !!!!

Udało mi się. Nareszcie! 

 Założyłam instagrama... 

http://instagram.com/majaz1986

 Jeszcze nie umiem się nim posługiwać, ale myślę,że coś wymyślę ;p

A tak spacerując przedwczoraj po parku z moja małą , którą się opiekuję


 

 natknęłam się na :

  



 


 I znowu szaleję z zachwytu nad tym miastem :)



 No bo gdzie coś takiego u nas? In love with London again :)

 

 Tymczasem zapraszam wszystkich na konferencje na żywo , codziennie o 21:45 polskiego czasu :

http://login.meetcheap.com/conference,89829096

Jest to tzw. ''Pokój codziennej modlitwy ''

P.S Księża , którzy jeżdżą do Medugorje też tu się pojawiają!
Enjoy!

środa, 10 września 2014

O orbach w Medju

Siedziałam sobie wczoraj w pociągu i piłam soczuś, the best ever!

Kocham go !

 

 Myślałam, co by tu napisać ciekawego,opuściłam się trochę w pisaniu,albowiem,mój internet tutaj 
cały czas szwankuje, no a Wszyscy mówią tylko o tym :

  

 Do rzeczy.

 ORBY. 

 Orby w Medugorje. 

 Co to jest orb? 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Orb_(fotografia)

Na początku mojej pierwszej podróży do Medugorje zauważyłam coś dziwnego podczas robienia 
zdjęć. Było to w 2010 roku.Popytałam ludzi, którzy byli tu już nie jeden raz. Okazało się ,że to są tzw. orby, inni mówią na to ' 'aureolki Świętych''. 

  


 Za rok było jeszcze lepiej.

2012 rok należy do najlepszych :)

  


 Podczas Festiwalu trzymali z tylu placu wolontariusze na sznurkach ten oto różaniec.


 

 Orby, są to aureolki Świętych - którzy schodzą na ziemię podczas Festiwalu Młodych w Medugorje ,żeby radować się razem z nami -pielgrzymami podczas 6 dniowego Festiwalu. Viva Maria!


 

 Fotograf będzie się z Wami kłócić,że to jest para wodna,że wilgoć była duża w powietrzu,że padało,obiektyw był brudny itd itd. W Medugorje jest wieczna susza, poza tym TO nie wychodzi każdemu na zdjęciach. U nas w grupie były tylko 2 osoby którym orby wyszły na zdjęciach w tym Ja !


  

 No i niby gdyby to miała być nieprawda,że orby to odbicie światła czy takie tam , to czemu wychodzą na zdjęciach za dnia? Popatrzcie tutaj teraz :)

  





















Te dwa ostatnie były zrobione podczas końca mszy w 5 dzień Festiwalu 2012 roku. Śpiewaliśmy wtedy ''Viva Maria''. 

 2013 rok

  


 2014 rok

  

 A ja sobie właśnie podśpiewuję ''Ave Maria '' razem z ''youtubem'', hehe.